2 września drogą
elektroniczną wysłałem do redakcji „Polityki” list takiej oto treści:
„Jako czytelnik «Polityki» utożsamiający się z tradycją bizantyńską z
radością przyjąłem «Pomocnik
Historyczny»
1/2019 «Dzieje
Bizancjum. Zaginione cesarstwo».
Reakcja na postępowanie marszałka Kuchcińskiego potwierdziła słowa redaktora
Jerzego Baczyńskiego ze wstępu do wydania, mówiące o krzywdzącym stereotypie: «Na co dzień przywołuje się Bizancjum dla
(krytycznego) zobrazowania orientalnego przepychu, mianem bizantyńskiego
określa się coś nadmiernie kosztownego».
Z tym większym zdziwieniem zareagowałem na przywoływanie Bizancjum przez
redaktorów «Polityki» już w tytułach artykułów: «PISancjum», «Bizantyjskie
zwyczaje i autokratyczne praktyki».
Szczególnie zaskakujące było odwołanie się do tego stereotypu przez zastępcę
szefa, red. Mariusz Janickiego, który możliwość porażki PIS widzi wtedy, gdy ta
partia «zacznie
przesadzać z bizantyjskim stylem».
Jak ulał pasują tu niestety słowa z ostatniego artykułu w «Dziejach Bizancjum», autorstwa Andrzeja Kompy, współredaktora
tego wydania «Pomocnika
Historycznego»: «Z niemałą dawką autokrytycyzmu trzeba
powiedzieć, że próby docierania do szerszej publiczności, o ile podniosły
zainteresowanie, nijak mają się do potocznych wyobrażeń, a rytm stereotypów i
etykietek bizantyńskich idzie zupełnie własną drogą. Ich obserwowanie jest samo
w sobie fascynujące». «Własna droga» autorów «Polityki» wywołuje raczej więcej zdumienia niż
fascynacji”.
Było już zdziwienie,
zaskoczenie, zdumienie. Nie ma stopniowania rzeczowników, ale są synonimy. Słowo
„konsternacja” będzie odpowiednie. By opisać wrażenie wywołane tym passusem ze wstępniaka
red. Baczyńskiego z ostatniego numeru „Polityki” (11.09-17.09.2019): „Nie
chodzi tylko o porównywanie skali i rozmachu skromnych konwencji KO czy PSL z
megaspektaklem za miliony złotych
przygotowanym przez bizantyjską partię władzy”.
To, że redaktor naczelny
największego (poza kościelnymi) tygodnika opinii nie czyta wszystkich listów od
czytelników, można jeszcze zrozumieć. Ale jak wytłumaczyć to, że nie zna
głównej myśli tekstu, pod którym stawia swój podpis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz