poniedziałek, 3 września 2018

Metro i nóż




Moment historii jest taki, że w kampanii przed wyborami samorządowymi nawet w komunalnych  kwestiach wykorzystuje się aspekt narodowy. Kandydat na prezydenta Warszawy Patryk Jaki chciał porównać warszawskie metro z tymi ze stolic zachodniej Europy. Ponieważ dysproporcja na to nie pozwalała, sięgnął po przykład z dawnego bloku państw socjalistycznych. I padła fraza, która mówi wszystko o aktualnym momencie w dziejach Europy: „Stolica Polski i stolica Bułgarii, bardzo przykre porównanie dla nas, dla Polaków”.  

Nieznośne upokorzenie, sprowadzone nie na warszawiaków, lecz na Polaków jako takich, przez ekipę rządzącą stolicą państwa, dla którego porównanie z Bułgarią jest dyshonorem. 

Nie pisałbym o tym, gdyby nie wydarzenie z 1 września. We włoskim miasteczku Polka, zidentyfikowana jako Barbara C., w stanie opisywanym jako atak szału zabija nożem rzeźniczym kobietę i rani kilka osób. Po zatrzymaniu przez karabinierów podaje, że jest Ukrainką. 

Lekarze specjaliści może to jakoś potrafią wytłumaczyć. Dla laika to zdumiewający fakt. Będąc w morderczym amoku, trwającym, jak się okazuje od kilkudziesięciu godzin, po dokonaniu okrutnej zbrodni sprawczyni  tą częścią świadomości, która ma jeszcze jakiś kontakt z rzeczywistością, nie odczuwa żadnej przykrości i ukrywa swoją tożsamość, udając Ukrainkę.  Bo nóż? Bo rżnięcie? Podświadomość? 

Moment historii jest taki, że wielu w Europie marzy się korekta granic, bo czują się skrzywdzeni przez historię, bo sąsiednie państwo jest już prawie upadłe, bo my to cywilizacja, wyższa kultura etc. 

Mnie marzy się głos Kościoła, najlepiej ekumeniczny, który przypomniałby narodom, do czego w poprzednim stuleciu doprowadziło wywyższanie się nad innych. Niestety, Rzym pochłonięty jest teraz zgoła innymi problemami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz