wtorek, 28 listopada 2017

Uwaga miny!



W bibliotece nawet najskromniejszej instytucji oświatowej muszą znaleźć się pozycje, na które prywatnie szkoda by było pieniędzy. Dziś sprawdziło się to w wypadku „Dwóch Królestw”, domniemanego acz prawdopodobnego autorstwa błogosławionego biskupa i męczennika Hryhorija Chomyszyna. Kto zechce zająć się naukowo polskim frontem wojny hybrydowej toczonej z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim, może wypożyczyć z seminaryjnej biblioteki wydane przez Wydawnictwo AA, firmowane na ostatniej stronie okładki przez kulowskie UCRAINICUM i Polonia Christiana spolszczenie „Dwoch carstw” pióra Michała Siudaka.

Awersja do tego wydania nie dotyczy jego zasadniczej treści, lecz wstępów – w przypadku jednego poddanego jednak modyfikacji w porównaniu z ukraińskojęzyczną wersją – i posłowia, które dla badaczy współczesnych stosunków polsko-ukraińskich i rzymsko-greckokatolickich są cennym źródłem wiedzy.  

Nieuleczalna mania porównywania oryginału z tłumaczeniem skłoniła mnie do lektury. Na drugiej stronie spolszczenia (56. rękopisu) czytam: „Nasi patrioci zamiast ratować to, co było możliwe, czyli na przykład wziąć część Galicji i zdobyć Ukrainę, a przez to w przyszłości umocnić się i przy dogodnych okolicznościach połączyć się z Polską, opowiedzieli się przy skrajnie głupim, u nas utartym i złowieszczym zawołaniu: »Wszystko albo nic, niechaj decyduje żelazo i krew!« Dziś boleśnie odczuwamy skutki tej decyzji”. 

Po prostu miód na serce tych, którym od ponad roku ukazują błogosławionego Hryhorija jako „Proroka” Ukrainy. Włączając parlamentarzystów, którzy w specjalnej uchwale Sejmu uczcili go jako „niestrudzonego głosiciela wartości europejskich wyrastających z tradycji chrześcijaństwa i cywilizacji łacińskiej”. Już na drugiej stronie ocalałego tekstu błogosławiony, opisując pracę misji francuskiej (22 lutego – 2 marca 1919), krytykuje maksymalizm Ukraińców i mówi o połączeniu z Polską!

W tekście ukraińskim czytam w kluczowym fragmencie o tym, by „w majbutnosty skripytysia i pry dohidnych obstawynach porachuwatysia z Polszczeju”. Wzmocnienie miało służyć w przyszłości nie „połączeniu”, lecz „policzeniu”, „porachowaniu” się z Polską. 

Nie ma znaczenie, czy to wishfull thinking Siudaka, czy manipulacja redaktora naukowego z „policzenia” zrobiła „połączenie”. Ważne, że doszedłszy do drugiej strony polskiego przekładu nie trzeba już iść dalej. Na froncie tej wojny lubują się w podkładaniu min.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz