poniedziałek, 22 marca 2021

Odrębność jako cnota

Na portalu ekai.pl ukazał się tekst o „ostrych dyskusjach” wokół przyszłości greckokatolickiej eparchii mukaczowskiej. Tytuł jest kuriozalny: „Czy eparchia mukaczowska zachowa odrębność od Kościoła greckokatolickiego?”. Na profilu FB katolickiej Agencji Informacyjnej pod postem odsyłającym do tekstu zamieściłem ten komentarz:

"Dlatego pewnym zaskoczeniem były ostatnie wydarzenia, które ujawniły chęć zjednoczenia obu jurysdykcji, choć należałoby mówić raczej o zamiarze wchłonięcia mniejszej i nieporównanie słabszej, w dodatku jedynej eparchii mukaczowskiej przez UKGK". I tak oto dążenie do zjednoczenia chrześcijan ukazuje się jako knowania mające na celu "wchłonięcie" "jedynej eparchii". UKGK to nie RFN, a eparchia mukaczowska to nie NRD. Modelem, który zjednoczy i nie zunifikuje, jest stworzenie na Zakarpaciu metropolii, która z całą swoją specyfiką wejdzie do składu Arcybiskupstwa Większego, a może wreszcie Patriarchatu Kijowsko-Halickiego. Jeśli za kryterium jedności przyjąć księgi liturgiczne, to ta jedność już istnieje, bo i UKGK i eparchia mukaczowska sprawują sakramenty i modlą się według recensio rutena, wydanej w Rzymie w latach 40. XX wieku. Mogą łacinnicy ze Lwowa – w większości z polską świadomością narodową, z Użhorodu – Węgrzy, i z Ukrainy zza Zbrucza – w dużej mierze etniczni Ukraińcy tworzyć jedną strukturę eklezjalną, ale połączenie grekokatolików to już wchłonięcie. Jeśli prawdziwa jest informacja, że rzymskokatolicki episkopat Ukrainy na ostatnim zebraniu poparł przeciwników zjednoczenia i wystosował w tej sprawie list do nuncjusza apostolskiego w Ukrainie, to…Brak słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz