Parlament Europejski 12
grudnia 2018 r. przyjął rezolucję w sprawie Ukrainy. Doceniono w niej zrealizowane
reformy, podkreślając z mocą konieczność intensywniejszej walki z
korupcją i oligarchizacją. Potępiono budowę gazociągu Nord Stream 2, niedawną
agresję Rosji na Ukrainę w Cieśninie Kerczeńskiej, wymagając bezwarunkowego uwolnienia
ukraińskich marynarzy i statków.
Rezolucja przeszła 443
głosami do 105, przy 30 wstrzymujących się od głosu. Jednym z trzydziestu,
który nie chciał potępić Rosji za agresję na Ukrainę, który nie widzi nic złego w Nord Stream 2, był
europoseł Mirosław Piotrowski.
Hołubiony przez Radio
Maryja polityk prowadzi rozmowy na temat
wspólnego startu w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego z tą częścią
polskiej prawicy, dla której większym od Rosji zagrożeniem dla europejskiej
cywilizacji łacińskiej są Ukraińcy.
To,
że poseł jako historyk zawodowo związany jest z KUL, już nie dziwi. Od czasu,
gdy inny historyk publicznie usprawiedliwiał tam agresję na Ukrainę tym, że
Rosja, mając tam miliony swoich ludzi, nie mogła być obojętna na postępującą banderyzację.
A będące kuźnią kadr dla administracji i Sejmu stowarzyszenie studenckie na
swoim profilu w FB zamieszcza wypowiedź żołnierza NSZ, że „Ukrainy nigdy nie było, nie ma i nigdy nie będzie”, a
do pojednania z Polakami może dojść po pokucie ze strony Ukraińców, i „prawdopodobnie
odpokutują, bo ich separatyści pouczą, porządnie pouczą”. ( http://bogdanpanczak.blogspot.com/2018/06/lublin-od-spotkan-do-hybrydy.html )
Lubelski uniwersytet
przyciąga dziś takich ludzi, czy dopiero na nim wchłaniają takie poglądy? To pytanie
z gatunku: pierwsza była kura czy jajko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz