Udział delegacji Polskiego
Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Soborze Wszechprawosławnym, który
odbył się na Krecie w 2016 roku, pozytywnie zaskoczył. Oznaczał bowiem odmowę
jego bojkotu, rezygnację ze stanięcia ramię w ramię z Patriarchatem Moskiewskim
i kilkoma uzależnionymi od niego na różne sposoby Kościołami prawosławnymi. Z upływem
czasu, gdy nie zjawiał się polski przekład dokumentów soborowych – a PAKP
ma przecież fachowców od każdego z języków, w których je opublikowano – nasuwało
się pytanie o motywy wyjazdu na Kretę. Wołanie o ostre potępienie uniatyzmu
byłoby główną troską delegacji z Polski? (zob. http://bogdanpanczak.blogspot.com/2016/06/destrukcja.html).
W połowie listopada bieżącego
roku wszystko wróciło na swoje miejsce. Uchwałą Nr 341 Święty Sobór Biskupów PAKP
zabrania swoim duchownym „wchodzenia w liturgiczno-modlitewne kontakty” z, wziętymi
w cudzysłów, duchownymi, z – tu dwieście procent środków wyrazu – i tak zwanych,
i wziętych w cudzysłów Patriarchatu Kijowskiego i Autokefalicznej Cerkwi na
Ukrainie.
„W ocenie Bańkowskiego
Sawa był zwolennikiem absolutnego – »wręcz monarchistycznego zarządzania
Kościołem«”. Tak w roku 1969 pisał o dzisiejszym zwierzchniku PAKP traktowany
przez SB jako kontakt operacyjny Sergiusz Bańkowski, od roku 1971 azylant w
Szwajcarii. Wiemy o tym z artykułu Mariusza Krzysztofińskiego i Krzysztofa
Sychowicza („W kręgu»Bizancjum«” w: „Aparat represji w Polsce Ludowej”, IPN
Rzeszów, 2008). Od roku 1968 do 27 listopada 1987 (ostatnia informacja) Michał
Hrycuniak jako TW „Jurek” współpracował z organami bezpieczeństwa PRL.
Nie wiemy, czy na
posiedzeniu Świętego Soboru Biskupów 15 listopada 2018 roku był jakiś votum
separatum któregoś z hierarchów odczuwających związek z Ukrainą. Jeśli nawet,
to „monarchistycznym zarządzaniem” został pewnie spacyfikowany. Stanięcie tym
razem ramię w ramię z Patriarchatem Moskiewskim nie dziwi, gdy czyta się o
rozmowie „Jurka” z mjr. Henrykiem Królem z 17 grudnia 1973 r.: „Jurek” zarzucał
SB, że „chociaż przez cały okres współpracy obiecywano mu poparcie, aparat
bezpieczeństwa sprawiał wrażenie, że nie ma żadnego wpływu na obsadę stanowisk
w PAKP. Zawiedziony indolencją aparatu bezpieczeństwa, zagroził
funkcjonariuszowi, iż w przypadku dalszego niewywiązywania się SB wobec niego z
należnego za lojalność mecenatu zwróci się z prośbą o zatrudnienie przez
patriarchat moskiewski w egzarchacie krajów zachodnich”.
Nie dziwi zatem, że ktoś w
roku 1973 gotowy prosić Moskwę o zatrudnienie, w 1981 donosi, że „wśród
wyznawców Kościoła prawosławnego udało
się powściągnąć przejawy nacjonalizmu białoruskiego, gdyż do tej narodowości
przyznawały się głównie osoby w »towarzystwie białoruskim« (BTSK)”, a w 1983 zaleca
„władzom zwrócenie uwagi metropolicie Bazylemu i bp. Szymonowi, aby w czasie
uroczystości nie używali języka ukraińskiego, ponieważ mogło to mieć negatywny
wydźwięk wśród wyznawców”.
„Zadawaliśmy sobie w
tamtych latach pytanie: »Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień?«"
– tak Jan Paweł II w Skoczowie w 1995 r. podsumował swe myśli o wieku XX, który
„był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom”, czasem „pogardy
dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym
przekonaniom postanowili być wierni”. Czy hierarchia PAKP daje pozytywną
odpowiedź na to pytanie? Znaczą coś dla niej sumienia jej wiernych
utożsamiających się z ukraińskością?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz