Trudno znaleźć argumenty, które zaprzeczyłyby wnioskowi, do jakiego doszedł korespondent Polskiego Radia w Kijowie Piotr Pogorzelski: „Dyskusja o zbrodni wołyńskiej zmierza w najgorszym z możliwych kierunku. Zamiast odpowiedzieć na próby znalezienia porozumienia, które pojawiają się ze strony ukraińskiej, widzimy polskie kroki prowadzące jedynie do zaostrzenia dwustronnych relacji. I na pewno nie przyczynią się one do poznania prawdy historycznej” (www.new.org.pl/2013-04-24,wolyn_ukrainski_punkt_widzenia.html). Ostatnio doszedł głos, – formalnie ze strony ukraińskiej – który nie pomoże w przywróceniu inspirującej roli Kościoła katolickiego w kwestii dialogu między Polakami i Ukraińcami.
Arcybiskupi i biskupi Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie wydali komunikat, w którym zapowiadają wydanie listu pasterskiego poświęconego tragedii wołyńskiej. Łacińscy hierarchowie ubolewają, że nie udało się przygotować wspólnego listu z biskupami greckokatolickimi, gdyż ci odrzucili „istotne propozycje strony rzymskokatolickiej”. Mimo to biskupi liczą na udział grekokatolików w uroczystościach organizowanych przez Kościół rzymskokatolicki, i „jak przystoi uczniom Chrystusa, będziemy się razem modlić w Łucku 14 lipca bieżącego roku oraz w innych miejscach podczas pokutnych nabożeństw za zbrodnie sprzed 70 lat i w intencji wszystkich ofiar tragedii wołyńskiej”.
Na czym polegały „istotne propozycje” dowiadujemy się z wypowiedzi arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego dla KAI z 6 kwietnia 2013 roku. Poniższy fragment oddaje istotę filozofii pojednania wg lwowskiego metropolity: «Jego zdaniem nonsensem wydaje się proponowana przez Kościół grecko-katolicki formuła „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. „Czy którakolwiek ze stron – sygnatariuszy listu ma moralne prawo do takiej deklaracji? Musi tu znaleźć się wyraźne słowo: przepraszamy i prosimy o wybaczenie” - uważa przewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy». Jeśli żadna ze stron, 70 lat po strasznych wydarzeniach, nie ma moralnego prawa do deklaracji „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”, to na jakiej podstawie jedna strona ma mieć obowiązek zadeklarować „przepraszamy i prosimy o wybaczenie”?
Ćwierć wieku temu, 8 października 1987 roku, w papieskim Kolegium Polskim w Rzymie, prymas Polski kardynał Józef Glemp mówił do biskupów greckokatolickich: „Nie wolno nam podejmować licytacji, kto komu więcej krzywd wyrządził. Do niczego to nie doprowadzi. Szczególnie my, duchowni, winniśmy wiedzieć, że gojących się ran nie wolno drapać”. Arcybiskup Mokrzycki, wychowany i wykształcony w Polsce i w Rzymie, wydaje się zamknięty na ducha i teologię pojednania między narodami, której prekursorami byli polscy biskupi w latach 60. dwudziestego wieku, mimo tego, że przy jednym z nich – jako biskupie Rzymu – spędził kilka lat życia.
Dziwnie, nieewangelicznie brzmią słowa o oczekiwanym udziale grekokatolików we wspólnych modlitwach. Tchnie tu duchem paternalizmu w stosunku do wschodnich katolików, który Kościół rzymskokatolicki stara się w sobie raczej okiełznywać. Jeśli grekokatolicy nie przybędą, to nie są uczniami Chrystusa? Zapraszać na expressis verbis pokutne nabożeństwo, gdy powiedziało się, że to tylko ty masz przeprosić i prosić o wybaczenie?
Jednocześnie biskup Stanisław Szyrokoradiuk, administrator diecezji łuckiej, wyjątkowo upoważniony do reprezentowania rzymskokatolickiej wspólnoty wołyńskiej, podpisuje list Wołyńskiej rady Kościołów, w którym wzywa się by, „prosić Najwyższego o przebaczenie zarówno dla prześladowanych, jak i dla prześladowców” oraz stwierdza, że w ciągu ostatnich dziesięcioleci Polskę i Ukrainę połączyły przyjacielskie, partnerskie stosunki. Jednak „nieprzejednanie poszczególnych osób i grup może rozpalić przygasłe krzywdy. Nie pozwólmy wrogowi rodzaju ludzkiego ponownie skłócić nasze narody!”. List kończy się wezwaniem do Polaków i Ukraińców, aby jeszcze raz powiedzieli: „Przebaczcie nam, i my wam przebaczamy, a łańcuch zła, który ciągnął się tyle stuleci, przerwijmy dobrymi uczynkami”.
Wydaje się, że w sytuacji, gdy z Ukrainy dochodzą sprzeczne głosy, szalę na korzyść kontynuowania dialogu polsko-ukraińskiego w duchu „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” mogą przechylić tylko polscy biskupi rzymskokatoliccy, właściciele patentu na tę pokój wprowadzającą formułę.
26.03.2013
Ks. Bogdan Pańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz