piątek, 12 lutego 2021

Wyczerpanie bez pogorszenia

 

Część trzecia „Międzynarodowych aspektów akcji»Wisła«” (ISP PAN, Warszawa 2020), zatytułowana „Akcja »Wisła« w polityce pamięci i historiografii od przełomu w latach 1989-1991” zasługuje na to, by ukazać się jako osobna publikacja. Napisana przez badającego sine ira et studio stosunki polsko-ukraińskie Tomasza Stryjka, jest wnikliwą analizą i oceną także procesu pojednania.

Można by wtedy wprowadzić pewne korekty. Już tradycyjnie badacze – nazwijmy ich świeckimi –  maja trudności terminologiczne z rzeczywistością kościelną, jaką jest Ukraiński Kościół Greckokatolicki. Kardynał Lubomyr Huzar, gdy we Lwowie 27 czerwca 2001 roku prosił o wybaczenie, nie zabierał głosu jako „metropolita Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego”, lecz jako Arcybiskup Większy Kijowsko-Halicki. I przepraszał nie za zło „wyrządzone przez wyznawców tego obrządku”, bo, zwracając się do Jana Pawła II powiedział: „Stało się tak, że niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego wyrządzali zło — niestety świadomie i dobrowolnie — swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów. W twojej obecności, Ojcze Święty, i w imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, pragnę za nich wszystkich prosić o przebaczenie Boga, Stwórcę i Ojca nas wszystkich, oraz tych, których my, synowie i córki tego Kościoła, w jakikolwiek sposób skrzywdziliśmy”.

To przemówienie zwierzchnika UKGK, obok 47. innych dokumentów, można znaleźć w wydanym w 2017 roku przez archieparchię przemysko-warszawską zbiorze „Polsko-ukraińskie pojednanie w dokumentach hierarchii oraz duchowieństwa”. Stryjek nie odsyła do tej pozycji, nie ma jej w bibliografii. Musiał ją przeoczyć, bo jest u Pawła Kowala w jego „Testamencie Prometeusza” (Warszawa-Wojnowice 2019), do którego odsyła w kwestii „inicjatyw na rzecz pojednania z udziałem Kościoła”. (Na marginesie, u Kowala to „Pieriemiski Archieparchialni Widomosti”).

Według Stryjka w dyskusjach prowadzonych na emigracji ( środowisko paryskiej „Kultury”, Osadczuk, Łysiak-Rudnicki) „nie powoływano się na argumentacje religijne, lecz na potrzebę przewartościowania obrazu przeszłości w związku z realistyczną oceną skutków uregulowania wschodnich granic Polski oraz przesiedleń ludności po drugiej wojnie światowej”. Zaś od końca lat siedemdziesiątych „ważną rolę w krzewieniu idei pojednania zaczął odgrywać Kościół katolicki obrządków rzymskiego i greckiego(ukraińsko-bizantyńskiego). Udział katolików oraz prawosławnych z Ukrainy (UKP KP) oraz Polski (PAKP) „podnosił rangę procesu pojednania i umacniał w nim orientację na przebaczenie”. Odwrotną stroną medalu było jednak to, że „nie sprzyjał sprecyzowaniu stopnia odpowiedzialności poszczególnych uczestników konfliktu z lat 1939-1947 oraz wprowadzeniu retrybutywnych środków sprawiedliwości tranzycyjnej. Ocena ta nie może być jednak argumentem na rzecz krytyki postępowania duchownych, ponieważ sternikami tego procesu, zapraszającymi do niego uczestników, były władze państwowe, a nie Kościoły. Te ostatnie występowały w nim w roli zgodnej ze swoją misją”.

Jest nad czym dyskutować. Kto kogo zaprosił do procesu pojednania? U Stryjka kościelny wymiar pojednania kończy się na roku 2003 –  „liście pasterskim metropolity Huzara – w rzeczywistości biskupów Metropolii Kijowsko-Halickiej UKGK – oraz liście Wszechukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych na Ukrainie do papieża Jana Pawła II”. Rok 2013 nie minął bez śladu w procesie pojednania. Jeśli władze państwowe były sternikami procesu, to za prezydentury Janukowycza większość ukraińskich Kościołów płynęła pod prąd.

Według Tomasza Stryjka seria wymierzonych w siebie nawzajem aktów polityki pamięci Polski i Ukrainy z lat 2015-2018 pokazała, „że stoimy już nie tyle w obliczu kryzysu procesu pojednania, co wyczerpania się tej strategii polityki w stosunkach dwustronnych”. Wojna? Nie, bo dokonało się to „bez pogorszenia współpracy na innych polach”. Kościoły nie zadowolą się chyba takim pragmatyzmem.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz