poniedziałek, 4 marca 2024

Włoski teolog: Zełenski jak Duce

 

Kończący w tym roku 90 lat włoski teolog ks. Severino Dianich na portalu settimananews.it, w drugą rocznicę pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, podzielił się refleksjami na temat sensu kontynuowania wojny obronnej.

Wyszedł od wpisu na (niestety już zamkniętym) blogu ilsismografo, w którym 8 marca 2022 roku „zwykły obywatel, nie ekspert w dziedzinie strategii wojskowej, nie historyk stosunków rosyjsko-ukraińskich, nie ekspert w dziedzinie geopolityki”, powołując się na nr 2309 Katechizmu Kościoła Katolickiego (aby uprawniona obrona z użyciem siły militarnej była usprawiedliwiona, potrzeba „aby istniały poważne warunki powodzenia”), podawał w wątpliwość zwycięstwo armii ukraińskiej i stwierdzał, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska zaopatrując Ukrainę w broń, przyczyniają się do „przedłużenia konfliktu i zwiększenia liczby ofiar śmiertelnych po obu stronach”.

Dla Dianicha „niekompetentny zwykły obywatel mógł mieć rację co do polityki rządzących i sztuki strategów po obu stronach, przekonanych (a może tylko próbujących przekonać), że wygrają wojnę w dość krótkim czasie”. U niego obudziły one „złe wspomnienia z czasów, gdy Duce kazał nam śpiewać »Wygrywaj, wygrywaj, wygrywaj, a zwyciężymy w niebie, na ziemi, na morzu!«, podczas gdy Włochy się rozpadały”.

Zatroskany o to, ilu „ukraińskich chłopców nadal będzie musiało porzucać pracę, studia, narzeczone, rodziny, aby udać się na front, rezygnując z wszystkich innych marzeń, gotowi poświęcić się dla ojczyzny?”, po porównaniu zasobów ludzkich obu stron, które można jeszcze włączyć do walki, formułuje wniosek: kontynuowanie „wojny obronnej do samego końca, niezależnie od tego, jak bardzo jest ona uzasadniona, w obliczu haniebnej inwazji Rosji, wydaje się niemożliwe”.

To prowadzi go do nieuchronnego pytania, gdy „stawką w wojnie są podstawowe wartości ludzkiego sumienia: czy ma sens prowadzenie ludzi do złożenia życia w ofierze dla samego głoszenia wartości wolności i demokracji?”.

Po czym przywołuje chrześcijańskie rozumienie męczeństwa za wiarę w Boga, które jest „wyborem osoby, dokonywanym w głębi jej sumienia. Jest to doświadczenie osoby, a nie narodu”. Natomiast „męczeństwo za ojczyznę budowane było na sakralizacji narodu i jego wartości, i dopiero po doprowadzeniu ich do skrajności przez tak dobrze znane nam rozbuchane nacjonalizmy, budowano ołtarze dla ojczyzny, na których składano w ofierze męczenników”.

Haniebna jest nie tylko inwazja Rosji na Ukrainę. Haniebne, z zachowaniem wszelkich proporcji, jest to, że znany teolog porównuje wzywającego swój naród do walki obronnej ukraińskiego prezydenta, etnicznego Żyda, do Mussoliniego, założyciela i przywódcę ruchu faszystowskiego, prowadzącego swój naród do wojen napastniczych.

Haniebne jest to, że obywatel państwa, któremu – póki co? – nikt nie chce odebrać wolności i demokracji, deprecjonuje walkę Ukraińców o te wartości, implicite odmawiając im prawa do decydowania o swoim państwie, i jakby redukując ich życie do wymiaru biologicznego.

Haniebne jest to, że człowiek z nieograniczonym dostępem do źródeł prawdziwych informacji, do jednego worka „rozbuchanych nacjonalizmów” wrzuca ukraińskie pragnienie ocalenia bytu narodowego i państwowego oraz putinowską żądzę krwawego rozszerzania „rosyjskiego świata”.

Przykro, że u teologa specjalizującego się w eklezjologii, nie widać śladu troski o to, jak przyjść z pomocą prześladowanym współbraciom w wierze i przynależności do Kościoła.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz