Niedziela po święcie
Pięćdziesiątnicy jest w tradycji bizantyńskiej dniem wspomnienia Wszystkich
Świętych. Tydzień temu liturgia koncentrowała się na odwróceniu babilońskiego
przekleństwa w dar, który jest środkiem do objawienia chwały Bożej: „Niegdyś języki
zostały pomieszane z
powodu śmiałości budowania wieży,
teraz zaś narody
obdarzone są mądrością
ze względu na poznanie
chwały Boga. Tam
Chrystus osądził niegodnych
za grzechy, tutaj oświecił rybaków Duchem. Wtedy zlikwidowana została
niemota, teraz odnawia się zgoda ku zbawieniu dusz naszych”(Nieszpory Pięćdziesiątnicy,
stichera na stichownie, tł. Ks. H. Paprocki).
Niedziela Wszystkich
Świętych, poprzez czytanie na jutrzni zakończenia Ewangelii św. Mateusza, z
nakazem misyjnym – „Wyruszywszy więc czyńcie uczniami wszystkie narody”(Mt 28,
19) – i hymnografię, która wzywa do
radości „rybaków narodów” i „sobory męczenników zgromadzone z krańców ziemi w
jednej wierze” (Nieszpory, stichera na litii, tł. Ks. H. Paprocki), kontynuuje
uniwersalistyczne podejście do przesłania Ewangelii, dając wyraz świadomości,
że Kościół, aby być powszechnym, musi otworzyć się na wszystkie narody.
Życie weryfikuje
nasze czarno-białe schematy i rozpowszechnione mity. Taki jak ten, że
muzułmanie zawsze prześladują innowierców, a buddyści są wcieleniem łagodności.
Po Morzu Andamańskim dryfują łodzie z tysiącami muzułmańskich rybaków i
rolników z ludu Rohingya, którzy uciekają ze zdominowanej przez buddystów
Birmy. Uznani przez ONZ za najbardziej prześladowany lud na planecie, Rohingya
wsiadają na łodzie, bo podburzana przez buddyjskiego mnicha większość, widząc w
nich wcielenie zła, pali ich domy, szkoły i meczety. Dramat sprawia, że swą
sławę rozmienia na drobne marząca o prezydenturze noblistka Aung San Suu Kyi. Jeśli stanie w obronie Rohingya, nie ma co
liczyć na zwycięstwo w wyborach, jeśli nadal będzie milczeć, rozczaruje świat –
pisze Maria Kruczkowska w „Gazecie Wyborczej”.
W Polsce wybory
prezydenckie już się odbyły. Ale przed nami parlamentarne, i wszystko wskazuje,
że sprawa stosunku do imigrantów, do sąsiadów, do ludzi innej rasy, religii i
narodowości nie będzie w kampaniach przedwyborczych kwestią marginalną. Okoliczności
zewnętrzne – perspektywa przygarnięcia uciekinierów z Syrii i innych
podpalonych przez islamistów państw – zmuszają
do opowiedzenia się: jesteś za, czy przeciw przyjęciu uchodźców z krajów
islamskich, imigrantów z Ukrainy, studentów z Azji? Lider ciągle tylko
potencjalnej siły politycznej numer dwa uważa, że „Polacy mają zostać rozsiani
po świecie, a tu ma zamieszkać jakaś zbiorowość różnych grup etnicznych, która
jest łatwa do manipulacji i będzie stanowić naturalną fosę między Wschodem i
Zachodem. Może mamy opuścić te ziemie, może mamy umrzeć”.
Chora logika partyjnej
rywalizacji zmusi ugrupowanie stojące na czele rankingów popularności, i nie
tylko ich, do grania na strunie strachu przed obcymi, do podsycania niechęci do
inaczej wierzących, mówiących i myślących.
Problemy, przed
którymi stanął bogatszy świat, a Polska już tu awansowała, nie są bagatelne. Nikt
nie ma prawa twierdzić, że troska o swą szeroko rozumianą tożsamość, jest anachronicznym reliktem
minionych wieków. Istotne, by pielęgnowanie własnego „ja” nie oznaczało
wznoszenia wokół siebie zasieków z drutu kolczastego.
Przykładów nie
trzeba szukać daleko. Swietłana Aleksijewicz, białoruska pisarka i
dziennikarka, odpowiada na pytanie o
stosunek do tezy pisarza Władimira Sorokina o mentalnym powrocie Rosji do
średniowiecza: „To, co dzieje się z prawosławiem jest straszne. Kozacy z nahajkami
stoją przed teatrem i decydują, co może być wystawiane, w Nowosybirsku z powodu
protestów odwołano dyrektora opery i zdjęto spektakl. W niektóre rzeczy trudno
uwierzyć. Wsiadam do taksówki w centrum Moskwy, kierowca pyta: «Pani
jest prawosławna?».
Mówię, że babcia mnie ochrzciła w tajemnicy przed ojcem. To proszę wsiadać, to
prawosławna taksówka. Pytam: «A co by było, gdyby babcia mnie nie ochrzciła?».
«Poszłaby pani
piechotą».
Albo ogłoszenie: «Wynajmę mieszkanie tylko rosyjskiej,
prawosławnej rodzinie». („Czerwony człowiek i najlepsze
buty na świecie”, „Wyborcza” 15 maja 2015).
Póki inni nie dojrzeją
do takiej świadomości ważne jest, by katolicy wszystkich tradycji pamiętali i
wcielali w życie naukę Soboru Watykańskiego II o Kościele, który „jest w
Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego
zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”(LG 1). Alternatywą
dla konfesyjnej taksówki musi być arka dla wszystkich ludzkich istot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz