sobota, 8 października 2016

Opamiętanie



Film „Wołyń” spełnił oczekiwania ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Może on odczuwać satysfakcję, bo także dzięki jego wielkiemu zaangażowaniu udało się zebrać brakujące środki, niezbędne do ukończenia dzieła. Wydaje się, że wszystko poszło po myśli duchowego przewodnika środowiska kresowian. W jednej z wielu wypowiedzi, bezpośrednio po powtórnym obejrzeniu filmu, zachęca, by pójść do kina, bo „Wołyń” Smarzowskiego 

„Pokazuje realia polsko-ukraińskie, a ludobójstwo jest także dobrze ukazane, bo tu nie chodzi o epatowanie okrucieństwem, które też jest pokazane, natomiast o przyczyny tego ludobójstwa i kto doprowadził. Dla mnie są takie dwie kluczowe sceny. Jedna to jest zestawienie dwóch kazań dwóch różnych księży greckokatolickich czy prawosławnych w cerkwi. Jeden nawołuje do zgody z Polakami, a drugi odwrotnie – mówi, że Polacy to jest kąkol, który trzeba wyrwać i spalić, i później, na tle przepięknego ikonostasu, święci siekiery i noże. Ja myślę, że Cerkiew greckokatolicka do dnia dzisiejszego nie ma odwagi rozliczyć się z tym fragmentem historii, zwłaszcza, że nie wszyscy święcili. Byli tacy i tacy”. 

Kanał w YouTube, który zamieścił wywiad z duszpasterzem Ormian, tak streścił przesłanie rozmowy: „Cerkiew Greko Katolicka na Ukrainie do dnia dzisiejszego nie rozliczyła się z podżegania do ludobójstwa Polaków. Jak się czują polscy politycy, co jeździli na majdan i krzyczeli chwała ukrainie”.

Pisałem już tu o stosunku ks. Isakowicza-Zaleskiego do grekokatolików, (http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/08/jedna-rodzina-bez-braterstwa-ks.html) i roli odgrywanej przez niego  w relacjach polsko-ukraińskich -  (http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/11/woyn-perfidny-tusk-i-upa-jako-drogowka.html). Wydaje się, że dziś przekracza on Rubikon. Oskarżenie Kościoła greckokatolickiego o doprowadzenie do ludobójstwa Polaków to zarzut najcięższy z możliwych. 

W drugim ze wskazanych tu tekstów odwołuję się do wypowiedzi o. Marka Blazy SJ w wywiadzie dla „Błahowista”(3/2014). Warszawskiemu jezuicie, gdy czyta słowa ks. Isakowicza-Zaleskiego, przychodzi na myśl kanon 1448§1 Kodeksu Kanonów Kościołów Wschodnich: „Kto w publicznym widowisku, w wypowiedzi, w rozpowszechnionym piśmie albo w inny sposób przy pomocy środków społecznego przekazu, wypowiada bluźnierstwo, poważnie narusza dobre obyczaje albo znieważa religię lub Kościół bądź wywołuje nienawiść lub pogardę, powinien zostać ukarany odpowiednią karą”. W Kodeksie Prawa Kanonicznego odpowiada mu kanon 1369, mówiący o sprawiedliwej karze.

Nie o karę chodzi, lecz o opamiętanie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz