piątek, 12 lipca 2024

Kukiz, karma, synkretyzm

 

Poseł Paweł Kukiz po kilku miesiącach „długiego odwyku od mediów” (słowa redaktora stacji Polsatnews) przemówił. W kwestii stosunków polsko-ukraińskich jest zwolennikiem postawienia Ukrainy pod ścianą i uzależnienia wspierania jej aspiracji do NATO i Unii Europejskiej  od spełnienia oczekiwań strony polskiej dotyczących ekshumacji ofiar zbrodni, bo on zna „doskonale naturę [Ukraińców?] i jeżeli my tego czasu nie wykorzystamy, kiedy oni nas potrzebują, i nie zgodzą się na tą ekshumację, to nigdy do niej nie dojdzie”.

Na kontrargument dziennikarza, że trudno odmawiać pomocy, gdy bombardowany jest szpital dziecięcy w Kijowie, Kukiz odpowiedział w sposób, który częściowo przypomina to, co siedem lat temu w swoistej „teologii rachunku krzywd” przedstawił rzymskokatolicki metropolita lwowski - https://bogdanpanczak.blogspot.com/2017/05/fatima-woyn-i-donbas-albo-teologia.html

Artysta idzie jednak dalej. Łączy odmowę spowiedzi „z grzechu śmiertelnego, a takim jest na pewno ludobójstwo na Wołyniu” z koniecznością uświadamiania sobie, że „karma może wrócić”, beztrosko dokonując syntezy chrześcijańskiej praktyki osobistej odpowiedzialności za popełniony grzech, z fundamentalnym pojęciem etycznym hinduizmu i buddyzmu, przyjęcie którego, według słów o. Jacka Salija, „automatycznie oznacza wiarę w reinkarnację”.

Na jakie jeszcze manowce zaprowadzi populistycznych polityków instrumentalne traktowanie powierzchownie znanej własnej religii?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz