Papież Franciszek skierował
przesłanie do zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Arcybiskupa
Większego Światosława Szewczuka z okazji 70. rocznicy pseudosoboru lwowskiego. Katolicka
Agencja Informacyjna zachowała trzeźwość, i omówienie listu rozpoczęła od słów:
„Z woli Stalina zlikwidowano na nim ukraiński Kościół greckokatolicki i
wcielono go do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej”. Bo sam dokument mówi o „kontekście
ideologicznym i politycznym” i „ideach przeciwnych istnieniu” tego Kościoła. Czytelnik
bez rudymentarnej wiedzy historycznej po lekturze listu dojdzie do wniosku, że w
państwie o nazwie Ukraina w 1946 roku pod wpływem bliżej nieokreślonej
ideologii jakieś siły polityczne doprowadziły do likwidacji UKGK.
Nihil novi pod rzymskim słońcem. W marcu 2006 roku papież Benedykt XVI
napisał list do ówczesnego zwierzchnika UKGK kardynała Lubomyra Huzara z
okazji 60. rocznicy pseudosoboru lwowskiego . W serwisie Radia
Watykańskiego pierwsze słowa omówienia informowały: „Ukraina była wówczas
częścią Związku Sowieckiego”. Bo w samym liście mówi się o „ukraińskich wierzących
w Chrystusa, którzy zachowali wierność duchowej spuściźnie św. Olgi i św.
Włodzimierza pomimo tego, że byli prześladowani, uciskani i pozbawieni własnych
pasterzy przez nieludzki ideologiczny aparat państwowy”. Czytelnik bez rudymentarnej wiedzy
historycznej po lekturze listu dojdzie do wniosku, że w państwie o nazwie
Ukraina w 1946 roku nieludzki aparat polityczny doprowadził do likwidacji UKGK.
A przecież papież Franciszek potrafi nazywać rzeczy swoimi imionami. W
roku 2015, w stulecie ludobójstwa Ormian, mówił: „dwie
inne tragedie, to te popełnione przez nazizm i stalinizm”.
A papież Benedykt sześć miesięcy po liście do kardynał Huzara napisał
list do prezydenta wówczas jeszcze Republiki Węgierskiej z okazji 50-lecia
powstania w Budapeszcie w 1956 roku, w którym wyraża radość, że Węgrzy „mimo prześladowań
zaznawanych w ciągu stuleci, ostatnimi z których były te ze strony sowiecko-komunistycznej,
potrafili zawsze ustrzec stosunki między państwem i obywatelem przed wpływem
ideologii”.
Gdy biskupi Rzymu mają napisać albo powiedzieć coś o najnowszej historii
Ukrainy czy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, to dzieje się coś dziwnego.
Coś nie pozwala im mówić wprost, nazywać rzeczy po imieniu. Nie ma Związku
Sowieckiego, stalinizmu. Jest „kontekst ideologiczny”, „idee przeciwne istnieniu” i „ideologiczny
aparat”. Następcy prostego rybaka firmują dokumenty, które sprawiają wrażenie
ćwiczeń z nowomowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz