sobota, 28 marca 2015

Nędza, grzech i podziw



Czczoną w piątą niedzielę Wielkiego Postu Marię Egipcjankę, nawróconą grzesznicę, ośpiewujemy w hymnografii nieszporów za to, że „pokłoniwszy się radośnie świętym miejscom”, wzięła na drogę zbawcze cnoty,  szybko wyruszyła w dobrą drogę, „przeszła strumienie Jordanu i dobrowolnie zamieszkała w grocie Poprzednika”, a „żyjąc w pustyni obrazy żądz usunęła z duszy”. Dziś, raczej nie dobrowolnie, przemierzają pustynie i przekraczają Jordan ukraińskie i białoruskie prostytutki. Jeszcze kilka lat temu – pisał Roman Frister w „Polityce”(23/2012) – „szajki rosyjskich i izraelskich sutenerów sprowadzały je do domów publicznych w Hajfie i Tel Awiwie, korzystając z bezpośrednich lotów z Kijowa”. Wzmożone kontrole na lotniskach  zmusiły sutenerów znaleźć okrężną drogę. Kobiety lecą teraz do Kairu, skąd autobusami i na grzbietach beduińskich wielbłądów transportowane są do Izraela. Często są maltretowane, a „te oporne nawet mordowane”, ale szef Beduinów „nie pozwala zabijać towaru, który przynosi żywą gotówkę”. Przeszmuglowanie jednej dziewczyny przynosi 5 tys. dolarów.
Katechizm Kościoła Katolickiego naucza, że oddawanie się prostytucji jest zawsze grzechem ciężkim, „jednak nędza, szantaż i presja społeczna mogą zmniejszyć odpowiedzialność za winę”(2355). Z nędzą jako źródłem decyzji o wyjeździe z Białorusi i Ukrainy mamy tu niewątpliwie do czynienia, szantaż ze strony sutenerów jest oczywisty,  presję społeczną należy wykluczyć.
Naszym Jordanem jest Bug, naszą pustynią głównie wielkie miasta i tereny przy zachodniej granicy. W liście apostolskim Mulieris dignitatem  Jan Paweł II, analizując fragment Ewangelii Jana(J 8, 3-11)  o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie napisał, że  „wydarzenie zapisane w Janowej Ewangelii może się powtórzyć w nieskończonej liczbie sytuacji analogicznych w każdej epoce dziejów”. Kobietę stawia się pod pręgierzem opinii ze «swoim grzechem», podczas gdy za tym «jej» grzechem kryje się mężczyzna jako grzesznik, winny «grzechu cudzego». Ale jego grzech uchodzi uwagi, „zostaje zamilczany: zdaje się nie ponosić odpowiedzialności za «grzech cudzy»! Czasem staje się on wręcz oskarżycielem, jak w wypadku opisanym, niepomny swego własnego grzechu”.
Nie zawsze grzech – samo pojęcie bywa abstrakcją – jest zamilczny. Niekoniecznie mężczyzna oskarża kobietę. Wręcz przeciwnie. Rozgłasza się to i wychwala kobietę. Pewien polski artysta napisał książkę o swej pasji korzystania z usług prostytutek. On prostytutki „kocha i szanuje” – mówi w wywiadzie dla opiniotwórczej gazety. Jest to miłość internacjonalna, bo ma przeważnie „dziewczyny z Ukrainy, zajebiste laski”, i gdyby jakiś kolega szukał żony, natychmiast by „mu którąś z nich polecił”. Opisuje kilka z nich. Z podziwem opowiada o ich zaradności, trosce o matki i dzieci. Niszową działalność biznesową jednej zrelacjonował z takimi detalami, że można by ją zidentyfikować. Zakończył strzeliście: „Dla mnie to są bohaterki. Kobiety, które same, ciężką pracą budują sobie przyszłość i dostatek. Jak można ich nie szanować?!”.
Rewolucja godności stanie się faktem dopiero wtedy, gdy mulieris dignitatem , godność ukraińskiej kobiety nie będzie przedmiotem handlu i szyderstwa. Gdy Jordan i Bug będą przekraczać tylko w pielgrzymkach, wycieczkach i prowadząc biznesy, trampoliną do których nie będzie sprzedaż własnego ciała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz