poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Unia w muzeum



Ten pomysł w porównaniu z włączeniem Cmentarza Orląt we Lwowie i wileńskiej Ostrej Bramy do listy obiektów, które mogą stanowić szatę graficzną nowych polskich paszportów,  nie wywołuje aż tylu kontrowersji, ale już objawił swój potencjał inspirowania dyskusji. Lublin ma największe szanse, by stać się siedzibą instytucji roboczo nazywanej Muzeum Kresów. 

W lubelskim dodatku „Gazety Wyborczej” (11.08.2017) redaktor Małgorzata Bielecka-Hołda krytykuje ten zamysł. Jej wątpliwości wzrosły po wywiadzie z wojewodą lubelskim Przemysławem Czarnkiem („Dziennik Wschodni”, 13.06.2017), według którego muzeum „w pierwszej kolejności powinno pokazywać, jaki wpływ na dawne ziemie RP zamieszkane przez przeróżne narody miało chrześcijaństwo, które zostało przeniesione z ziem zachodnich”. „W takim razie jak ma być pokazana historia i konsekwencje Unii Brzeskiej?” – pyta Bielecka-Hołda. 

Wszystko zależeć będzie od tego, kto to zrobi, czyja opinia stanie się wiążącą. Jeśli, na przykład, podstawą stanie się pogląd prof. Zbigniewa Mikołejki, filozofa i historyka religii, to grekokatolik w przyszłym lubelskim muzeum czuć się będzie jak oskarżony na sali sądowej. Dla pochodzącego z Lidzbarka Warmińskiego naukowca „Unia Brzeska – trzeba to powiedzieć twardo i jednoznacznie – była zmarnowaniem, roztrwonieniem wielu szans religijnych, politycznych i kulturowych, jakie zarysowały się na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej po zjednoczeniu Polski z Litwą. Była brutalnym ciosem w ekumenę i w promocję polskości na tamtych ziemiach, ku której przychylało się nawet ruskie prawosławie”. Ten wniosek zawarł autor w tekście poświęconym św. Jozafatowi Kuncewiczowi, którego razem z innymi świętymi na nowo odkrywał w książce będącej „zbiorem opowieści z dziejów polskiego Kościoła” („Żywoty świętych poprawione ponownie”, Iskry 2017). To symptomatyczne nie tylko dla świeckich badaczy w Polsce. Dla Mikołejki, świadomego, że „polscy święci tak często – z etnicznego punktu widzenia – nie byli wcale Polakami”, bo wśród nich „mamy domowych Niemców i Włochów, Rusinów i Węgrów, Litwinów i Czechów”, chrześcijanie wschodni, którzy Unią Brzeską odnowili jedność z biskupem Rzymu, nie są jednak Kościołem, ale „domowymi”, co ich, jak św. Jozafata, można zaliczyć, jako praktykujących inny obrządek, do polskiego Kościoła.

Bardziej jednak prawdopodobny jest wariant, którego realizacji grekokatolicy nie muszą się obawiać. Inicjatorem utworzenia w Lublinie placówki, która miałaby nosić nazwę Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej RP, wystąpił historyk z KUL prof. Andrzej Gil, dla którego „Unia brzeska okazała się – w ówczesnych uwarunkowaniach – udaną próbą wpisania Cerkwi w nurt przemian kulturowo-religijnych z jednoczesnym zachowaniem podstawowych elementów kijowskiego dziedzictwa”(Andrzej Gil, Ihor Skoczylas, „Kościoły Wschodnie w państwie polsko-litewskim w procesie przemian i adaptacji: metropolia kijowska w latach 1458-1795”, Lublin-Lwów 2014). Według lubelsko-lwowskiego duetu naukowców, choć koniec XVI wieku był dla metropolii kijowskiej okresem strukturalnego rozwoju i otwarcia na nowe prądy kulturowe, to „jak nigdy wcześniej, odczuła realne zagrożenie utraty swej wewnętrznej spójności i eklezjalnej tożsamości, aż do groźby zupełnego unicestwienia”. W takim kontekście „komunia z Kościołem łacińskim stała się dla części hierarchii i wiernych metropolii jedyną drogą do zachowania tradycji kijowskiego chrześcijaństwa”.

A jakie konsekwencje miało zniszczenie Unii dla Białorusinów, najlepiej posłuchać ich samych: „Główną zasługą Unii było to, że w specyficznych warunkach historii białoruskiej była ona faktycznie jedyną instytucją zjednoczenia narodowego. Przez swoje środki, w tym sztukę, kształtowała ona główne cechy charakteru narodowego: tolerancję, miłość do Ojczyzny, szczerość, szacunek do pracy i nauki, a przede wszystkim – głęboką wiarę. Dlatego zniesienie Unii było tragedią narodową. Doprowadziło do zatracenia przez naród białoruski swej godności i swej świadomości narodowej. Ciężkie rany zadane zniesieniem Unii pozostają nie zaleczone do dziś”(Jury Chadyka, „Kulturotwórcza rola Unii Brzeskiej na Białorusi”, w: „Unia Brzeska z perspektywy czterech stuleci”, red.wyd. KUL, Lublin 1998). Katastrofa roku 1839 dotknęła nie tylko Kościoła unickiego, lecz miała wszechobejmujący charakter: „Białoruś w swej historii jeszcze nie zaznała na tak wielką skalę jednoczesnej i radykalnej zmiany swej wyznaniowej mapy. Było to nie tylko zniszczenie jednej z instytucji religijnych, ale i wielki cywilizacyjny odwrót. Na białoruskim doświadczeniu duchowno-religijnej integracji Wschodu i Zachodu została postawiona ostateczna kropka. Naczelnik Świętego Synodu Protasow wydarzenie to określił z kolei jako: «Olbrzymie przedsięwzięcie, ważne zarówno w politycznym, jak i w religijnym znaczeniu, które zajmie lśniącą stronicę w latopisach imperium». (Swietłana Marozawa, „Białoruś, jesień 1838 – wiosna 1839: ostatni akt unickiej tragedii”, w: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, Rok (4) 2006).

Oprócz kompetentnych historyków Lublin w kwestii Unii Brzeskiej może poszczycić się także wyjątkowym teologicznym autorytetem. To miejsce życia i działalności najwybitniejszego polskiego ekumenisty, którego entuzjastą unijnej metody odbudowywania jedności Kościoła nikt jednak nie nazwie. Ale spod pióra ks. prof. Wacława Hryniewicza wyszły te słowa o Unii Brzeskiej: „Względy religijne skłaniające do unii były jednak ważniejsze niż wszelkie nadzieje kulturowe i społeczno-polityczne”.  Badacz, bez uprzedzeń studiując źródła, dochodzi do wniosku, że biskupi ruscy chcieli „po przywróceniu jedności z Rzymem, nie tylko zachować swoje wschodnie dziedzictwo i własną tożsamość, ale również pozostać we wspólnocie z innymi Kościołami prawosławnymi”. Nie udało się tego zrealizować, bo doszło do „zderzenia się dwóch różnych eklezjologii. Sakramentalne rozumienie Kościoła musiało ustąpić przed dominującą eklezjologią instytucjonalną, skoncentrowaną wokół prymatu papieża”.(„Przeszłość zostawić Bogu. Unia i uniatyzm w perspektywie ekumenicznej”, Opole 1995).

Wojewoda lubelski stawia akcent na wpływie, jaki na dawne ziemie RP miało chrześcijaństwo, które zostało „przeniesione z ziem zachodnich”. Gdy zwiedzający muzeum Kresów zawitają do Kaplicy Trójcy Świętej na Zamku lubelskim , to przekonają się, że ziemie wschodnie nie były krainą barbarzyńców.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz