niedziela, 18 listopada 2018

Lojalność, mecenat i autokefalia


Udział delegacji Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Soborze Wszechprawosławnym, który odbył się na Krecie w 2016 roku, pozytywnie zaskoczył. Oznaczał bowiem odmowę jego bojkotu, rezygnację ze stanięcia ramię w ramię z Patriarchatem Moskiewskim i kilkoma uzależnionymi od niego na różne sposoby Kościołami prawosławnymi. Z upływem czasu, gdy nie zjawiał się   polski przekład dokumentów soborowych – a PAKP ma przecież fachowców od każdego z języków, w których je opublikowano – nasuwało się pytanie o motywy wyjazdu na Kretę. Wołanie o ostre potępienie uniatyzmu byłoby główną troską delegacji z Polski? (zob. http://bogdanpanczak.blogspot.com/2016/06/destrukcja.html).

W połowie listopada bieżącego roku wszystko wróciło na swoje miejsce. Uchwałą Nr 341 Święty Sobór Biskupów PAKP zabrania swoim duchownym „wchodzenia w liturgiczno-modlitewne kontakty” z, wziętymi w cudzysłów, duchownymi, z – tu dwieście procent środków wyrazu – i tak zwanych, i wziętych w cudzysłów Patriarchatu Kijowskiego i Autokefalicznej Cerkwi na Ukrainie. 

„W ocenie Bańkowskiego Sawa był zwolennikiem absolutnego – »wręcz monarchistycznego zarządzania Kościołem«”. Tak w roku 1969 pisał o dzisiejszym zwierzchniku PAKP traktowany przez SB jako kontakt operacyjny Sergiusz Bańkowski, od roku 1971 azylant w Szwajcarii. Wiemy o tym z artykułu Mariusza Krzysztofińskiego i Krzysztofa Sychowicza („W kręgu»Bizancjum«” w: „Aparat represji w Polsce Ludowej”, IPN Rzeszów, 2008). Od roku 1968 do 27 listopada 1987 (ostatnia informacja) Michał Hrycuniak jako TW „Jurek” współpracował z organami bezpieczeństwa PRL.

Nie wiemy, czy na posiedzeniu Świętego Soboru Biskupów 15 listopada 2018 roku był jakiś votum separatum któregoś z hierarchów odczuwających związek z Ukrainą. Jeśli nawet, to „monarchistycznym zarządzaniem” został pewnie spacyfikowany. Stanięcie tym razem ramię w ramię z Patriarchatem Moskiewskim nie dziwi, gdy czyta się o rozmowie „Jurka” z mjr. Henrykiem Królem z 17 grudnia 1973 r.: „Jurek” zarzucał SB, że „chociaż przez cały okres współpracy obiecywano mu poparcie, aparat bezpieczeństwa sprawiał wrażenie, że nie ma żadnego wpływu na obsadę stanowisk w PAKP. Zawiedziony indolencją aparatu bezpieczeństwa, zagroził funkcjonariuszowi, iż w przypadku dalszego niewywiązywania się SB wobec niego z należnego za lojalność mecenatu zwróci się z prośbą o zatrudnienie przez patriarchat moskiewski w egzarchacie krajów zachodnich”. 

Nie dziwi zatem, że ktoś w roku 1973 gotowy prosić Moskwę o zatrudnienie, w 1981 donosi, że „wśród wyznawców Kościoła  prawosławnego udało się powściągnąć przejawy nacjonalizmu białoruskiego, gdyż do tej narodowości przyznawały się głównie osoby w »towarzystwie białoruskim« (BTSK)”, a w 1983 zaleca „władzom zwrócenie uwagi metropolicie Bazylemu i bp. Szymonowi, aby w czasie uroczystości nie używali języka ukraińskiego, ponieważ mogło to mieć negatywny wydźwięk wśród wyznawców”.

„Zadawaliśmy sobie w tamtych latach pytanie: »Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień?«" – tak Jan Paweł II w Skoczowie w 1995 r. podsumował swe myśli o wieku XX, który „był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom”, czasem „pogardy dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym przekonaniom postanowili być wierni”. Czy hierarchia PAKP daje pozytywną odpowiedź na to pytanie? Znaczą coś dla niej sumienia jej wiernych utożsamiających się z ukraińskością?   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz