piątek, 2 lutego 2018

Nard i koszule



W piątek 34. tygodnia po Zesłaniu Ducha Świętego usłyszeliśmy Ewangelię o kobiecie, która namaściła głowę Jezusa drogocennym olejkiem nardowym (Mk 14, 3-9). Na szemranie oburzonych „marnotrawstwem” Pan odrzekł: „Ona uczyniła, co mogła; już naprzód namaściła moje ciało na pogrzeb”. 

O  ukraińskich kobietach pracujących jako opiekunki starszych osób we Włoszech mówił papież Franciszek w Soborze Mądrości Bożej w Rzymie 27 stycznia: „Chciałbym wyrazić słowa wdzięczności dla licznych kobiet, które w waszych wspólnotach są apostołkami miłosierdzia i wiary. Jesteście nieocenione, dajecie  wielu włoskim rodzinom najlepsze  świadectwo o Bogu, gdy poprzez troskliwą i cichą stałą obecność dbacie o ludzi”. 

Biskup Rzymu zauważył w ich trudzie szczególny aspekt przygotowania starszych ludzi do misterium przejścia, jakieś namaszczenie olejkiem pokoju: „Zachęcam was, byście traktowały waszą pracę, ciężką i często słabo opłacaną, nie jako zawód, lecz jako misję: jesteście wsparciem w życiu tak wielu starszych osób, siostrami dzięki którym nie czują się samotni. Niesiecie pocieszenie i czułość Boga tym, którzy u schyłku życia przygotowują się na spotkanie z nim. To wielka służba bliskości, miła Bogu, za co wam dziękuję”. 

Więcej o bolesnych aspektach życie tych kobiet mówił w powitalnym słowie zwierzchnik UKGK patriarcha Światosław, przedstawiając wspólnotę zbierającą się na via Boccea: „To przeważnie kobiety, matki i babcie, które pracują we włoskich rodzinach, opiekując się chorymi albo starszymi osobami. Są daleko od swoich rodzin, dlatego cierpią z powodu samotności. Często ich ludzka godność jest poniżana, pracodawcy ich nie szanują. Nierzadko nie mają prawa do niedzielnego odpoczynku, są pozbawione możliwości udziału w życiu liturgicznym i społecznym, ich duchowe potrzeby schodzą na drugi plan”.

Może dziesięć lat temu w recenzji jakiegoś polskiego filmu napisano, że ukraińska pomoc domowa jest nieodłączną postacią we współczesnych polskich produkcjach. W roku 2015 pracujące w Warszawie Ukrainki ze Lwowa stały się już bohaterkami serialu. 

W naturalny sposób miałyby się nimi zainteresować nauki humanistyczne. O zaniechanej próbie napisania takiej pracy w rozmowie o słowach, które zmieniają znaczenie („Polityka”, 4/2018) opowiada polonistka, dr hab. Katarzyna Kłosińska z Instytutu Języka Polskiego UW i Sekretarz Rady Języka Polskiego. Stwierdza, że odżyło negatywne nacechowanie słowa „Niemiec”, które przypomina retorykę lat 60. i 80. Najbardziej szokująca zmiana znaczenia zaszła w słowie „uchodźca”. Magistrantka Katarzyny Kłosińskiej uchwyciła, że to słowo zaczęło oznaczać „element masy ludzkiej, która jest niebezpieczna, agresywna, nieobliczalna, niszcząca i okrutna”. Studentka z Ukrainy chciała napisać pracę o używaniu słowa „Ukrainka” na forach internetowych: „Po dokładniejszym przejrzeniu cytatów przyszła do mnie z płaczem. Ta lektura przygnębiła ją tak, że ostatecznie zmieniła temat”. 

Watykanistka rzymskiego „Il messagero” uważa, że papież świadom, iż „temat wojny na Ukrainie jest w tej chwili czystym dynamitem”, wolał skoncentrować się na „tematach mniej ważnych, jak duża liczba ukraińskich opiekunek w naszym kraju”. Dla Ukrainy masowa ekonomiczna emigracja kobiet jest problemem, który w długofalowych skutkach będzie podobny do spustoszenia, które przyniosła rosyjska agresja (http://bogdanpanczak.blogspot.com/2015/04/blog-post.html).

Andrzej Seweryn mówił w rozmowie z Pawłem Smoleńskim w 2015 roku: „Ukraińskie wieczory w Teatrze Polskim są po to również, żeby podziękować. Nie tylko za wyprasowane przez panie z Ukrainy koszule, w których chodzi pół Warszawy, lecz za obronę wartości. Cieszę się, że mój teatr dziękuje bohaterom”.

Wniosek nasuwa się sam: „znawcom” Ukrainy z forów internetowych obce są wyprasowane koszule i wartości, za które giną ukraińscy żołnierze w Donbasie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz