Dwa teksty o stuleciu
traktatu w Trianon. W dwóch tygodnikach, upraszczając, z przeciwnych stron
ideowych barykad w Polsce. Obydwa nie bagatelizują bólu Węgrów. Tytuł w
„Polityce” – „Węgierska rana”, lead w
„Sieci” mówi o ich „głębokiej ranie”.
Dla Grzegorza Górnego miarodajna jest
opinia Mariana Zdziechowskiego, według którego o brutalnym potraktowaniu Węgrów
„zadecydowały antykatolickie uprzedzenia politycznych elit Ententy:
wolnomularskiej i antyklerykalnej Francji, laickiej i anglikańskiej Wielkiej
Brytanii oraz protestanckich i antymonarchistycznych Stanów Zjednoczonych”.
Autor „Sieci” ani słowem natomiast nie wspomina o tym, czemu Andrzej Krawczyk
poświęcił dwa akapity – o Węgierskiej Republice Rad. Bela Kun, zafascynowany
rosyjskim eksperymentem i instruowany przez samego Lenina, chciał „wcielić w
życie utopijny i nierealny ustrój oparty na Komunie Paryskiej z 1871 r.”.
Węgierscy komuniści, co dla nas nie jest zaskoczeniem, „doprowadzili szybko do
załamania gospodarczego kraju i niemalże głodu, a rozstrzeliwanie i niszczenie
kościołów spowodowało ostrą polaryzację społeczeństwa”. Atakowi dość dużej armii w kierunku Galicji i
połączeniu z wojskami bolszewickimi na Ukrainie zapobiegła armia rumuńska.
Przyznanie w Trianon Siedmiogrodu Rumunom „było oczywistością w świetle ich
zasług w rozbiciu węgierskiej Komuny”.
Przy przewidywalnych
różnicach obydwu tygodników w podejściu do kwestii ideowo-historycznych,
zdumiewa zgodność w przeoczaniu jednego z podmiotów ówczesnych i dzisiejszych wydarzeń. Krawczyk pisze o
Rumunach, Słowakach, Chorwatach i Serbach poddawanych przymusowej
madziaryzacji. Wspomina o przekazanej Czechosłowacji w Trianon Rusi
Podkarpackiej i mieszanej narodowościowo południowej Słowacji. Wiadomo, że w
południowej Słowacji żyli Węgrzy. W artykule mówi się jeszcze o tym, że w przed
wojną na Węgrzech „handel i rzemiosło pozostawały w rękach żydowskich i
niemieckich”. Kto w takim razie, oprócz Węgrów, Słowaków, Żydów i Niemców,
zamieszkiwał Ruś Podkarpacką? Ani razu nie pada etnonim Rusini/Ukraińcy.
Górny stosuje nazwę Ruś
Zakarpacka, po zdobyciu której w marcu 1939 r., Węgrzy „świętowali uzyskanie
wspólnej granicy z Polską”. I tak samo jak Krawczyk nie dostrzega ruskich jej
mieszkańców.
Bardziej niż ignorowanie faktów
sprzed stu i kilkudziesięciu lat dziwi krótka pamięć obydwu autorów odnośnie
naszego dziesięciolecia. Krawczyk pisze o węgierskim rewizjonizmie budzącym
obawy w Rumunii i na Słowacji. Górny prawie identycznie, że „Bratysława i
Bukareszt obawiają się węgierskiego rewizjonizmu. Uważają, że jego przejawem są
wysuwane co jakiś czas postulaty autonomii dla Madziarów w południowej Słowacji
(tzw. Górnych Węgrzech) oraz w Kraju Seklerów w Siedmiogrodzie”.
„Co jakiś czas” oznacza
konkretną datę: maj 2014 roku. I nie
chodziło o Słowację czy Rumunię, ale o zaatakowaną przez Rosję Ukrainę.
Przemawiając w parlamencie, Viktor Orbán powiedział, że jego rząd rozpatruje
kwestię węgierską na Zakarpaciu „jako
problem europejski”. Specyficzne rozumienie europejskości.
O swoistym jej rozumieniu
można chyba też mówić w odniesieniu do obydwu autorów. Rewizjonizmu w stosunku
do partnerów z NATO i Unii Europejskiej nie można zignorować. Żądania wobec
innego kraju nie zasługują na choćby jedno słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz