niedziela, 7 czerwca 2015

Konfesyjna taksówka



Niedziela po święcie Pięćdziesiątnicy jest w tradycji bizantyńskiej dniem wspomnienia Wszystkich Świętych. Tydzień temu liturgia koncentrowała się na odwróceniu babilońskiego przekleństwa w dar, który jest środkiem do objawienia chwały Bożej: „Niegdyś  języki  zostały  pomieszane  z  powodu śmiałości  budowania  wieży,  teraz  zaś  narody  obdarzone    mądrością  ze względu  na  poznanie  chwały  Boga.  Tam  Chrystus  osądził  niegodnych  za grzechy, tutaj oświecił rybaków Duchem. Wtedy zlikwidowana została niemota, teraz odnawia się zgoda ku zbawieniu dusz naszych”(Nieszpory Pięćdziesiątnicy, stichera na stichownie, tł. Ks. H. Paprocki).
Niedziela Wszystkich Świętych, poprzez czytanie na jutrzni zakończenia Ewangelii św. Mateusza, z nakazem misyjnym – „Wyruszywszy więc czyńcie uczniami wszystkie narody”(Mt 28, 19) –  i hymnografię, która wzywa do radości „rybaków narodów” i „sobory męczenników zgromadzone z krańców ziemi w jednej wierze” (Nieszpory, stichera na litii, tł. Ks. H. Paprocki), kontynuuje uniwersalistyczne podejście do przesłania Ewangelii, dając wyraz świadomości, że Kościół, aby być powszechnym, musi otworzyć się na wszystkie narody.
Życie weryfikuje nasze czarno-białe schematy i rozpowszechnione mity. Taki jak ten, że muzułmanie zawsze prześladują innowierców, a buddyści są wcieleniem łagodności. Po Morzu Andamańskim dryfują łodzie z tysiącami muzułmańskich rybaków i rolników z ludu Rohingya, którzy uciekają ze zdominowanej przez buddystów Birmy. Uznani przez ONZ za najbardziej prześladowany lud na planecie, Rohingya wsiadają na łodzie, bo podburzana przez buddyjskiego mnicha większość, widząc w nich wcielenie zła, pali ich domy, szkoły i meczety. Dramat sprawia, że swą sławę rozmienia na drobne marząca o prezydenturze  noblistka Aung San Suu Kyi.  Jeśli stanie w obronie Rohingya, nie ma co liczyć na zwycięstwo w wyborach, jeśli nadal będzie milczeć, rozczaruje świat – pisze Maria Kruczkowska w „Gazecie Wyborczej”.
W Polsce wybory prezydenckie już się odbyły. Ale przed nami parlamentarne, i wszystko wskazuje, że sprawa stosunku do imigrantów, do sąsiadów, do ludzi innej rasy, religii i narodowości nie będzie w kampaniach przedwyborczych kwestią marginalną. Okoliczności zewnętrzne – perspektywa przygarnięcia uciekinierów z Syrii i innych podpalonych przez islamistów państw –  zmuszają do opowiedzenia się: jesteś za, czy przeciw przyjęciu uchodźców z krajów islamskich, imigrantów z Ukrainy, studentów z Azji? Lider ciągle tylko potencjalnej siły politycznej numer dwa uważa, że „Polacy mają zostać rozsiani po świecie, a tu ma zamieszkać jakaś zbiorowość różnych grup etnicznych, która jest łatwa do manipulacji i będzie stanowić naturalną fosę między Wschodem i Zachodem. Może mamy opuścić te ziemie, może mamy umrzeć”.
Chora logika partyjnej rywalizacji zmusi ugrupowanie stojące na czele rankingów popularności, i nie tylko ich, do grania na strunie strachu przed obcymi, do podsycania niechęci do inaczej wierzących, mówiących i myślących.
Problemy, przed którymi stanął bogatszy świat, a Polska już tu awansowała, nie są bagatelne. Nikt nie ma prawa twierdzić, że troska o swą szeroko rozumianą  tożsamość, jest anachronicznym reliktem minionych wieków. Istotne, by pielęgnowanie własnego „ja” nie oznaczało wznoszenia wokół siebie zasieków z drutu kolczastego.
Przykładów nie trzeba szukać daleko. Swietłana Aleksijewicz, białoruska pisarka i dziennikarka,  odpowiada na pytanie o stosunek do tezy pisarza Władimira Sorokina o mentalnym powrocie Rosji do średniowiecza: „To, co dzieje się z prawosławiem jest straszne. Kozacy z nahajkami stoją przed teatrem i decydują, co może być wystawiane, w Nowosybirsku z powodu protestów odwołano dyrektora opery i zdjęto spektakl. W niektóre rzeczy trudno uwierzyć. Wsiadam do taksówki w centrum Moskwy, kierowca pyta: «Pani jest prawosławna?». Mówię, że babcia mnie ochrzciła w tajemnicy przed ojcem. To proszę wsiadać, to prawosławna  taksówka. Pytam: «A co by było, gdyby babcia mnie nie ochrzciła?».  «Poszłaby pani piechotą». Albo ogłoszenie: «Wynajmę mieszkanie tylko rosyjskiej, prawosławnej rodzinie». („Czerwony człowiek i najlepsze buty na świecie”, „Wyborcza” 15 maja 2015).
Póki inni nie dojrzeją do takiej świadomości ważne jest, by katolicy wszystkich tradycji pamiętali i wcielali w życie naukę Soboru Watykańskiego II o Kościele, który „jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”(LG 1). Alternatywą dla konfesyjnej taksówki musi być arka dla wszystkich ludzkich istot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz