Ten gmach jako budynek
jest w Lublinie symbolem przemian. Rozsypujący się pomnik peerelowskiej
gigantomanii był przez kilkadziesiąt lat namacalnym dowodem marnotrawstwa
środków, czasu, przestrzeni i ludzkiej energii. Dzięki 171 939 500,00 PLN, w
tym 128 892 799,76 PLN z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach
Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego, teatr w
niekończącej się budowie stał się Centrum Spotkania Kultur, nowoczesnym
miejscem, zachwycającym rozmachem rozwiązań architektonicznych.
Ten
gmach jako wcielenie Lublina pomysłu na siebie ma być miejscem uosobiającym położenie miasta „w obszarze
transgranicznym, na szlakach handlowych”, które „implikowało przez wieki wpływy
wielu kultur: polskiej, ukraińskiej, żydowskiej”. Ta koegzystencja „była
wynikiem tolerancji i relacji międzykulturowych w regionie położonym na
styku ziem polskich i kresów Rzeczypospolitej, tak bardzo przesiąkniętych
wschodnią duchowością. Bogata kulturowo tkanka społeczna regionu znalazła swój
tragiczny finał w postaci holokaustu i przesiedleń po II wojnie światowej” ( z „Manifestu”
Dyrektora CSK Piotra Franaszka).
Udział
Lublina w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury wyzwolił „ogromny
potencjał twórców, animatorów i organizacji pozarządowych, które nawiązując do
wielokulturowej tradycji stolicy regionu, na nowo przywołały wartości
tolerancji i dialogu”. Powstała instytucja ma ambicje stania się nową platformą
promocji i „narzędziem w dyskusji na temat relacji kulturowych z głosem, który
ma być słyszany na całym świecie”(„Manifest”).
Summa
summarum „Centrum Spotkania Kultur stało
się intelektualnym axis mundi na mapie Europy Środkowo-Wschodniej i pozytywnie
zagościło w sercach mieszkańców Lublina i Województwa Lubelskiego”.(„Manifest”).
Szczytne
zamierzenia, które CSK jak dotychczas udawało się realizować, w najbliższe dni
poddane zostaną „crash-testowi”. Dzięki dwubiegunowemu układowi politycznemu w
Polsce wydarzenie, od którego niemal w panice zaczęła odżegnywać się strona
rządowa, przygarnął Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, kierowany
przez marszałka z PSL, partii, która nie byłaby sobą, gdyby na progu wyborów
pogardziła okazją przypodobania się licznemu i zaangażowanemu elektoratowi.
Kongres Środowisk
Kresowych RP i konferencja
naukowa „Wołyń ’43: Walka o pamięć – Walka o Polskę” zgromadzą prelegentów,
których poglądy na kwestie polsko-ukraińskie są jasne i wyraźne. Hierarcha, kapłani
i świeccy wygłoszą referaty obejmujące szerokie spektrum stosunków polsko-ukraińskich.
Czy
w „intelektualnym axis-mundi” emerytowany rzymskokatolicki biskup
charkowsko-zaporoski Marian Buczek powtórzy myśl wypowiedzianą rok temu na
KUL-u, że „Ukraińcy to są ludzie wschodu, nie zachodu. Im trzeba stawiać
warunki. Powinniśmy im pomagać, ale pod rożnymi warunkami, nie za darmo”.
Po
zeszłorocznej KUL-owskiej konferencji „Pojednanie polsko-ukraińskie?
Wymiana doświadczeń”, organizowanej przez tę samą osobą i z udziałem
prelegentów, którzy przemówią w CSK, biuro rzecznika MSZ, współorganizatora tamtego
wydarzenia, wydało oświadczenie, w którym stwierdzono, że w
ocenie MSZ przebieg debaty, odbywającej się pod patronatem Regionalnego Ośrodka
Debaty Międzynarodowej w dniu 26 czerwca, „przeczył zapowiedzianej w jego
nazwie idei pojednania, a posłużył propagowaniu poglądów posuwających się do
aprobaty rozpadu państwa ukraińskiego. MSZ RP nie może firmować takich
wydarzeń, niezgodnych z żywotnymi interesami polskiej polityki zagranicznej”.
Egzorcyzmowany
przez środowiska kresowe duch Giedroycia w Lublinie znajdował dotychczas
zaangażowanych zwolenników. Nie przesiedlono ich gdzieś ostatnio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz