środa, 20 czerwca 2018

CSK przed crash testem


Ten gmach jako budynek jest w Lublinie symbolem przemian. Rozsypujący się pomnik peerelowskiej gigantomanii był przez kilkadziesiąt lat namacalnym dowodem marnotrawstwa środków, czasu, przestrzeni i ludzkiej energii. Dzięki 171 939 500,00 PLN, w tym 128 892 799,76 PLN z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego, teatr w niekończącej się budowie stał się Centrum Spotkania Kultur, nowoczesnym miejscem, zachwycającym rozmachem rozwiązań architektonicznych.

Ten gmach jako wcielenie Lublina pomysłu na siebie ma być miejscem  uosobiającym  położenie miasta „w obszarze transgranicznym, na szlakach handlowych”, które „implikowało przez wieki wpływy wielu kultur: polskiej, ukraińskiej, żydowskiej”. Ta koegzystencja „była wynikiem tolerancji i relacji międzykulturowych w regionie położonym na styku ziem polskich i kresów Rzeczypospolitej, tak bardzo przesiąkniętych wschodnią duchowością. Bogata kulturowo tkanka społeczna regionu znalazła swój tragiczny finał w postaci holokaustu i przesiedleń po II wojnie światowej” ( z „Manifestu” Dyrektora CSK Piotra Franaszka). 

Udział Lublina w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury wyzwolił „ogromny potencjał twórców, animatorów i organizacji pozarządowych, które nawiązując do wielokulturowej tradycji stolicy regionu, na nowo przywołały wartości tolerancji i dialogu”. Powstała instytucja ma ambicje stania się nową platformą promocji i „narzędziem w dyskusji na temat relacji kulturowych z głosem, który ma być słyszany na całym świecie”(„Manifest”).
Summa summarum  „Centrum Spotkania Kultur stało się intelektualnym axis mundi na mapie Europy Środkowo-Wschodniej i pozytywnie zagościło w sercach mieszkańców Lublina i Województwa Lubelskiego”.(„Manifest”).

Szczytne zamierzenia, które CSK jak dotychczas udawało się realizować, w najbliższe dni poddane zostaną „crash-testowi”. Dzięki dwubiegunowemu układowi politycznemu w Polsce wydarzenie, od którego niemal w panice zaczęła odżegnywać się strona rządowa, przygarnął Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, kierowany przez marszałka z PSL, partii, która nie byłaby sobą, gdyby na progu wyborów pogardziła okazją przypodobania się licznemu i zaangażowanemu elektoratowi. 

Kongres Środowisk Kresowych RP i konferencja naukowa „Wołyń ’43: Walka o pamięć – Walka o Polskę” zgromadzą prelegentów, których poglądy na kwestie polsko-ukraińskie są jasne i wyraźne. Hierarcha, kapłani i świeccy wygłoszą referaty obejmujące szerokie spektrum stosunków polsko-ukraińskich. 

Czy w „intelektualnym axis-mundi” emerytowany rzymskokatolicki biskup charkowsko-zaporoski Marian Buczek powtórzy myśl wypowiedzianą rok temu na KUL-u, że „Ukraińcy to są ludzie wschodu, nie zachodu. Im trzeba stawiać warunki. Powinniśmy im pomagać, ale pod rożnymi warunkami, nie za darmo”.

Po zeszłorocznej KUL-owskiej konferencji „Pojednanie polsko-ukraińskie? Wymiana doświadczeń”, organizowanej przez tę samą osobą i z udziałem prelegentów, którzy przemówią w CSK, biuro rzecznika MSZ, współorganizatora tamtego wydarzenia, wydało oświadczenie, w którym stwierdzono, że w ocenie MSZ przebieg debaty, odbywającej się pod patronatem Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w dniu 26 czerwca, „przeczył zapowiedzianej w jego nazwie idei pojednania, a posłużył propagowaniu poglądów posuwających się do aprobaty rozpadu państwa ukraińskiego. MSZ RP nie może firmować takich wydarzeń, niezgodnych z żywotnymi interesami polskiej polityki zagranicznej”. 

Egzorcyzmowany przez środowiska kresowe duch Giedroycia w Lublinie znajdował dotychczas zaangażowanych zwolenników. Nie przesiedlono ich gdzieś ostatnio?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz