Hierarchowie Polskiego
Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego nie potrzebują specjalnych okazji, by
wyrazić swą niezmiennie negatywną opinię o Unii Brzeskiej. W tegorocznym
Orędziu Paschalnym Świętego Soboru Biskupów PAKP impulsem do poruszenia wątku
przebywania „w ciemności unii” i „masowego powrotu do wiary ojców – do Św.
Prawosławia” była 130. rocznica urodzin św. Maksyma Sandowicza i 90. rocznica
początku wspomnianego „powrotu” na Łemkowszczyźnie. Ktoś ukąszony spiskową
wizją dziejów mógłby upatrywać tu reakcji na słowa Prezydenta RP z orędzia
wygłoszonego przed Zgromadzeniem Narodowym z okazji jubileuszu 1050-lecia
Chrztu Polski. 15 kwietnia w Poznaniu Andrzej Duda powiedział, że dzięki
„wysiłkom 30 pokoleń Polaków na mapie Christianitatis”, wyznaczonej przez
Ateny, Rzym i Jerozolimę, przybyły „inne
ważne ośrodki” i zaliczył do nich „Brześć Litewski – miejsce zawarcia unii
kościelnej, będącej jednym z największych wysiłków na rzecz pojednania
chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu”.
Akapit w orędziu biskupów poświęcony
unii kończą słowa: „420 lat temu w Brześciu podpisano tragiczną w skutkach dla
całego chrześcijaństwa «unię
brzeską»,
która osłabiła politycznie naszą Ojczyznę i orosiła ziemię krwią i łzami
naszych przodków. Niech pamięć o tych wydarzeniach stanie się dla nas impulsem
do wzmożonego świadectwa naszej wiary, języka, kultury i tradycji. Obecnie
żyjemy w nowych warunkach, a zapisane karty historii niech będą dobrą lekcją
dla naszego i przyszłych pokoleń, ucząc jak wytrwale mamy stać na straży
Świętego Prawosławia”.
Wspomniana „nasza wiara”
to oczywiście prawosławie. Co z „językiem, kulturą i tradycją”, o których we
wzmożony sposób świadczyć mają adresaci orędzia? W wielu miejscach gdzie
prawosławni o ukraińskich czy łemkowskich korzeniach żyją obok grekokatolików
ich życie liturgiczne i parafialne ma cechy odbiegające od synodalnych norm. W
Lublinie powołano nawet osobną parafię dla społeczności utożsamiającej się z tradycją
ukraińską. Gdzie nie ma takiego „katalizatora”, obowiązuje
cerkiewno-słowiańsko-rosyjski standard. Świadomym Białorusinom i Ukraińcom to
nie odpowiada. Kilkanaście lat temu na łamach czasopisma „Nad Buhom i Narwoju”
Jerzy Wolski z parafii Św. Ducha w Białymstoku, po wysłuchanie kazania w swej
parafii pisał: „Słów wygłoszonych przez proboszcza w języku rosyjskim
wysłuchało wielu, ale ilu je zrozumiało w tym sensie, w jakim zostały
wypowiedziane? Słowo Boże, aby mogło być przez nas przyjęte w głębię serca i
dusz naszych, musi być głoszone w języku powszechnie zrozumianym dla każdego
parafianina - ze względu na szacunek dla Boga i szacunek dla samych siebie, dla
swojego człowieczeństwa. Dla całej młodzieży i dla większości dorosłych język
rosyjski w cerkiewnych kazaniach i czytaniach, dodatkowo mocno upstrzony
niezrozumiałym słownictwem słowiańsko-greckim jest całkowicie niekomunikatywny.
Wypełnia cerkiewną formę - kazanie, ale nie przekazuje treści uczących
słuchaczy”.
Autor listu, uważający
sytuację na Łemkowszczyźnie za wzorcową dla zachowania tożsamości narodowej i
kulturowej wyznawców prawosławia, podkreśla: „Przecież my, poza nielicznymi
wyjątkami, nie jesteśmy narodowości rosyjskiej i ten język w naszej Cerkwi w
żaden sposób nie podtrzymuje w nas naszej tradycji językowej i narodowej -
ukraińskiej lub białoruskiej! Wręcz przeciwnie - język rosyjski jest tym, co
nas dodatkowo wpędza w przepastne objęcia polonizacji - bycia tylko, czy aż
tylko - "prawosławnymi Polakami". Niezrozumienie języka kazań i czytań
naszej Cerkwi jest tym, co nas, a w szczególności naszą młodzież - w połączeniu
z wieloma innymi, już czysto polskimi czynnikami - może odstręczać od udziału w
życiu liturgicznym”.
U obserwator z
zewnątrz ten stan spraw wywołuje jeszcze
większą konsternację. Wasyl Słobodian we wstępie do albumu „Церкви Холмської єпархії” (Львів 2005) opisuje wrażenia z Nosowa,
miejscowości koło Leśnej Podlaskiej: „Молодий православний священик, який мав відкрити нам церкву, попри всі мої
старання говорити з ним українською мовою, відповідав лише польською. Виходячи
до церкви він закликав малу дитину з собою. Я був вражений, що дитину він
закликав російською мовою. На питання, звідки він походить, дістав відповідь –
з Києва, і пояснення, що діти повинні знати рідну мову. Цікаво, чому ж тоді він
читає проповідь у церкві для декількох українських сімей, що проживають у
Носові, польською мовою?».
Każda mniejszościowa
wspólnota w jakiś nieunikniony sposób nadmiernie koncentruje się na sobie. Gdy
chodzi o wspólnoty eklezjalne grozi to niebezpiecznym przestawieniem akcentów,
czasem, kolokwialnie mówiąc, wręcz stawianiem wozu przed koniem. Hierarchia
PAKP wzywa: „Bracia i Siostry! W naszej Paschalnej modlitwie podziękujmy Panu
za to, że moc Jego Zmartwychwstania dała naszym przodkom siłę na niesienie
świadectwa o prawdzie Św. Prawosławia”. Nie wyobrażam sobie frazy typu: „Bracia
i Siostry! W naszej Paschalnej modlitwie podziękujmy Panu za to, że moc Jego
Zmartwychwstania dała naszym przodkom siłę na niesienie świadectwa o prawdzie
katolicyzmu”. Nawrócenie wszystkich do Chrystusa naprawdę jest conditio sine
qua non zjednoczenia chrześcijan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz