Zdziwienie
jest podwójne. Pierwsze wynika z wyjątkowo późnego (po trzech dniach) jak na
watykańskie standardy opublikowania tekstu wystąpienia papieża na oficjalnym spotkaniu. Drugie wywołuje jego
treść. Delegację Patriarchatu Moskiewskiego Franciszek zapewnił, że ból sprawia
mu, gdy ktokolwiek z katolików chwyta za sztandar uniatyzmu, który jest
skończony. Jednocześnie pontyfik oświadczył, że w Moskwie, w Rosji jest tylko
jeden patriarchat i innego nie będzie.
Po
kolei. Od kilku tygodni wschodnie chrześcijaństwo żyje sprawą autokefalii dla ukraińskiego prawosławia. Inicjatywa, od lat
wysuwana przez ukraińskie tzw. niekanoniczne Kościoły prawosławne, poparta
przez władze państwowe, spotkała się ze zdecydowaną kontrakcją Moskwy,
niezmiennie traktującej Ukrainę jako swoje
„kanoniczne terytorium”. Metropolita Hilarion, przewodniczący wydziału zewnętrznych kontaktów
kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, przeprowadził się do samolotu i przekonuje
liderów światowego prawosławia, by odrzucili ukraińską prośbę do Patriarchy
Ekumenicznego.
28
maja ten hierarcha zasugerował, że autokefalia jest etapem na drodze do unii,
do której chcą zaciągnąć prawosławnych Ukraińców grekokatolicy, kierowani przez
arcybiskupa Światosława Szewczuka.
Spotkanie
delegacji Patriarchatu Moskiewskiego z Franciszkiem miało miejsce 30 maja. Z potępienia
przez papieża uniatyzmu płynie wniosek,
że przed oficjalną częścią gość z Moskwy miał okazję prywatnie poskarżyć się
biskupowi Rzymu na nieposłusznych grekokatolików.
Opublikowanie
tekstu wystąpienia papieża zostało niejako wymuszone wybiórczym jego cytowaniem
przez rosyjską stronę. Przed konstatacją o końcu uniatyzmu papież powiedział bowiem,
że „należy szanować Kościoły, które są zjednoczone z Rzymem”.
Generalnie
wystąpienie Franciszka nie powinno wywołać rozgoryczenia u grekokatolików. Ani
razu nie wspomniał on o Ukrainie, potwierdził nienaruszalną jedyność patriarchatu
w… Rosji, mówił o Kościołach katolickich, a nie o obrządku greckokatolickim.
Z
odrzuceniem uniatyzmu Ukraiński Kościół Greckokatolicki nie ma problemów.
Ćwierć wieku temu, po spotkaniu w libańskim Balamand, na którym katoliccy i prawosławni hierarchowie
i teolodzy z Komisji mieszanej do spraw dialogu teologicznego wypracowali
wspólny dokument, ówczesny zwierzchnik UKGK kardynał Mirosław Iwan Lubacziwski
pisał do kardynała Cassidy, katolickiego
przewodniczącego rzeczonej komisji: „Paragraf
12 dokumentu stwierdza, że «uniatyzm» jako forma «apostolatu misyjnego»
nie może być przyjęty jako metoda i model jedności. Tutaj rozróżnienie między
metodą i modelem musi być dokonane, o ile metoda mówi o środkach jednoczenia,
podczas gdy «model jedności» dotyczy rezultatu. Nikt nie może zmienić
historycznych wydarzeń, ani metod przeszłości, i dziś «uniatyzm» jako środek
jednoczenia Kościoła powinien być odrzucony. Niemniej jednak możliwa jest
zmiana rezultatu «uniatyzmu» – samych Wschodnich Kościołów Katolickich. Innymi
słowy można zmienić model. To wymaga jednak nie tylko podjęcia przez wschodnich
katolików zadania odkrycia ich własnego teologicznego i duchowego dziedzictwa,
lecz także zobowiązanie ze strony samej Rzymskiej Stolicy Apostolskiej do
takiej zmiany kanonicznych relacji między nią i Wschodnimi Kościołami
Katolickimi, by możliwe były one do zaakceptowania przez Prawosławie. Czytając
między wierszami można odnieść wrażenie, że nowy Kodeks Kanonów Kościołów
Wschodnich jest takim modelem, który dokument z Balamand uważa za nie do
przyjęcia”.
Sformułowany tu http://bogdanpanczak.blogspot.com/2014/01/majdan-moskwa-i-madrosc-kota-garfielda.html
pod adresem metropolity Hilariona, dziś wieszczącego nową ogólnoukraińską unię kościelną, wniosek o potrzebie nowego
tekstu nie stracił na aktualności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz