czwartek, 18 czerwca 2020

Problem europejski


Dwa teksty o stuleciu traktatu w Trianon. W dwóch tygodnikach, upraszczając, z przeciwnych stron ideowych barykad w Polsce. Obydwa nie bagatelizują bólu Węgrów. Tytuł w „Polityce” – „Węgierska rana”,  lead w „Sieci” mówi o ich „głębokiej ranie”. 

Dla Grzegorza Górnego miarodajna jest opinia Mariana Zdziechowskiego, według którego o brutalnym potraktowaniu Węgrów „zadecydowały antykatolickie uprzedzenia politycznych elit Ententy: wolnomularskiej i antyklerykalnej Francji, laickiej i anglikańskiej Wielkiej Brytanii oraz protestanckich i antymonarchistycznych Stanów Zjednoczonych”. Autor „Sieci” ani słowem natomiast nie wspomina o tym, czemu Andrzej Krawczyk poświęcił dwa akapity – o Węgierskiej Republice Rad. Bela Kun, zafascynowany rosyjskim eksperymentem i instruowany przez samego Lenina, chciał „wcielić w życie utopijny i nierealny ustrój oparty na Komunie Paryskiej z 1871 r.”. Węgierscy komuniści, co dla nas nie jest zaskoczeniem, „doprowadzili szybko do załamania gospodarczego kraju i niemalże głodu, a rozstrzeliwanie i niszczenie kościołów spowodowało ostrą polaryzację społeczeństwa”. Atakowi  dość dużej armii w kierunku Galicji i połączeniu z wojskami bolszewickimi na Ukrainie zapobiegła armia rumuńska. Przyznanie w Trianon Siedmiogrodu Rumunom „było oczywistością w świetle ich zasług w rozbiciu węgierskiej Komuny”. 

Przy przewidywalnych różnicach obydwu tygodników w podejściu do kwestii ideowo-historycznych, zdumiewa zgodność w przeoczaniu jednego z podmiotów ówczesnych  i dzisiejszych wydarzeń. Krawczyk pisze o Rumunach, Słowakach, Chorwatach i Serbach poddawanych przymusowej madziaryzacji. Wspomina o przekazanej Czechosłowacji w Trianon Rusi Podkarpackiej i mieszanej narodowościowo południowej Słowacji. Wiadomo, że w południowej Słowacji żyli Węgrzy. W artykule mówi się jeszcze o tym, że w przed wojną na Węgrzech „handel i rzemiosło pozostawały w rękach żydowskich i niemieckich”. Kto w takim razie, oprócz Węgrów, Słowaków, Żydów i Niemców, zamieszkiwał Ruś Podkarpacką? Ani razu nie pada etnonim Rusini/Ukraińcy. 

Górny stosuje nazwę Ruś Zakarpacka, po zdobyciu której w marcu 1939 r., Węgrzy „świętowali uzyskanie wspólnej granicy z Polską”. I tak samo jak Krawczyk nie dostrzega ruskich jej mieszkańców.

Bardziej niż ignorowanie faktów sprzed stu i kilkudziesięciu lat dziwi krótka pamięć obydwu autorów odnośnie naszego dziesięciolecia. Krawczyk pisze o węgierskim rewizjonizmie budzącym obawy w Rumunii i na Słowacji. Górny prawie identycznie, że „Bratysława i Bukareszt obawiają się węgierskiego rewizjonizmu. Uważają, że jego przejawem są wysuwane co jakiś czas postulaty autonomii dla Madziarów w południowej Słowacji (tzw. Górnych Węgrzech) oraz w Kraju Seklerów w Siedmiogrodzie”.

„Co jakiś czas” oznacza konkretną datę: maj 2014 roku.  I nie chodziło o Słowację czy Rumunię, ale o zaatakowaną przez Rosję Ukrainę. Przemawiając w parlamencie, Viktor Orbán powiedział, że jego rząd rozpatruje kwestię węgierską na Zakarpaciu  „jako problem europejski”. Specyficzne rozumienie europejskości. 

O swoistym jej rozumieniu można chyba też mówić w odniesieniu do obydwu autorów. Rewizjonizmu w stosunku do partnerów z NATO i Unii Europejskiej nie można zignorować. Żądania wobec innego kraju nie zasługują na choćby jedno słowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz