We wpisie z 5 marca
2014 r. pożyczyłem słowo „desperacja” od ks. prof. Wacława Hryniewicza, który
określił w ten sposób teologię uprawianą przez Rosyjski Kościół Prawosławny
wobec prymatu jurysdykcji biskupa Rzymu i roli patriarchy Konstantynopola w prawosławiu
(„Tygodnik Powszechny”, 7/2014). Odniosłem to słowo do reakcji Patriarchatu
Moskiewskiego na Majdan.
Nie potrafię
znaleźć innego słowa na reakcję jednego z czołowych narodowców w Polsce wobec
wyników wyborów parlamentarnych na Ukrainie. To, że ukraiński Żyd w wyborach
prezydenckich wyprzedził demonizowanych przez polskich klakierów Putina liderów
partii nacjonalistycznych, jakoś zagmatwali. Ale gdy Swoboda i Prawy Sektor,
którymi straszyli w Polsce nie tylko dzieci, nie weszły do parlamentu, obudzili
się z ręką w pustej kieszeni. W desperacji rzeczony ukrainofob z Przemyśla
wyciągnął z głębokiego archiwum artykuł z roku 2001, w którym dziennikarka
ukraińskiego „Naszego Słowa” pisała o lansowanym przez Związek Ukraińców w
Polsce programie powrotu wysiedlonych na ziemie ojczyste. Życie brutalnie
zweryfikowało, krytykowany na łamach „NS” przez piszącego te słowa, utopiczny programu powrotu na tereny, z
których w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają na krańce świata najgorętsi młodzi
polscy patrioci. Cóż, z braku laku…Gdy nie ma świeżych straszaków trzeba siać
lęk odsmażanymi muchomorami.
Inny pożyteczny idiota/cyniczny
gracz zrywa współpracę z kolejnym radykalnym medium, które okazało się dla
niego „probanderowskim”. Oprócz patrzących wyłącznie na klikalność komercyjnych polskich środków
masowego przekazu, niedługo pozostaną mu chyba tylko otwarte na takich
producentów „wiadomości” łamy „Комсомолской Правди”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz