środa, 3 października 2018

Film programowy



Parę słów o filmie, którego nie widziałem. W kontekście innych filmów tego samego reżysera. Redaktor naczelny „Polityki” w tekście „Kler nasz powszedni” dopuszcza: „Bardzo prawdopodobne, że te popularne wyobrażenia [absurd celibatu, pazerność księży, żądza władzy, obłuda] na temat życia kleru są dla całego stanu duchownego mocno krzywdzące”(„Polityka”, 40/2018).

W wywiadzie zamieszczonym w tym samym numerze tygodnika Wojciech Smarzowski ujawnia, że początkowo, w celach maskujących, tytuł filmu brzmiał „Trzy”. Potem była „Głęboka taca”, i wreszcie „Kler”. Okazuje się, że i „»Drogówka« na wczesnym etapie też nazywała się »Siedem dni«”. 

W pogłębionej recenzji filmu „Wołyń” Andrzej Mencwel napisał: „»Nienawiść«  Stanisława Srokowskiego przeczytałem z powodu filmu »Wołyń«, bo na motywach tej książki napisano scenariusz. Znam autora sprzed lat, byliśmy niegdyś pokoleniowymi kolegami, czytałem przeto jego książkę życzliwie i bez uprzedzeń, choć tytuł mnie nie zachęcał. »Romea i Julii« Szekspir nie zatytułował »Miłość« i należałoby się trzymać tego przykładu. Tytuły ogólne w utworach artystycznych, »Nienawiść« podobnie jak »Wołyń«, budzą pewną nieufność, chyba, że jak »Romantyczność” są utworami programowymi”. („Przegląd polityczny”, 139/140 2016).

Z ciekawością przeczytam Mencwela recenzję „Kleru”. Tekst o „Wołyniu” kończy tak: „Pytanie – skąd to całe zło? – czeka nadal na tego, który filmowo, a więc z mocą działania nieosiągalną dla innych dziedzin sztuki, potrafi je nam uprzytomnić”.

Jaki program stał za „Drogówką” nie wiem. Obejrzenie „Wołynia” miało skłonić do tego – jak reżyser powtarzał – by po przyjściu do domu przytulić dzieci. „Kler” ma polskich katolików, mówi Smarzowski w wywiadzie, „Ośmielić. Ale zmienić chyba też”.  

Konsultantami „Kleru” byli ludzie znający Kościół od środka. Nie będzie jak w „Wołyniu”? – http://bogdanpanczak.blogspot.com/2016/10/koscioy-rozegrane-filmowo.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz