poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Wyższa kultura




Potraktowanie przez MSWiA wileńskiej Ostrej Bramy i Cmentarza Orląt we Lwowie jako obiektów, które mogą upiększać nowe polskie paszporty nie jest czymś, do czego copyright ma obecny obóz rządzący. Równie dobrze można sobie wyobrazić taką sytuację za rządów PO. 

Na przykład wtedy, gdyby decydował o tym senator Jerzy Fedorowicz. 11.07.2017 r., na wspólnym posiedzeniu senackich Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą,  w pytaniu do MSZ wyjawił swoje rozumienie ukraińskiej suwerenności: „Są kościoły, które zostały oddane na skutek umowy między Watykanem a Polską – czy się mylę –  i one są, że tak powiem, własnością polską na terenie Ukrainy”. Usłyszawszy, że to niemożliwe, zapytał o współudział w finansowaniu prac restauratorskich w świątyniach, które nie służą już rzymskim katolikom, „bo Ukraińcy i Białorusini dosyć sprytnie przekształcili te kościoły na cerkwie”. Z technicznego punktu widzenia „sprytne” przekształcenie łacińskiej świątyni do potrzeb liturgii wschodniej jest prostsze niż w drugą stronę. Ale kilka przykładów ocalałych ikonostasów w cerkwiach Podkarpacia da się znaleźć. Wypowiedź senatora Fedorowicza pokazuje, że status świątyń łacińskich na Ukrainie i wschodnich w Polsce, które wskutek geopolityki utraciły swych parafian, jest ciągle kwestią wymagającą definitywnego uregulowania. 

Na tym samym posiedzeniu senackiej komisji głos zabrał prof. Jan Żaryn, historyk, którego można nazwać inspiratorem tego podejścia do Litwy i Ukrainy, jakie zaprezentowali pomysłodawcy głosowania z MSWiA. Senator, dla którego Litwini, Białorusini i Ukraińcy są jedynie „dzisiejszymi gospodarzami” Kresów, który uważa, że „naród ukraiński nie jest zdolny do samodzielnej refleksji bez pomocy Polski i Polaków”, w miniwykładzie potwierdził swe poglądy. Na konkretnym przykładzie muzeum w Winnicy i eksponowanej tam galerii malarstwa zgromadzonej przez Potockich, „konkretnego polskiego rodu”, mówił o „wyższej kulturze” której „nie przyniósł kozak, tylko przyniosła polska magnateria, która tam osiedliła się i tworzyła polskie dziedzictwo kulturowe”. 

Mniej różową wersję historii Kresów ukazuje francuski historyk Daniel Beauvois: http://www.newsweek.pl/wiedza/historia/ukraina-historia-polskiej-kolonizacji-newsweek-pl,artykuly,286899,1.html

W jednym z wywiadów prof. Żaryn powiedział, porównując UPA do cyklonu B, że jeśli Ukraińcy, „chcą być narodem europejskim i chcą wkraczać do tutejszej rodziny cywilizacji łacińskiej, to nie mogą tego zrobić, de facto afirmacyjnie wspierając ludobójcze organizacje OUN-UPA i ich struktury wojskowe”. Stawianie znaku równości i wyłączności między europejskością i cywilizacją łacińską stało się wśród polskich parlamentarzystów normą (zob. http://bogdanpanczak.blogspot.com/2017/03/uchwaa-ku-chwale-jednej-cywilizacji.html, http://bogdanpanczak.blogspot.com/2017/04/cd-uchwaa-ku-chwale-jednej-cywilizacji.html).
W roku 2005 odwiedzał Lublin kardynał Joachim Meisner z Kolonii. Po obejrzeniu pereł baroku i lubelskiego renesansu zaprowadzono go do kaplicy na Zamku. Z ust purpurata wyrwało się: tu warto było przyjść. 

Chce tego profesor Żaryn, czy nie, ale Europejczyka z Zachodu bardziej zachwyca w Polsce i na Kresach nie to, co w większej liczbie i w bardziej finezyjnym wykonaniu ma u siebie, lecz świat bizantyńsko-ruskich fresków i kozackiego baroku. Dobrze zrozumieli to włodarze Lublina, wykorzystując arcydzieło z kaplicy w promocji miasta nie tylko z okazji jego 700-lecia. 

A Ukraińcy, płacąc najwyższą cenę za swe europejskie aspiracje, nie przestają wierzyć, że cywilizacja łacińska niezmiennie charakteryzować się będzie rządami prawa, szacunkiem dla godności każdego człowieka, wolnością słowa i poszanowaniem praw mniejszości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz