piątek, 25 kwietnia 2025

NA POŻEGNANIE PAPIEŻA FRANCISZKA

 


(Z artykułu ks. Josepha Ratzingera „Otwartość i posłuszeństwo. Stosunek chrześcijanina do swojego Kościoła” opublikowanego w roku 1962. Tekst w: "Kościół – znak wśród narodów. Pisma eklezjologiczne i ekumeniczne", Wydawnictwo KUL 2013, s. 419-420).

 

„To, że właśnie on [Szymon] został uznany za opokę, jest – uprzedzając wszystko inne – podstawowy paradoks Bożej mocy, która działa w słabości. Z samego siebie jest chwiejnym Piotrem, któremu brak wiary (zob. Mt 14,30), jednak dzięki Panu i z łaski Pana jest opoką, na której stoi Kościół. Cała postać Piotra jest naznaczona tą dialektyką, a najbardziej widoczna jest ona tam, gdzie misja jest najwyższa. Nadanie prymatu u Jana (21,15-17) dokonuje się w tle jego zaparcia się. Obietnica u Łukasza (22,31) wiąże się z następującą zaraz potem zapowiedzią zaparcia się, a obietnica u Mateusza znajduje się w tle nazwania go Szatanem i kamieniem obrazy: obietnicy Bożej mocy zawsze towarzyszy ludzka słabość, dlatego też Zbawcą pozostaje nie człowiek, lecz Bóg; zawsze widoczne jest «mimo to» Bożej łaski, która nie traci mocy z powodu niezdolności człowieka, lecz w niej właśnie dokonuje zwycięstwa miłości Bożej, której nie potrafi pokonać nawet grzech człowieka.

 

Na jedno jeszcze trzeba tu zwrócić uwagę: skłonni do arbitralnego ludzkiego myślenia, które nie chce uznać łaski, lecz we wszystkim dopatruje się tajemniczego triumfu człowieka przyzwyczailiśmy się do wyraźnego rozróżniania przedpaschalnego wypierającego się Piotra i Piotra opokę po wydarzeniu Pięćdziesiątnicy, którego obraz dziwnie idealizujemy. Tymczasem w rzeczywistości za każdym razem pozostaje on ten sam. Już Piotr przedpaschalny jest tym, który po odejściu tłumu składa swe wyznanie wiary wobec tych, którzy pozostali wierni, który do Pana idzie po morzu, które wypowiada niezrównanie piękne słowa: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że ty jesteś Świętym Bożym» (J 6, 68). A z drugiej strony Piotr  po wydarzeniu Pięćdziesiątnicy jest zawsze tym, który ze strachu przed żydami wyrzeka się chrześcijańskiej wolności (Ga 2,11): jest zawsze Opoką i kamieniem obrazy w jednej osobie.

 

I czy tak samo nie jest w całej historii Kościoła, że papież, następca Piotra był w jednej osobie Skałą i zgorszeniem, Skałą Bożą i kamieniem obrazy? Wierny będzie oczywiście musiał znosić ten paradoks działania Bożego, który zawsze na nowo zawstydza jego dumę – to napięcie między Skałą i Szatanem, w którym zewnętrzne przeciwności dziwnie przenikają się".

 

Jak napisał w 1962 roku J. Ratzinger, „mimo” niezdolności człowieka łaska Boża dokonuje w niej zwycięstwa miłości Bożej. W bizantyńskim obrzędzie pogrzebu kapłana zmarły zwraca się do żywych: „Oto leżę, ukochani moi bracia, pośrodku wszystkich milczący i bez głosu, usta przestały się poruszać, język zamarł i wargi ustały, ręce związane i nogi splecione, wygląd się zmienił, oczy zgasły i nie widzą płaczących, słuch nie przyjmuje smutnych łkań, nos nie wącha wonności dymu kadzidlanego, ale prawdziwa miłość nigdy nie umiera. Przeto błagam wszystkich znajomych i przyjaciół moich: Wspominajcie mnie przed Panem, abym w dniu sądu znalazł miłosierdzie przed owym strasznym Trybunałem”. (tłum. Ks. Henryk Paprocki)

 

„Prawdziwa miłość nigdy nie umiera” – bo nie może umrzeć to, co jest z Boga. Wspominając przed Panem papieża Franciszka, w następnych dniach będziemy Go prosić, by w przyszłości wierni jak najrzadziej musieli znosić paradoks działania Bożego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz