W Bieszczadach zjawił się trójkąt. A raczej powstał. Z ruin. Prawie 70 lat po Akcji „Wisła” materialne ślady życia chrześcijańskiego deportowanych, którego nie byłoby bez Ducha Świętego, dzięki determinacji i poświęceniu odnowicieli odzyskują dawny blask. Wierzchołki tego trójkąta tworzą odbudowana kilka lat temu cerkiew w Łopience, jaśniejąca podniesioną kopułą cerkiew w Baligrodzie i zachwycająca starannością renowacji cerkiew w Żernicy.
Wspólną cechą wszystkich trzech „wierzchołków” jest to, że są owocem inicjatyw nieinstytucjonalnych – użycie słowa „oddolnych” byłoby nie na miejscu, – nie zrodziły się z dekretów kurialnych, nie były standardowym zadaniem, jakie hierarcha odpowiedzialny za konkretną część Kościoła na określonym terytorium powierza podlegającemu mu kapłanowi. Łopienka, Baligród i Żernica są namacalnym dowodem na istnienie w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. W roku, w którym mogło się wydawać, że stosunki między Polakami i Ukraińcami wróciły do powojennego punktu wyjścia, są świadectwem szacunku dla innych, niezgody na zacieranie śladów ich przeważającej obecności na dzisiejszych „kresach”, wyciągnięciem ręki w geście pojednania. To próba gojenia ran historii, odwrócenia jej destruktywnego, zrodzonego dwoma totalitaryzmami biegu. Gdy w latach 70. wybitny lubelski archeolog prof. Andrzej Kokowski szukał na Lubelszczyźnie śladów obecności Gotów, usłyszał od byłego szefa oddziału partyzanckiego, że może „sobie tu znajdować, co chce, ale nie Germańców i Ukraińców”. Zbigniew Kaszuba i Towarzystwo Karpackie, Stowarzyszenie Ratowania Cerkwi, przedsiębiorca Janusz Słabik tym, którzy kierowaliby się logiką lubelskiego partyzanta, odpowiadają, że w Łopience, Baligrodzie i Żernicy żyli Ukraińcy, wyznawcy wschodniej, bizantyńskiej wersji chrześcijaństwa.
Jest coś mistycznego w odbudowie cerkwi w Żernicy Wyżnej. Zbudowano ją pod wezwaniem św. Bazylego Wielkiego. Ten, jeden z trzech, obok Grzegorza Teologa i Jana Chryzostoma, filarów Kościoła Wschodniego, jest autorem Liturgii, którą dziś sprawuje się 10 razy w roku, ale w pierwszym tysiącleciu była główną Eucharystią Kościoła bizantyńskiego. W anaforze tej Liturgii, w części, w której kapłan w imieniu wszystkich zebranych modli się w różnych intencjach, padają takie słowa: „Prosimy Cię również, Panie, abyś pamiętał o Twoim świętym, powszechnym i apostolskim Kościele, rozpostartym od krańca do krańca ziemi, i obdarzył go pokojem, albowiem nabyłeś go najczcigodniejszą Krwią Twojego Chrystusa, i świątynię tę umocnij aż do skończenia świata”. O święty Bazylu, Pan wysłuchał Twoją modlitwę, zanoszoną z miejsca Tobie dedykowanego, i znalazł posłuszne sobie narzędzie, człowieka, który odbudował żernicką cerkiew. Módl się za nas, by juz żaden kataklizm nie zrujnował wskrzeszonej świątyni, niech nie dzieli losu „dekonsekrowanych” w zobojętniałym religijnie świecie domów Bożych. Niech umocniona trwa aż do skończenia świata.
W roku 1938 w Żernicy Wyżnej mieszkało 1166 grekokatolików, a w całej parafii, obejmującej Żernicę Niżną, Bereźnicę Wyżną i Żerdenkę – 2363. Łacinników było ogółem 245. Raz w miesiącu w cerkwi odprawiano dla nich Mszę św. Jak to między narodami, nie obywało się bez konfliktów, ale mediacja biskupa Kocyłowskiego pomagała zażegnać spory. 29 września cerkiew w Żernicy powróci do swej konstytucyjnej funkcji – zostanie w niej odprawiona Boska Liturgia św. Jana Złotoustego. Będzie to zgodne z przepisami liturgicznymi, choć serce podpowiada modlitwę słowami Bazylego Wielkiego. Przed greckokatolicką modlitwą do funkcji liturgicznych powróci też odnowiona staraniem tego samego anioła stróża łacińska kaplica w Żernicy Niżnej. Wspólna modlitwa połączy katolików tradycji rzymskiej i bizantyńskiej, Ukraińców i Polaków. Anna Krochmal w pracy poświęconej relacjom między duchowieństwem obu tradycji w diecezji przemyskiej w latach 1918-1939 pisze, że wierni z Żernicy skarżyli się do biskupa na swego proboszcza z powodu długich – trwających nawet 7 godzin! – kazań. Obiecujemy nie iść tą drogą. Zapraszamy!
Ks. Bogdan Pańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz