Film
„Wołyń” spełnił oczekiwania ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Może on odczuwać
satysfakcję, bo także dzięki jego wielkiemu zaangażowaniu udało się zebrać brakujące
środki, niezbędne do ukończenia dzieła. Wydaje się, że wszystko poszło po myśli
duchowego przewodnika środowiska kresowian. W jednej z wielu wypowiedzi, bezpośrednio
po powtórnym obejrzeniu filmu, zachęca, by pójść do kina, bo „Wołyń”
Smarzowskiego
„Pokazuje
realia polsko-ukraińskie, a ludobójstwo jest także dobrze ukazane, bo tu nie
chodzi o epatowanie okrucieństwem, które też jest pokazane, natomiast o
przyczyny tego ludobójstwa i kto doprowadził. Dla mnie są takie dwie kluczowe
sceny. Jedna to jest zestawienie dwóch kazań dwóch różnych księży
greckokatolickich czy prawosławnych w cerkwi. Jeden nawołuje do zgody z
Polakami, a drugi odwrotnie – mówi, że Polacy to jest kąkol, który trzeba
wyrwać i spalić, i później, na tle przepięknego ikonostasu, święci siekiery i
noże. Ja myślę, że Cerkiew greckokatolicka do dnia dzisiejszego nie ma odwagi
rozliczyć się z tym fragmentem historii, zwłaszcza, że nie wszyscy święcili.
Byli tacy i tacy”.
Kanał
w YouTube, który zamieścił wywiad z duszpasterzem Ormian, tak streścił przesłanie
rozmowy: „Cerkiew Greko Katolicka na Ukrainie do dnia dzisiejszego nie
rozliczyła się z podżegania do ludobójstwa Polaków. Jak się czują polscy
politycy, co jeździli na majdan i krzyczeli chwała ukrainie”.
Pisałem
już tu o stosunku ks. Isakowicza-Zaleskiego do grekokatolików, (http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/08/jedna-rodzina-bez-braterstwa-ks.html)
i roli odgrywanej przez niego w
relacjach polsko-ukraińskich - (http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/11/woyn-perfidny-tusk-i-upa-jako-drogowka.html).
Wydaje się, że dziś przekracza on Rubikon. Oskarżenie Kościoła
greckokatolickiego o doprowadzenie do ludobójstwa Polaków to zarzut najcięższy
z możliwych.
W
drugim ze wskazanych tu tekstów odwołuję się do wypowiedzi o. Marka Blazy SJ w
wywiadzie dla „Błahowista”(3/2014). Warszawskiemu jezuicie, gdy czyta słowa ks.
Isakowicza-Zaleskiego, przychodzi na myśl kanon 1448§1 Kodeksu Kanonów Kościołów
Wschodnich: „Kto w publicznym widowisku, w wypowiedzi, w rozpowszechnionym
piśmie albo w inny sposób przy pomocy środków społecznego przekazu, wypowiada
bluźnierstwo, poważnie narusza dobre obyczaje albo znieważa religię lub Kościół
bądź wywołuje nienawiść lub pogardę, powinien zostać ukarany odpowiednią karą”.
W Kodeksie Prawa Kanonicznego odpowiada mu kanon 1369, mówiący o sprawiedliwej
karze.
Nie
o karę chodzi, lecz o opamiętanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz