niedziela, 9 listopada 2014

Desperacja, cd.



We wpisie z 5 marca 2014 r. pożyczyłem słowo „desperacja” od ks. prof. Wacława Hryniewicza, który określił w ten sposób teologię uprawianą przez Rosyjski Kościół Prawosławny wobec prymatu jurysdykcji biskupa Rzymu i roli patriarchy Konstantynopola w prawosławiu („Tygodnik Powszechny”, 7/2014). Odniosłem to słowo do reakcji Patriarchatu Moskiewskiego na Majdan.

Nie potrafię znaleźć innego słowa na reakcję jednego z czołowych narodowców w Polsce wobec wyników wyborów parlamentarnych na Ukrainie. To, że ukraiński Żyd w wyborach prezydenckich wyprzedził demonizowanych przez polskich klakierów Putina liderów partii nacjonalistycznych, jakoś zagmatwali. Ale gdy Swoboda i Prawy Sektor, którymi straszyli w Polsce nie tylko dzieci, nie weszły do parlamentu, obudzili się z ręką w pustej kieszeni. W desperacji rzeczony ukrainofob z Przemyśla wyciągnął z głębokiego archiwum artykuł z roku 2001, w którym dziennikarka ukraińskiego „Naszego Słowa” pisała o lansowanym przez Związek Ukraińców w Polsce programie powrotu wysiedlonych na ziemie ojczyste. Życie brutalnie zweryfikowało, krytykowany na łamach „NS” przez piszącego te słowa,  utopiczny programu powrotu na tereny, z których w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają na krańce świata najgorętsi młodzi polscy patrioci. Cóż, z braku laku…Gdy nie ma świeżych straszaków trzeba siać lęk odsmażanymi muchomorami.

Inny pożyteczny idiota/cyniczny gracz zrywa współpracę z kolejnym radykalnym medium, które okazało się dla niego „probanderowskim”. Oprócz patrzących wyłącznie na  klikalność komercyjnych polskich środków masowego przekazu, niedługo pozostaną mu chyba tylko otwarte na takich producentów „wiadomości”  łamy „Комсомолской Правди”.