Pod koniec roku 2001 ówczesny redaktor
naczelny Encyklopedii Katolickiej, wydawanej przez Katolicki Uniwersytet
Lubelski, zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc w zrecenzowaniu hasła poświęconego ks. Hawryile Kostelnykowi,
tragicznej postaci w historii Kościoła greckokatolickiego w XX wieku.
Prośbę przekazałem panu Ołehowi
Turijowi, doktorowi historii, wówczas
dyrektorowi
wykonawczemu Instytutu Historii Kościoła Lwowskiej Akademii Teologicznej, zalążkowi
dzisiejszego Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego.
Odpowiedź Turija zawierała kilka
faktograficznych uściśleń i uzupełnień. Ale najważniejsza jej część dotyczyła „bezpodstawnego
twierdzenia” autora hasła o tym, że „«wschodnia»
orientacja w Kościele Greckokatolickim dążyła do «zbliżenia
z prawosławiem i odcięcia od Rzymu», a władza
państwowa tylko «wykorzystała»
taką tendencję. Nie jest to nowa teza. Swego czasu była bardzo popularna, ale
nigdy nie w naukowych i tym bardziej katolickich środowiskach. Dziś, gdy
światło dzienne ujrzały tajne dokumenty z archiwów radzieckich służb
specjalnych i organów partyjnych, ukazujące mechanizm likwidacji przez państwo
Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, w którym utworzenie i działalność kierowanej
przez H. Kostelnyka «Grupy Inicjatywnej»
było tylko elementem uprzednio opracowanego przez NKWD i zatwierdzonego
osobiście przez Stalina planu, powtórzenie tej tezy w Waszej pracy wywołałoby
co najmniej wielkie zdziwienie”.
W
efekcie w haśle Kostelnyk Hawryjił w IX tomie EK mówi się, że reprezentował on „wsch.
orientację w Cerkwi gr.kat., zmierzającą do zbliżenia z prawosławiem”, a po „zajęciu
Lwowa 1944 przez wojska sowieckie został wykorzystany przez władze państw. do zlikwidowania
Kościoła gr.kat.”.
Minęło
14 lat i autor hasła, spiritus movens wydania
w ramach Biblioteki Ucrainicum, instytucji Wydziału Teologii KUL, pracy „Dwa
Carstwa”, której domniemanym autorem jest błogosławiony Hryhorij Chomyszyn,
biskup i męczennik stanisławowski, już bez „cenzury” mógł napisać we wstępie do
wydanego w języku ukraińskim rękopisu, że podobnie jak w przypadku poprzednich,
zrealizowanych przez carat kasat
Kościoła greckokatolickiego, w roku 1946 „wykonawcami
tego planu byli zagorzali ideowcy, zwolennicy zbliżenia z prawosławiem w środowisku
Kościoła greckokatolickiego. W metropolii lwowskiej byli to intelektualiści
kościelni z kręgu abp. Szeptyckiego, których poglądy korespondowały z
globalnymi wizjami metropolity”.
Wydane
w roku 1946 Akta zgromadzenia z 8-10 marca tegoż roku, które pretendowało do
rangi synodu, są dla cytowanego badacza podstawą do wniosku, że „dla grabarzy
unii abp Szeptycki pozostawał niekwestionowanym autorytetem, który przybliżał
moment zjednoczenia z prawosławiem”. Do takiego wniosku doszedł na podstawie
opinii zebranych na pseudosynodzie, który był kulminacyjnym etapem,
przypomnijmy, „uprzednio opracowanego przez NKWD i zatwierdzonego osobiście
przez Stalina planu”, że „w końcu to, że Rzym nie zniszczył ks. dr. Kostelnyka
jako kapłana, jest wyłączną zasługą śp. metropolity Andrzeja. W tym kontekście
decyzje Synodu o odejściu od Rzymu nie jawią się jako jakaś rewolucja
polityczno-kościelna, lecz są ewolucyjnym etapem w rozwoju naszego życia
religijnego”.
Opublikowanie
w Polsce wywiezionego z Ukrainy rękopisu pracy pt. „Dwa Carstwa” wywołało nie
tylko tam gwałtowną reakcję. Aby zrozumieć uczucia drugiej strony, najlepiej
wyobrazić sobie samych siebie w identycznej sytuacji. Od jakiegoś czasu
wykorzystuję taki zabieg, krytykując teksty, filmy (http://www.bieszczady.pl/Bieszczady_z_siodla_video_?newsID=5737)
i inne formy przekazu myśli. Tym razem skorzystam z
głosu uczestnika dyskusji na forum.nowiny24.pl: „Trudno się zatem dziwić, że
się ten czy ów oburza. Gdyby, powiedzmy, polski ksiądz rzymskokatolicki znalazł
jakiś rękopis kard. Sapiehy, ostro krytykujący prymasa Wyszyńskiego za politykę
wobec komunistów (jak wspominał ks. prał. Meysztowicz, Sapieha mówił że
porozumienie z 1950 r. to nie modus
vivendi, ale modus
moriendi) i wydał na Ukrainie we współpracy z grekokatolikami, a
następnie promował jako "głos proroka Polski" na temat "jednego
z największych zdrajców w dziejach Polski" (tak o Wyszyńskim do Stefanii
Kossowskiej pisał Józef Mackiewicz w 1981 r.), to byłoby w Polsce oburzenie czy
nie?”.
Niedługo
ma się ukazać polski przekład „Dwóch Carstw”. Jeśli stanie się to pod egidą
KUL, do tego w przededniu 30. rocznicy zainicjowanego w Rzymie przez hierarchów
rzymsko- i greckokatolickich dialogu
pojednania polsko-ukraińskiego, to wywoła to nie tylko wielkie zdziwienie.