Dzisiaj, w 74. rocznicę akcji „Wisła”, w Wielką Środę według kalendarza juliańskiego czytaliśmy drugą rozmowę szatana z Bogiem (Hi 2,1-10). Hiob, mimo tego że zrujnowany, trwa w swej prawości. Pan, który dał się nakłonić szatanowi i pozbawił Hioba wszystkiego, nie kryje podziwu dla niego. Szatan jednak nie ustępuje: „Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył”. Hiob, obsypany przez szatana „trądem złośliwym od palca stopy aż do wierzchu głowy”, siedząc na gnoju i drapiąc się skorupą, słyszy słowa żony: „Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj”. Odpowiada jej: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy”.
Jestem, jesteśmy – najnowszy spis powszechny pokaże, jak liczna jest ta „reszta” – jako chrześcijanin/chrześcijanie dłużnikiem/dłużnikami ludzi bardziej prawych od Hioba. On „dobro przyjął z ręki Boga”, miał „siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielką liczbę służby”, oni w swej masie byli biedotą, która ostatnie dziesięciolecia przed wysiedleniem w 1947 r. zaznała dwóch wojen, kryzysu, nędzy, prześladowań. Mimo to nie złorzeczyli Panu. I jak tylko zjawiła się taka możliwość, nad rzekami Babilonu, śpiewali pieśń Pańską w języku swych przodków. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz