Metropolita
Hilarion, przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych
Patriarchatu Moskiewskiego, w wywiadzie dla agencji Interfax z 26 czerwca
stwierdził, że „dla nikogo nie jest tajemnicą, że główną siłą napędową wydarzeń
w Kijowie byli przybysze z zachodnich obwodów, gdzie żyje większość
grekokatolików”. Swe słowa wsparł cytatem z rozmowy z biskupem Borysem
Gudziakiem, biskupem dla grekokatolików we Francji, który 13 grudnia, krótko po
nocnej próbie pacyfikacji protestów, powiedział w Radio Swoboda, że „każdego
dnia prawie połowa ludzi na Majdanie to członkowie naszego Kościoła”. To, co
wywołuje oburzenie rosyjskiego hierarchy, jest niejako wpisane – jak mówi
biskup Gudziak – w DNA grekokatolików. W dostojnym stylu papieskich dokumentów,
w Liście Apostolskim na 400-lecie Unii Brzeskiej z listopada 1995 roku, kończąc
ustęp poświęcony męczeństwu Kościoła greckokatolickiego w XX wieku, tak wyraził
to Jan Paweł II: „To dziedzictwo cierpienia i chwały stoi dziś wobec
historycznego przełomu. Więzienne kajdany zostały skruszone i Ukraiński Kościół
Greckokatolicki znów może oddychać powietrzem wolności, znów odgrywa właściwą
sobie aktywną rolę w Kościele i w historii”. Dziwnym zbiegiem okoliczności
prezydent Poroszenko podpisał główną część umowy stowarzyszeniowej z UE w dniu,
w którym grekokatolicy wspominają Nowych Męczenników, beatyfikowanych przez św.
Jana Pawła II we Lwowie 27 czerwca 2001 roku.
Kończąc przemówienie powitalne na lotnisku
Boryspol w Kijowie 23 czerwca papież powiedział, że „Ukraina ma wyraźne
powołanie europejskie, podkreślone także przez chrześcijańskie korzenie waszej
kultury”. W przemówieniu pożegnalnym na lotnisku we Lwowie 27 czerwca, po
stwierdzeniu, że chociaż naród ukraiński nadal czuje „bolesne napięcia
straszliwych ran odniesionych podczas nie kończących się lat ucisku, dyktatury
i totalitaryzmu, w których prawa narodu zostały zanegowane i podeptane”, papież
wzywał: „Patrz z ufnością w przyszłość. To jest właściwy czas! To jest czas
odwagi i nadziei. Życzę, aby Ukraina mogła w pełni włączyć się do Europy, która
powinna obejmować cały kontynent od Atlantyku do Uralu”.
W Liście
Apostolskim na 400-lecie Unii Brzeskiej św. Jan Paweł II apelował: „Wspomnienie
męczenników nie może zostać wymazane z pamięci Kościoła i ludzkości,
niezależnie od tego, czy padli oni ofiarą ideologii wschodniej czy zachodniej,
gdyż wszyscy zaznali tej samej przemocy, która z nienawiści do wiary zwróciła
się przeciw godności człowieka, stworzonego przez Boga «na
jego obraz i podobieństwo»”. 27 czerwca
ukraińscy grekokatolicy wspominają ofiary ideologii wschodniej i zachodniej,
tej prącej od Atlantyku, i tej nadciągającej od Uralu. Błogosławiony biskup i
męczennik Mikołaj Czarnecki i jego towarzysze oraz błogosławiony kapłan Emilian
Kowcz zaznali „tej samej przemocy”. Papież Wojtyła tym sformułowaniem, które
zrównuje komunizm z nazizmem, na zawsze stał się persona non grata na ziemi,
której włodarze rehabilitują Stalina.
Metropolita
Hilarion ma służby, które pilnie monitorują informacyjną przestrzeń. Wiedział o
rozmowie biskupa Gudziaka, dotarły do niego słowa metropolity Martyniaka. Tylko
ze słowami ks. Arsenycza miał chronologiczny kłopot, zresztą jak i prezydent
Putin na styczniowej konferencji pokojowej w Monachium. Twierdzi, że w grudniu
zeszłego roku wzywał on, by chwytać za broń i rozprawiać się z wrogami Ukrainy.
A wystarczyło skorzystać z Google, gdzie na pierwszym miejscu jest odsyłacz do
Wikipedii, gdzie wyłuszczono, że chodzi o słowa z roku 2010, za które kapłana
ukarano.
Powstaje wrażenie,
że gdy chodzi o unitów i Ukraińców pewne kryteria przyzwoitości nie obowiązują.
Nic nowego pod rosyjskim słońcem. Przypomina mi to autobiograficzne wspomnienia
Mikołaja Kostomarowa, wybitnego ukraińskiego historyka, z ojca Rosjanina, który
wybrał ukraińską tradycję matki. Do szpiku kości uczciwy człowiek, gorliwy
prawosławny chrześcijanin, który nie zraził się do swojego Kościoła mimo tego,
że hierarchia spowodowała zniszczenie jego pracy o Unii Brzeskiej,
nieodpowiadającej oficjalnej wersji historii. Odwiedził on pewnego razu Ławrę
Poczajowską: „Po modlitwach, razem z archimandrytą udaliśmy się do wielkiej sali,
w której były stoły, uginające się pod jedzeniem, jednak bez potraw mięsnych.
Po chóralnym odśpiewaniu «Chrystus
zmartwychwstał»
wszyscy zaczęli jeść przekąski, a potem przyszedł czas na obiad, nie zważając
na to, że była dopiero pora wschodu słońca.
Obiad składał się z dwóch potraw rybnych i kremu śmietankowego;
zauważyłem, że mnisi niczego nie jedli. Po obiedzie archimandryta zaprosił nas
do celi; tam ujrzeliśmy stoły suto zastawione mięsem, kiełbasami, prosiętami,
indykami i niezliczoną ilość butelek wina i różnych nalewek. Archimandryta
wyjaśnił nam, że wspólny posiłek służy u nich tylko zamydleniu oka, dogadzają
sobie natomiast w celach; przy czym wyjaśnił jeszcze, że tu na zachodzie, gdzie żywe są jeszcze unickie i
katolickie zwyczaje, takie naruszenie przyjętych w prawosławnym monastycyzmie
zasad jest dopuszczalne”.
Jak pokazują
ostatnie wydarzenia, nie tylko na zachodzie Ukrainy żywe są pragnienia
dołączenia do świata europejskich wartości. Gdzie naruszanie elementarnych
zasad jest wykroczeniem, a nie sposobem działania trzymających władzę. Wydaje
się niestety, że nie tylko metropolita
Hilarion organicznie nie akceptuje tej cywilizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz