środa, 21 sierpnia 2013

Wołyn. Kat ofiarą

Uwzględniając niebywały rozwój technologii i pośredniczącą rolę klawiatury w przekazie myśli, o kimś diametralnie zmieniającym opinię należałoby mówić, że „odrąbał swoje palce”. W danym kontekście pozostańmy jednak przy „połykaniu swojego języka”. Do mistrzowskiej klasy dochodzi w tej konkurencji ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, gdy pisze o Kościele greckokatolickim i Wołyniu.
Trening czyni mistrza, co nieformalny lider środowisk kresowian potwierdził reagując na orędzie hierarchii greckokatolickiej w 70. rocznicę Tragedii Wołyńskiej, gdy Rosyjski Kościół Prawosławny – niezwykle ostro krytykowany przezeń po podpisaniu wspólnego przesłania z Kościołem rzymskokatolickim w Polsce – nazwał „bardziej skłonnym do pojednania” z Polakami niż grekokatolicy (http://www.seminarija.pl/2-uncategorised/82-jedna-rodzina-bez-braterstwa-ks-isakowicz-i-grekokatolicy).
Na swoim blogu ormiański duszpasterz zamieścił 1 lipca wpis pt. „Głos rozsądku profesora z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego”. Włodzimierz Osadczy nazywa podpisaną przez rzymskokatolickich i greckokatolickich hierarchów deklarację „kolejnym etapem negocjacji, który może przybliżyć nas do prawdy”. Krytykuje jednak brak sprecyzowania, nieokreślenie kto komu wyrządził krzywdę, i przeciwstawia warszawskiemu dokumentowi list wydany przez Episkopat Ukrainy, w którym  „można było wyczytać, że była to «krwawa niedziela», że życie straciło wówczas wiele osób”.
 Lubelski historyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Historią i Tradycją Metropolii Lwowskiej Obrządku Łacińskiego napisał też: «Chcę powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy. W tym dokumencie znajdujemy słowa „przepraszam”. Ale czy te słowa powinien wypowiadać Kościół greckokatolicki? Czy to Kościół reprezentuje środowiska, które dokonywały mordów? Wszędzie i zawsze podkreśla się rozdział państwa i Kościoła, a tu co się dzieje? Kościół jest od tego, żeby mówić prawdę! Kościół nie ma za co przepraszać, bo sam był ofiarą. Przypomnę, że mordowani byli nie tylko kapłani katoliccy, choć ich było najwięcej, ale także greckokatoliccy, a nawet dwóch prawosławnych biskupów!».
I ksiądz Isakowicz, który przez klika tygodni odwiedzających jego stronę internetową informował na wstępie o tym, że „Cerkiew greckokatolicka ma krew na rękach i wciąż kłamie”, który w wywiadzie dla Frondy nazwał Kościół greckokatolicki „po części współodpowiedzialnym” za zbrodnię wołyńską, wypominając, że „wielu jej duchownych nie tylko święciło noże i siekiery, ale i judziło do napadów na Polaków” oraz że „wielu zbrodniarzy wywodzi się z rodzin tych duchownych, tak jak Stepan Bandera, który był synem księdza grecko-katolickiego”, ten sam nieustraszony demaskator kolaborantów hitlerowskich wśród greckokatolickiej hierarchii nazywa „głosem rozsądku” słowa o Kościele greckokatolickim, który „nie ma za co przepraszać, bo sam był ofiarą”.
W spore zakłopotanie wprawił radykalne środowiska kresowe zwierzchnik grekokatolików. Powtarzając słowa przeprosin i potępiając ideologie uczące nienawiści, zaskoczył tych, którzy, jak ks. Isakowicz, spodziewali się, że w „swoim przemówieniu w Polsce też będzie w obawie przed prawdą kluczyć i mataczyć” . Czy sami, szukając dziury w całym, niegotowi do przyjęcia słów przeprosin, nadal będą trwać w maksymalistycznym oczekiwaniu zrównania Zbrodni Wołyńskiej z Holocaustem?
1.07.2013
Ks. Bogdan Pańczak


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz