środa, 5 marca 2014

Desperacja



Ks. prof. Wacław Hryniewicz w artykule analizującym grudniową deklarację Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, dotyczącą prymatu jurysdykcji biskupa Rzymu i roli patriarchy Konstantynopola w prawosławiu („Tygodnik Powszechny”, 7/2014), napisał, że „trudno dziwić się wnioskom komentatorów, że rosyjska deklaracja synodalna na temat prymatu w Kościele zrodziła się z desperackiej niepewności i lęku przed przyszłością”. Trudno czym innym niż desperacją przed utratą wpływu na Ukrainę wytłumaczyć słowa protojereja Wsiewołoda Czaplina, przewodniczącego Synodalnego Wydziału ds. Stosunków Kościoła ze Społeczeństwem Patriarchatu Moskiewskiego, wyrażającego nadzieję, że „pokojowa misja” rosyjskich wojsk na Ukrainie „w obronie wolności i odrębności tych ludzi i samego ich życia nie napotka ostrego sprzeciwu, który doprowadzi do starć na wielką skalę. Nikt nie chce przelewu ani pogłębienia tych podziałów, które już istnieją wśród prawosławnych na obszarze historycznej Rusi”.
Teologię zaprezentowaną przez Synod RKP prof. Hryniewicz nazywa desperacką, twierdzenia dotyczące historii rosyjskich struktur hierarchicznych określa jako absurdalne, a wniosek, że nic się nie zmieniło w prawosławiu ocenia jako naginanie przeszłości, „aby potwierdziła dzisiejsze interesy kościelne”. Strach przed dialogiem i porozumieniem odnośnie prymatu biorą się stąd, że  „gdyby doszło do zjednoczenia, roszczenia Patriarchatu Moskiewskiego do bycia ośrodkiem władzy i szczególnego znaczenia staną się bezpodstawne”.  Zgadza się z opinią greckiego metropolity Elpidoforosa, że rosyjski dokument lansuje ideę „prymatu liczb”, który jest czymś „całkowicie nowym w dziejach prawosławia”. Ten nowy prymat opiera się na zasadzie – „tam, gdzie jest Rosjanin, tam również sięga jurysdykcja Kościoła rosyjskiego”. Kościół to specyficzny, bo według lubelskiego ekumenisty „wskutek wprowadzonych w dokumencie rosyjskim rozróżnień życie Kościoła, oderwane od wymiarów teologicznych i chrystologicznych narażone jest na redukcję do rangi zwyczajnej instytucji i administracji”. Ks. Hryniewicz konstatuje, że „konflikt między Moskwą a Konstantynopolem niepomiernie szkodzi dialogowi”.
Trudno uciec od myśli, że konflikt – jakkolwiek nieadekwatne jest to słowo – między Ukrainą a Rosją, zaszkodzi nie tylko dialogowi teologicznemu. Kościół rzymskokatolicki w Polsce prowadzi dialog pojednania z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, którego zwierzchnik, na prośbę kierującego aktualnie ukraińskim prawosławiem w jedności z Moskwą metropolity Onufrija o zapobieżenie przelewowi krwi na terytorium Ukrainy odpowiedział, że uczyni wszystko, „aby przekonać tych, w których rękach znajduje się władza, że nie wolno dopuścić do śmierci ludności cywilnej” na drogiej jego sercu ziemi Ukrainy. Wobec wyrażonej w tej sposób milczącej zgody patriarchy Cyryla  na rozlew krwi żołnierzy, metropolita Onufrij napisał list bezpośrednio do prezydenta Putina. Z patriarchą Cyrylem w ramach dialogu trzeba będzie wymienić uścisk dłoni. Brak eucharystycznej jedności ustrzeże przed wymianą znaku pokoju.
Tak czy inaczej, prowadząc dialog z Moskwą, za interlokutora ma się protojereja Czaplina, według którego  Rosja „w najlepszych okresach swych dziejów występowała w obronie ludzi, których życie i wolność były zagrożone”. Dokonywało się to w obronie osób bliskich Rosjanom pod względem „wiary i ducha, chcących żyć nie pod władzą zewnętrzną, której ludzie ci sobie nie wybierali, ale zachowywać swą wolność światopoglądową i cywilizacyjną”. Co ma zrobić ze swoim sumieniem polski biskup, by uznać, że 17 września 1939 r. był jednym z najlepszych okresów w historii Rosji?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz