czwartek, 5 maja 2016

Biskupi PAKP widzą ciemność



Hierarchowie Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego nie potrzebują specjalnych okazji, by wyrazić swą niezmiennie negatywną opinię o Unii Brzeskiej. W tegorocznym Orędziu Paschalnym Świętego Soboru Biskupów PAKP impulsem do poruszenia wątku przebywania „w ciemności unii” i „masowego powrotu do wiary ojców – do Św. Prawosławia” była 130. rocznica urodzin św. Maksyma Sandowicza i 90. rocznica początku wspomnianego „powrotu” na Łemkowszczyźnie. Ktoś ukąszony spiskową wizją dziejów mógłby upatrywać tu reakcji na słowa Prezydenta RP z orędzia wygłoszonego przed Zgromadzeniem Narodowym z okazji jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski. 15 kwietnia w Poznaniu Andrzej Duda powiedział, że dzięki „wysiłkom 30 pokoleń Polaków na mapie Christianitatis”, wyznaczonej przez Ateny, Rzym i Jerozolimę,  przybyły „inne ważne ośrodki” i zaliczył do nich „Brześć Litewski – miejsce zawarcia unii kościelnej, będącej jednym z największych wysiłków na rzecz pojednania chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu”. 

Akapit w orędziu biskupów poświęcony unii kończą słowa: „420 lat temu w Brześciu podpisano tragiczną w skutkach dla całego chrześcijaństwa «unię brzeską», która osłabiła politycznie naszą Ojczyznę i orosiła ziemię krwią i łzami naszych przodków. Niech pamięć o tych wydarzeniach stanie się dla nas impulsem do wzmożonego świadectwa naszej wiary, języka, kultury i tradycji. Obecnie żyjemy w nowych warunkach, a zapisane karty historii niech będą dobrą lekcją dla naszego i przyszłych pokoleń, ucząc jak wytrwale mamy stać na straży Świętego Prawosławia”.

Wspomniana „nasza wiara” to oczywiście prawosławie. Co z „językiem, kulturą i tradycją”, o których we wzmożony sposób świadczyć mają adresaci orędzia? W wielu miejscach gdzie prawosławni o ukraińskich czy łemkowskich korzeniach żyją obok grekokatolików ich życie liturgiczne i parafialne ma cechy odbiegające od synodalnych norm. W Lublinie powołano nawet osobną parafię dla społeczności utożsamiającej się z tradycją ukraińską. Gdzie nie ma takiego „katalizatora”, obowiązuje cerkiewno-słowiańsko-rosyjski standard. Świadomym Białorusinom i Ukraińcom to nie odpowiada. Kilkanaście lat temu na łamach czasopisma „Nad Buhom i Narwoju” Jerzy Wolski z parafii Św. Ducha w Białymstoku, po wysłuchanie kazania w swej parafii pisał: „Słów wygłoszonych przez proboszcza w języku rosyjskim wysłuchało wielu, ale ilu je zrozumiało w tym sensie, w jakim zostały wypowiedziane? Słowo Boże, aby mogło być przez nas przyjęte w głębię serca i dusz naszych, musi być głoszone w języku powszechnie zrozumianym dla każdego parafianina - ze względu na szacunek dla Boga i szacunek dla samych siebie, dla swojego człowieczeństwa. Dla całej młodzieży i dla większości dorosłych język rosyjski w cerkiewnych kazaniach i czytaniach, dodatkowo mocno upstrzony niezrozumiałym słownictwem słowiańsko-greckim jest całkowicie niekomunikatywny. Wypełnia cerkiewną formę - kazanie, ale nie przekazuje treści uczących słuchaczy”.

Autor listu, uważający sytuację na Łemkowszczyźnie za wzorcową dla zachowania tożsamości narodowej i kulturowej wyznawców prawosławia, podkreśla: „Przecież my, poza nielicznymi wyjątkami, nie jesteśmy narodowości rosyjskiej i ten język w naszej Cerkwi w żaden sposób nie podtrzymuje w nas naszej tradycji językowej i narodowej - ukraińskiej lub białoruskiej! Wręcz przeciwnie - język rosyjski jest tym, co nas dodatkowo wpędza w przepastne objęcia polonizacji - bycia tylko, czy aż tylko - "prawosławnymi Polakami". Niezrozumienie języka kazań i czytań naszej Cerkwi jest tym, co nas, a w szczególności naszą młodzież - w połączeniu z wieloma innymi, już czysto polskimi czynnikami - może odstręczać od udziału w życiu liturgicznym”. 

U obserwator z zewnątrz  ten stan spraw wywołuje jeszcze większą konsternację. Wasyl Słobodian we wstępie do albumu „Церкви Холмської єпархії (Львів 2005) opisuje wrażenia z Nosowa, miejscowości koło Leśnej Podlaskiej: „Молодий православний священик, який мав відкрити нам церкву, попри всі мої старання говорити з ним українською мовою, відповідав лише польською. Виходячи до церкви він закликав малу дитину з собою. Я був вражений, що дитину він закликав російською мовою. На питання, звідки він походить, дістав відповідь – з Києва, і пояснення, що діти повинні знати рідну мову. Цікаво, чому ж тоді він читає проповідь у церкві для декількох українських сімей, що проживають у Носові, польською мовою?». 

Każda mniejszościowa wspólnota w jakiś nieunikniony sposób nadmiernie koncentruje się na sobie. Gdy chodzi o wspólnoty eklezjalne grozi to niebezpiecznym przestawieniem akcentów, czasem, kolokwialnie mówiąc, wręcz stawianiem wozu przed koniem. Hierarchia PAKP wzywa: „Bracia i Siostry! W naszej Paschalnej modlitwie podziękujmy Panu za to, że moc Jego Zmartwychwstania dała naszym przodkom siłę na niesienie świadectwa o prawdzie Św. Prawosławia”. Nie wyobrażam sobie frazy typu: „Bracia i Siostry! W naszej Paschalnej modlitwie podziękujmy Panu za to, że moc Jego Zmartwychwstania dała naszym przodkom siłę na niesienie świadectwa o prawdzie katolicyzmu”. Nawrócenie wszystkich do Chrystusa naprawdę jest conditio sine qua non zjednoczenia chrześcijan.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz