Jutro minie tydzień od papieskich słów krytykujących władze ukraińskie za podjęte kroki prawne zmierzające do wyeliminowania wpływu Rosji na życie religijne Ukrainy. Niczym wystrzał z pistoletu startowego stało się to sygnałem dla, między innymi, dwóch emblematycznych przedstawicieli włoskiego środowiska (około)kościelnego, by uzasadnić Franciszkowe „Kościołów się nie obala”.
Co łączy tych dwóch wpływowych komentatorów? To, że milczeli, gdy pod koniec marca 2024 roku cywilizowany świat zaszokowała deklaracja Rosyjskiego Soboru Ludowego potępiająca Zachód, który popadł w satanizm, negująca prawo Ukraińców do posiadania własnego państwa i nazywająca wojnę przeciw Ukrainie świętą.
A dziś (26 sierpnia na swoim blogu w ilfattoquotidiano.it) Marco Politi, watykanista mianowany przeze mnie chorążym kolumny Włochów życzliwych Rosji, nazywa przegłosowane przez ukraiński parlament prawo „wytworem ukraińskiego ultranacjonalizmu, który podsyca ogień nienawiści etnicznej i nie cofa się przed niczym”.
Zaś prof. Andrea Riccardi, założyciel Wspólnoty Sant`Egidio, nadający z papieżem Franciszkiem na jednej eklezjo- i geopolitycznej fali, w edytorialach dwóch największych w swych kategoriach włoskich mediów („Corriere della Sera” i „Famiglia Cristiana”) pyta, czy Ukrainie potrzebna jest domowa wojna religijna. I przywołuje casus komunistycznej Albanii, która „zmusiła biskupów katolickich do zaprzestania kontaktów z papieżem ze względu na jego pozycję na Zachodzie. Jest to niebezpieczny precedens dla każdej wspólnoty religijnej kultywującej więzi międzynarodowe”. W ten sposób obraża zarówno ukraińskich parlamentarzystów i prezydenta, porównując ich do albańskich komunistów, jak i biskupa Rzymu, stawiając go obok patriarchy błogosławiącego wojnę napastniczą. Rosyjski Kościół Prawosławny razem z rosyjską armią chce znowu zakuć Ukraińców w kajdany. Dla Riccardiego to ciągle kultywowanie więzów.
Cytując klasyka, Politi i Riccardi zmarnowali okazję, by tak, jak zrobili to po deklaracji Rosyjskiego Soboru Ludowego, milczeć na temat ukraińskiej samoobrony przed religijnymi pododdziałami „rosyjskiego świata”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz