środa, 7 lutego 2018

Sól dla odmrożenia dialogu



Początek marca roku 2016, noc, okolice Nałęczowa. Ekstremalna droga krzyżowa chcąc nie chcąc jest źródłem dźwięków, które wybudzają mieszkańców wiosek i kolonii. Z jakiegoś domu wybiega zaniepokojony mężczyzna. Pyta: co się dzieje? Na wieść, że to wielkopostna próba wiary i kondycji, odpowiada z ulgą: „myślałem, że to uchodźcy”.

Ta historia, opowiedziana przez kolegę z seminarium, wraca mi w pamięci zawsze, kiedy słyszę albo czytam głosy bagatelizujące realny wpływ propagandy – bo to adekwatne słowo – straszącej Polaków „banderyzmem”. Przecież najbliższy uchodźczy szlak przebiegał przez Węgry, kilkaset kilometrów od Nałęczowa, i wyrwany ze snu gospodarz pewnie w wieczornych serwisach przed pójściem do łóżka oglądał kadry z bardzo odległych dla piechurów stron. Mimo wszystko, codziennie karmiony apokaliptycznymi skutkami zalania Polski obcą ludzką falą, bał się uchodźcy, tego elementu „masy ludzkiej, która jest niebezpieczna, agresywna, nieobliczalna, niszcząca i okrutna” (Katarzyna Kłosińska o zmianie znaczenia słowa „uchodźca”, „Polityka”, 4/2018).

Do 26 czerwca 2016 roku Kościół greckokatolicki w Polsce atakowany był „za szerzenie banderyzmu” tylko werbalnie. Owego dnia w Przemyślu doszło do fizycznej agresji – napaści na doroczną procesję zmierzającą na cmentarz w Pikulicach, gdzie, jak z męczącą regularnością powtarza strona zbulwersowana zajściem, spoczywają sojusznicy Piłsudskiego. Na zdjęciach i filmach widać, co się tam działo, z kogo zerwano koszulę, kto był agresorem.

Nowelizacja ustawy o IPN zmobilizowała kilkudziesięciu przedstawicieli polskiej inteligencji do opublikowania oświadczenia, w którym zwracają uwagę na jej potencjalny negatywny wpływ na społeczność ukraińską – w szerokim znaczeniu – w Polsce. 

W jej tekście zjawia się nazwisko posła z Kukiz’15 Tomasza Rzymkowskiego. Jak Piłat w Credo jest osobą nadającą historyczną realność wyznaniu wiary, tak absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, z bogatą już polityczną biografią nurtu narodowego, przywoływany w apelu zatroskanych reprezentuje środowisko, które wiele zrobiło dla pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich.

Sygnatariusze oświadczenia zarzucają posłowi kłamstwo. 25 stycznia w Sejmie greckokatolickiego parafianina, który był ofiarą napaści, ukazał jako agresora.

W sierpniu poseł Rzymkowski był we Lwowie. Rozmawiał tam z „jednym z przedstawicieli hierarchii Kościoła rzymskokatolickiego”. Relacjonuje: „ Otrzymałem wprost taki przekaz, że Ukraińcy to są biali Azjaci i z nimi trzeba rozmawiać bardzo ostro. Oni co innego myślą, co innego robią, a jeszcze co innego mówią. Szanują tylko tego, kto patrzy na nich z pozycji siły”. 

W stosunku do posła Rzymkowskiego, absolwenta wydziału, na którym pracują najwybitniejsi w Polsce znawcy prawa kanonicznego Kościołów wschodnich, Ukraińcy odczuwają raczej współczucie, bo jedno wie, a co innego mówi.

Mariusz Zajączkowski, historyk badający najtragiczniejsze karty wspólnej historii Polaków i Ukraińców, tak skomentował informację ukraińskiego IPN o zawieszeniu współpracy ze stroną polską: „Zatem politycy-ignoranci, zaangażowani emocjonalnie publicyści-propagandyści, środowiska kresowo-narodowe, w tym nie posiadający elementarnej wiedzy na temat stosunków polsko-ukraińskich w latach 40 XX w. niektórzy historycy mediewiści i nowożytnicy, w końcu aktywiści społeczni o silnym wzmożeniu pseudopatriotycznym dopięli swego... Zamrozili polsko-ukraiński dialog historyczny dotyczący najbardziej tragicznych wydarzeń wspólnej historii obu narodów. Po prostu głucha rozpacz!”.
 
Dziś w Przemyślu odbędzie się promocja „Dwóch Królestw”. Obecny będzie biskup Marian Buczek, emerytowany biskup charkowsko-zaporoski. 

Czy jako przedstawiciel episkopatu rzymskokatolickiego z Ukrainy będzie sobie zdawać sprawę z tego, że Kościoły pozostały praktycznie jedynymi instytucjami, które są w stanie zainspirować odnowienie dialogu między Polakami i Ukraińcami? 

Jeśli natomiast przemyskie spotkanie stanie się, jak było w  Krakowie, kolejną okazją – uwzniośloną przez udział hierarchy – by straszyć „banderyzmem”, demonizować Sługę Bożego metropolitę Andrzeja Szeptyckiego, wyrażając przy tym wątpliwość odnośnie  uznanej przez papieża Franciszka heroiczności jego cnót, to trzeba się będzie zmierzyć ze słowami Chrystusa: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi”.




  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz