Co papież Franciszek miał na myśli, mówiąc w ostatnią niedzielę o poszanowaniu „praw mniejszości” jako jednym z warunków, które mogłyby doprowadzić do pokoju między Rosją i Ukrainą? Język polski jest tu pewną przeszkodą, gdyż nie wiadomo, czy chodzi o liczbę pojedynczą czy mnogą. Oryginał stawia sprawę jasno: „diritti delle minoranze”, jednoznacznie wskazując na liczbę mnogą. Wierny syn/córka Kościoła katolickiego odbiera te słowa w świetle jego (Kościoła) nauczania, przede wszystkim orędzia Jana Pawła II na Światowy Dzień Pokoju w roku 1989, zatytułowanym „Poszanowanie mniejszości warunkiem pokoju”. Ukrainiec przyjmuje słowa papieża Franciszka z wdzięcznością, bo ukraińska mniejszość w Rosji poddawana jest różnorakim represjom.
To, co dla Ukraińców, i miejmy nadzieję nie tylko dla nich, jest oczywiste, czym innym jest dla znanego włoskiego dziennikarza, watykanisty Luigi Accatoliego. W swoim blogu, komentując słowa papieża, napisał, że fragment wypowiedzi o poszanowaniu „praw mniejszości i uzasadnionych obaw” skierowany był do Ukraińców, i chodzi o to, że Ukraina „musi uznać prawa mniejszości rosyjskich i obawy o bezpieczeństwo Rosji. Nie może być broni atomowej na terytorium Ukrainy, skierowanej w stronę Rosji”.
Rosja w oczach Accatoliego i wielu jemu podobnych nie tylko jest wielka. Jest jej wiele. Inne narody w sąsiednich krajach mają swoją mniejszość. Rosjanie mają mniejszości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz