niedziela, 9 lipca 2017

I psychologów słowa niosą



To, że dla przeciętnego Polaka Ukraińcy, UPA są synonimem zła, arsenałem porównań, po które sięga się w chwili stresu i wzburzenia, wiedziałem od dawna. O kilku takich sytuacjach mowa jest tutaj: http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/11/woyn-perfidny-tusk-i-upa-jako-drogowka.html

To było jednak w roku 2013. Wiele się zmieniło od tego czasu. Do szeregów przeciętnych dołączają ludzie z tytułami. W polemice z krytykami poglądów przełożonego zakonu jezuitów („Tygodnik Powszechny”, 27/2017) o. Jacek Prusak SJ sroży się na ks. prof. Pawła Bortkiewicza, który o. Artura Sosę Abascala „traktuje jak niebezpiecznego teologicznie imbecyla i banderowca teologii wyzwolenia, który przy pomocy lewackich manipulacji dzierży władzę w zakonie, będąc de facto heretykiem”.

Krakowski jezuita, doktor nauk humanistycznych, gdy opadną emocje wywołane enuncjacjami swego generała, powinien z zaskoczeniem skonstatować, że nawet dyplom z psychologii nie chroni przed odpłynięciem z prądem masowych wyobrażeń i automatycznych skojarzeń. Kayah śpiewa, że „nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą”. Ojca Prusaka słowa bezrefleksyjnego ogółu wyniosły poza ramy, których trzyma się „Tygodnik Powszechny”.

To robi się intrygujące. Czy istnieje w Polsce sfera, w której nie da się wykorzystać banderowskich asocjacji? 

Jedno nie ulega wątpliwości. Jako psycholog Prusak poradzi sobie, gdy w snach banderowcy dręczyć go będą za „lewackie manipulacje”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz