Czczoną w piątą niedzielę
Wielkiego Postu Marię Egipcjankę, nawróconą grzesznicę, ośpiewujemy w
hymnografii nieszporów za to, że „pokłoniwszy się radośnie świętym miejscom”,
wzięła na drogę zbawcze cnoty, szybko
wyruszyła w dobrą drogę, „przeszła strumienie Jordanu i dobrowolnie zamieszkała
w grocie Poprzednika”, a „żyjąc w pustyni obrazy żądz usunęła z duszy”. Dziś,
raczej nie dobrowolnie, przemierzają pustynie i przekraczają Jordan ukraińskie
i białoruskie prostytutki. Jeszcze kilka lat temu – pisał Roman Frister w „Polityce”(23/2012)
– „szajki rosyjskich i izraelskich sutenerów sprowadzały je do domów publicznych
w Hajfie i Tel Awiwie, korzystając z bezpośrednich lotów z Kijowa”. Wzmożone
kontrole na lotniskach zmusiły sutenerów
znaleźć okrężną drogę. Kobiety lecą teraz do Kairu, skąd autobusami i na grzbietach
beduińskich wielbłądów transportowane są do Izraela. Często są maltretowane, a „te
oporne nawet mordowane”, ale szef Beduinów „nie pozwala zabijać towaru, który
przynosi żywą gotówkę”. Przeszmuglowanie jednej dziewczyny przynosi 5 tys. dolarów.
Katechizm Kościoła
Katolickiego naucza, że oddawanie się prostytucji jest zawsze grzechem ciężkim,
„jednak nędza, szantaż i presja społeczna mogą zmniejszyć odpowiedzialność za
winę”(2355). Z nędzą jako źródłem decyzji o wyjeździe z Białorusi i Ukrainy
mamy tu niewątpliwie do czynienia, szantaż ze strony sutenerów jest oczywisty, presję społeczną należy wykluczyć.
Naszym Jordanem
jest Bug, naszą pustynią głównie wielkie miasta i tereny przy zachodniej
granicy. W liście apostolskim Mulieris
dignitatem Jan Paweł II, analizując
fragment Ewangelii Jana(J 8, 3-11)
o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie
napisał, że „wydarzenie zapisane w
Janowej Ewangelii może
się powtórzyć w nieskończonej liczbie sytuacji analogicznych w każdej epoce
dziejów”. Kobietę stawia się pod pręgierzem opinii ze «swoim
grzechem»,
podczas gdy za tym «jej»
grzechem kryje się mężczyzna jako grzesznik, winny «grzechu
cudzego».
Ale jego grzech uchodzi uwagi, „zostaje zamilczany: zdaje się nie ponosić
odpowiedzialności za «grzech cudzy»!
Czasem staje się on wręcz oskarżycielem, jak w wypadku opisanym, niepomny swego
własnego grzechu”.
Nie zawsze grzech –
samo pojęcie bywa abstrakcją – jest zamilczny. Niekoniecznie mężczyzna oskarża
kobietę. Wręcz przeciwnie. Rozgłasza się to i wychwala kobietę. Pewien polski
artysta napisał książkę o swej pasji korzystania z usług prostytutek. On
prostytutki „kocha i szanuje” – mówi w wywiadzie dla opiniotwórczej gazety. Jest
to miłość internacjonalna, bo ma przeważnie „dziewczyny z Ukrainy, zajebiste
laski”, i gdyby jakiś kolega szukał żony, natychmiast by „mu którąś z nich
polecił”. Opisuje kilka z nich. Z podziwem opowiada o ich zaradności, trosce o
matki i dzieci. Niszową działalność biznesową jednej zrelacjonował z takimi
detalami, że można by ją zidentyfikować. Zakończył strzeliście: „Dla mnie to są
bohaterki. Kobiety, które same, ciężką pracą budują sobie przyszłość i
dostatek. Jak można ich nie szanować?!”.
Rewolucja godności
stanie się faktem dopiero wtedy, gdy mulieris
dignitatem , godność ukraińskiej kobiety nie będzie przedmiotem handlu i
szyderstwa. Gdy Jordan i Bug będą przekraczać tylko w pielgrzymkach,
wycieczkach i prowadząc biznesy, trampoliną do których nie będzie sprzedaż
własnego ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz