W piątek 34. tygodnia
po Zesłaniu Ducha Świętego usłyszeliśmy Ewangelię o kobiecie, która namaściła
głowę Jezusa drogocennym olejkiem nardowym (Mk 14, 3-9). Na szemranie
oburzonych „marnotrawstwem” Pan odrzekł: „Ona uczyniła, co mogła; już naprzód
namaściła moje ciało na pogrzeb”.
O ukraińskich kobietach pracujących jako
opiekunki starszych osób we Włoszech mówił papież Franciszek w Soborze Mądrości
Bożej w Rzymie 27 stycznia: „Chciałbym wyrazić słowa wdzięczności dla licznych
kobiet, które w waszych wspólnotach są apostołkami miłosierdzia i wiary. Jesteście
nieocenione, dajecie wielu włoskim
rodzinom najlepsze świadectwo o Bogu,
gdy poprzez troskliwą i cichą stałą obecność dbacie o ludzi”.
Biskup Rzymu
zauważył w ich trudzie szczególny aspekt przygotowania starszych ludzi do
misterium przejścia, jakieś namaszczenie olejkiem pokoju: „Zachęcam was, byście
traktowały waszą pracę, ciężką i często słabo opłacaną, nie jako zawód, lecz
jako misję: jesteście wsparciem w życiu tak wielu starszych osób, siostrami
dzięki którym nie czują się samotni. Niesiecie pocieszenie i czułość Boga tym,
którzy u schyłku życia przygotowują się na spotkanie z nim. To wielka służba
bliskości, miła Bogu, za co wam dziękuję”.
Więcej
o bolesnych aspektach życie tych kobiet mówił w powitalnym słowie zwierzchnik
UKGK patriarcha Światosław, przedstawiając wspólnotę zbierającą się na via Boccea:
„To przeważnie kobiety, matki i babcie, które pracują we włoskich rodzinach,
opiekując się chorymi albo starszymi osobami. Są daleko od swoich rodzin, dlatego
cierpią z powodu samotności. Często ich ludzka godność jest poniżana, pracodawcy
ich nie szanują. Nierzadko nie mają prawa do niedzielnego odpoczynku, są
pozbawione możliwości udziału w życiu liturgicznym i społecznym, ich duchowe
potrzeby schodzą na drugi plan”.
Może
dziesięć lat temu w recenzji jakiegoś polskiego filmu napisano, że ukraińska pomoc
domowa jest nieodłączną postacią we współczesnych polskich produkcjach. W roku
2015 pracujące w Warszawie Ukrainki ze Lwowa stały się już bohaterkami serialu.
W
naturalny sposób miałyby się nimi zainteresować nauki humanistyczne. O zaniechanej
próbie napisania takiej pracy w rozmowie o słowach, które zmieniają znaczenie („Polityka”,
4/2018) opowiada polonistka, dr hab. Katarzyna Kłosińska z Instytutu Języka
Polskiego UW i Sekretarz Rady Języka Polskiego. Stwierdza, że odżyło negatywne
nacechowanie słowa „Niemiec”, które przypomina retorykę lat 60. i 80. Najbardziej
szokująca zmiana znaczenia zaszła w słowie „uchodźca”. Magistrantka Katarzyny
Kłosińskiej uchwyciła, że to słowo zaczęło oznaczać „element masy ludzkiej,
która jest niebezpieczna, agresywna, nieobliczalna, niszcząca i okrutna”. Studentka
z Ukrainy chciała napisać pracę o używaniu słowa „Ukrainka” na forach internetowych:
„Po dokładniejszym przejrzeniu cytatów przyszła do mnie z płaczem. Ta lektura
przygnębiła ją tak, że ostatecznie zmieniła temat”.
Watykanistka
rzymskiego „Il messagero” uważa, że papież świadom, iż „temat wojny na Ukrainie
jest w tej chwili czystym dynamitem”, wolał skoncentrować się na „tematach
mniej ważnych, jak duża liczba ukraińskich opiekunek w naszym kraju”. Dla
Ukrainy masowa ekonomiczna emigracja kobiet jest problemem, który w
długofalowych skutkach będzie podobny do spustoszenia, które przyniosła
rosyjska agresja (http://bogdanpanczak.blogspot.com/2015/04/blog-post.html).
Andrzej
Seweryn mówił w rozmowie z Pawłem Smoleńskim w 2015 roku: „Ukraińskie wieczory
w Teatrze Polskim są po to również, żeby podziękować. Nie tylko za wyprasowane
przez panie z Ukrainy koszule, w których chodzi pół Warszawy, lecz za obronę
wartości. Cieszę się, że mój teatr dziękuje bohaterom”.
Wniosek
nasuwa się sam: „znawcom” Ukrainy z forów internetowych obce są wyprasowane
koszule i wartości, za które giną ukraińscy żołnierze w Donbasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz