poniedziałek, 30 maja 2016

Historia i polityka oraz stereotypy



W tygodniku katolickim „Niedziela” z 22 maja 2016 r. ukazała się entuzjastyczna recenzja książki prof. Andrzeja Nowaka zatytułowanej „Historia i polityka” autorstwa Pawła Stachnika. To zbiór tekstów tego wybitnego znawcy historii i myśli politycznej Europy Wschodniej XIX-XX wieku, opublikowanych w latach 1987-2016.  W części recenzji zatytułowanej „Dość samobiczowania!” czytamy, że prof. Nowak przekonuje, iż polityka wstydu zaaplikowana Polakom po 1989 roku wyrządziła krajowi ogromne szkody, gdyż młode pokolenia wychowywane w szkołach w latach 1990-2000 „wzrastały w przekonaniu, że Polacy byli oprawcami, ciemiężycielami, mordercami, okupantami” i teraz muszą nieustannie przepraszać  „Żydów, Litwinów, Ukraińców, a nawet Niemców…”. A prawda jest taka, że „to my zasługujemy na przeprosiny ze strony wszystkich tych nacji, które nie zawsze potrafiły docenić gościnność i tolerancję, z jakimi spotykały się w naszym kraju”. 

Brak słów, by opisać niewdzięczność Ukraińców, których gościnnie przyjęto na Mazowszu i w Wielkopolsce. A na poważnie, nie miałem jeszcze książki profesora Nowaka w ręku. Nie wiem więc, które z opinii, wyrażone w recenzji bez cudzysłowu, wyszły spod jego pióra. Ale czytałem rozmowę z nim, która ukazała się w „Nowej Europie Wschodniej”(1/2016). W części poświęconej pamięci o zbrodniach imperializmów niemieckiego i rosyjskiego wobec Polski, którą Polacy powinni „wprowadzić do obiegu intelektualnego Europy”, padają słowa, że taka samo „Ukraińcy czy Białorusini mają pełne prawo przypominać Polakom trudne kwestie związane z tą częścią dziedzictwa Rzeczypospolitej, które w ich perspektywie jest postrzegane jako imperialne czy nawet kolonialne”. O realistycznym podejściu krakowskiego naukowca do drażliwych kwestii świadczą słowa o „bardzo niepokojącym zjawisku rosnącego putinofilstwa wśród części Polaków”, które wiąże on „z infiltracją przez rosyjskie służby polskich mediów i internetu”, gdzie „mówi się o «rezunach», którzy są podobno dla nas największym obecnie zagrożeniem”.

O bezkompromisowym podejściu do faktów i naukowej uczciwości prof. Nowaka świadczy zaś rozmowa z Piotrem Zychowiczem opublikowana w „Rzeczypospolitej” (4-5. XI.2006) pod znamiennym tytułem „Czy uratowaliśmy bolszewizm”. W archiwum Instytutu Marksizmu i Leninizmu w Moskwie krakowski uczony odnalazł dokumenty, które wyjaśniają dziwną bezczynność polskiego wojska po Bitwie Warszawskiej. W archiwum politycznym Lenina znajduje się korespondencja głównego bolszewickiego agenta w Berlinie Wiktora Koppa, który w liście z 28 września 1920 r. zdaje relację z rozmowy z polskim wysłannikiem Ryszardem Kunickim w sprawie „natychmiastowego przerwania działań wojennych”. Warunkami polskiej strony było, „aby bolszewicy pozostawili nam Galicję Wschodnią oraz nie mieszali się do rozwiązania kwestii litewskiej – Piłsudski szykował już «bunt» Żeligowskiego”. Strona sowiecka natomiast „przede wszystkim zażądała, żeby nie pomagać Wranglowi i Symonowi Petlurze. Czyli de facto wyrzec się wszelkiej pomocy dla antybolszewickiej Rosji oraz ambicji oderwania Ukrainy od Sowietów”. Według profesora jako mocodawca Kunickiego występował wicepremier Daszyński, „aby – w wypadku bolszewickiej niedyskrecji – uchronić Marszałka przed kompromitacją”. 

A jak uchronić setki tysięcy czytelników „Niedzieli” przed niechęcią do Ukraińców nie zawsze potrafiących docenić gościnność i tolerancję w kraju Pawła Stachnika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz