Jak na pewne szczepy
wirusa grypy uodpornieni są ludzie w średnim i starszym wieku, tak główna teza
rozmowy prof. Andrzeja Zięby z redaktorem portalu Kresy.pl nie szokuje
grekokatolika, który pamięta wniosek, do jakiego doszedł Bohdan Cywiński prawie
czterdzieści lat temu. Według Zięby, „swoisty flirt UKG [UKGK]
ze skrajnym, integralnym nacjonalizmem ukraińskim poszedł tak daleko, że
momentami wydaje się, że kościół ten utracił więź z istotą wiary
chrześcijańskiej i postawił na swoich ołtarzach świeckich bohaterów. Mało tego,
że świeckich, to jeszcze z grzeszną przeszłością”. Dla Cywińskiego „dwudziestowieczne
dzieje tego Kościoła, wpisane – przyznajmy – w wyjątkowo dramatyczne koleje
historii narodowej małopolskich Ukraińców, doprowadziły jednak, jak sądzę, do
deformacji eklezjalnego charakteru tej wspólnoty, w której sprawa integracji
politycznej wyodrębniającego się narodu przeważyła nad wartościami religijnymi Kościoła”,
w wyniku czego „Kościół greckokatolicki poniósł klęskę wyższego rzędu: okazał
się niezdolny do przekonywającego zaświadczenia o podstawowych wartościach
moralnych chrześcijaństwa – wtedy, gdy to świadectwo było nieszczęsnemu
narodowi najbardziej potrzebne”( „Ogniem próbowane”, Papieski Instytut Studiów
Kościelnych, Rzym 1982, t.1, s. 131).
Zdumiewa lekkość, z jaką
polscy badacze wypowiadają opinie o utracie ewangelicznego charakteru przez
Kościół ukraińskich grekokatolików. Odpowiedzią na sąd Cywińskiego było beatyfikowanie
przez Jana Pawła II 27 czerwca 2001 roku we Lwowie greckokatolickich męczenników
obydwu totalitarnych reżimów. Zięba, po rewolucyjnej przemianie (zob. http://seminarija.pl/archiwum/2-uncategorised/53-we-wrzesniowym-numerze-miesiecznika-historia),
w sprzyjającej zewnętrznej i wewnętrznej koniunkturze, kontynuuje misję demonizowania Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.
Odpowiedzią na jego opinię
o „nieprzemijającej niechęci i wrogości” hierarchów UKGK wobec katolików
obrządku łacińskiego niech będą głosy samych rzymskich katolików z Ukrainy i
Polski: https://risu.org.ua/ua/index/blog/~firemark/64273/,
https://risu.org.ua/ua/index/all_news/community/religion_and_policy/67292/,
https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2879,huzar.html.
Sprawdzają się
przewidywania greckokatolickich komentatorów, że wydanie w Polsce wspomnień
błogosławionego władyki Hryhorija Chomyszyna „Dwa carstwa”, zostanie wykorzystane jako dowód
przeciwko beatyfikacji Sługi Bożego Andrzeja Szeptyckiego. Według Zięby to „bardzo
silne argumenty przeciwko beatyfikacji. Logicznie rzecz biorąc, powinny one
teraz stać się obiektem starannej analizy w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Pytanie, czy się staną?”.
Oryginalną propozycją jest
wyniesienie ukraińskich „spraw międzyobrządkowych” na forum Stolicy
Apostolskiej, „być może synodu wszystkich obrządków katolickich Ukrainy,
prowadzonego osobiście przez papieża w Watykanie”. Mieliby w nim brać udział „obserwatorzy
z episkopatów w krajach sąsiednich (Polska, Słowacja, Węgry, Białoruś, Rosja)”.
Celem takiego zgromadzenia miałoby być ułożenie nowej Concordii i „pasterskie pouczenie
ze strony najwyższego autorytetu Kościoła katolickiego o niewłaściwości
stosowania praktyk niechęci, żeby nie powiedzieć wrogości, wobec współbraci w
katolicyzmie”. Jeśli pomysł tej kościelnej Norymbergii nad grekokatolikami zrodził
się w głowie krakowskiego profesora, to pół biedy. Gorzej, jeśli marzą o tym
bardziej wpływowe w Watykanie osoby. Gdyby już to tego doszło, to obserwator z Polski,
w drażliwej kwestii własności budowli kościelnych, miałby okazję powiedzieć ile-set dawnych
cerkwi wykorzystuje w Polsce Kościół rzymskokatolicki.
Zbliża się trzydziesta
rocznica dialogu pojednania między episkopatem Kościoła rzymskokatolickiego w
Polsce i hierarchią Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Zainicjowany w
Rzymie, po cudownych przemianach lat 1989-1991, kontynuowany był w Polsce i na
Ukrainie. Paradoksem jest to, że właśnie teraz pada propozycja, by Rzym tym
razem był miejscem strofowania jednej strony przez najwyższy kościelny
autorytet, do tego w obecności przedstawicieli sąsiednich episkopatów. Po zeszłorocznym ataku na greckokatolicką
procesję w Przemyślu do dziś świdrującym milczeniem rozbrzmiewa reakcja współbraci.
Przygnębiający obraz tegorocznej, w pancernym kokonie stróżów prawa, stanie się
symbolem zachodzącej zmiany. Co dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz