Paradoksom funkcjonowania w Polsce męczeńskiej przeszłości Kościoła greckokatolickiego – opisanym tu w poście na FB z 26 stycznia 2020 r.: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=529577690994499&id=100018268180604 – nie widać końca. Adresując listy do przemyskiej kurii na kopercie trzeba już wpisywać nowy-stary adres. Błogosławionego biskupa i męczennika Jozafata Kocyłowskiego nie udało się obronić jako patrona kilkudziesięciu metrów ulicy.
12 listopada 2020 roku, w dzień wspomnienia św. Jozafata Kuncewicza, drugorzędnego patrona diecezji siedleckiej, biskup Kazimierz Gurda, „odpowiadając na prośbę wielu mężczyzn, gromadzących się od dziesięciu lat na dorocznej Pielgrzymce Mężczyzn w Pratulinie” erygował publiczne stowarzyszenie o charakterze apostolsko-modlitewnym pod nazwą Bractwo Strażnicy Kościoła.
Zamiar powołania bractwa ogłoszono, czytamy w Statucie, podczas X Pielgrzymki Mężczyzn do Pratulina w dniu 4 października 2020 roku. Kontekstem dla inicjatywy jest zbliżająca się 25. rocznica beatyfikacji Wincentego Lewoniuka i jego 12 Towarzyszy przez Jana Pawła II w Rzymie 6 października 1996 r. To kontekst dalszy. Bliższym jest to wszystko, co dzieje się na ulicach i placach polskich miast. Także to, czego symbolem będzie pogrzeb wieloletniego ordynariusza ważnej diecezji, który odbędzie się nie wiadomo gdzie, i nie wiadomo kiedy.
Wyliczając obszary Kościoła, na straży których mają stać członkowie bractwa, jego Statut zaczyna od „Powszechnego - trwając w jedności z Papieżem, podejmując się obrony Kościoła wobec zagrożeń współczesności”.
I tak uniccy męczennicy, symbolizujący lud, którego opór polityce imperium rosyjskiego, według polskiego badacza, „był zjawiskiem niespotykanym w skali europejskiej”, stali się patronami stowarzyszenia działającego w czasach, gdy największym zagrożeniem dla Kościoła na pewno nie jest to, co przychodzi z zewnątrz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz