Kto ze studiujących
teologię nie reagował z podziwem zmieszanym z zazdrością na wieść, że w czasach
św. Grzegorza z Nazjanzu dyskusjami trynitarnymi żyły przekupki. Dziś podziwiać
i zazdrościć świat może Polsce, bo to tu skomplikowane kwestie
teologiczno-liturgiczne zaprzątają głowy parlamentarzystów. Tu i teraz nie
chodzi mi o sejmową uchwałę fatimską, którą prymas Polski skomentował słowami: „Takie
akty powinny być w kościele, a nie w Sejmie”. Mam na myśli posłów, którzy 23 marca 2017 r.
zabierali w Sejmie głos w dyskusji nad poselskim „projektem uchwały w sprawie
uczczenia pamięci błogosławionego biskupa Grzegorza Chomyszyna w 150. rocznicę jego
urodzin”.
Poseł
reprezentujący PSL uwydatniał zasługi błogosławionego, którego siejba wydała
cenny owoc: „przestrzeganie przez wiele lat zasad wiary katolickiej
polegające na konsekwentnej katolickości i nie na uwydatnianiu odmienności
obrzędowej, ale podkreślaniu jedności katolicyzmu”. Poseł Baszko rozwijał
peeselowską wizję tożsamości Kościołów wschodnich zjednoczonych z Rzymem,
stawiając za wzór diecezję stanisławowską, gdzie „świadomość przynależności do
Kościoła katolickiego i praktyk katolickich związanych z tradycją unii, czyli łączenia
rytów i tradycji, jest najgłębsza”.
Poseł Nowoczesnej przypomniał, że błogosławiony w roku 1932 „opublikował pracę, w której przekonywał, że przyjęcie przez Ruś chrztu z
Bizancjum, a nie z Rzymu było błędem, gdyż sprawiło, że podstawowe prawdy wiary
nie stały się zarazem zasadami postępowania wiernych w życiu codziennym”. Choć Sejm
określił błogosławionego Grzegorza „Prorokiem Ukrainy”, to w 1932 nie przewidział
on – bo kto z ludzi spodziewał się tego – że w 1933 ochrzczeni przez Rzym
Germanie zainicjują etap w historii, który zniszczy życie dziesiątków milionów
istnień ludzkich, a codzienną egzystencję setek milionów innych zamieni w
piekło.
Niezrzeszony poseł Winnicki, ubolewając, że wobec
masowej imigracji ukraińskiej w Polsce „rząd nie ma pomysłu ani na integrację,
ani na asymilację”, wyraził życzenie, by postać biskupa Chomyszyna „była szczególnie
przypominana i by taki model, taki typ współpracy łacińsko-greckokatolickiej był
promowany”.
W zasadzie nic nowego. Posłowie deklarujący jeśli nie
miłość do św. Jana Pawła II, to przynajmniej wielki do niego szacunek, parlamentarzyści
podkreślający swoje przywiązanie do rzymskiej Stolicy Apostolskiej nauczania Świętego
i dzisiejszego magisterium Kościoła odnośnie Katolickich Kościołów Wschodnich i
dziedzictwa Wschodu, jak i całokształtu nauczania papieża Wojtyły, nie znają. Skorzystali
z usłużnie podrzuconych, trącących myszką praestantiae świata łacińskiego, materiałów
propagandowych. Słowny portret grekokatolików ich marzeń to karykatura.
Słowo propaganda z najgorszymi – dla minimum średniego pokolenia –
konotacjami przychodzi na myśl, gdy czyta się w uzasadnieniu uchwały, że
błogosławiony Grzegorz „Prowadził polemikę z abp. Andrzejem Szeptyckim, greckokatolickim
metropolitą Lwowa, w sprawie niedostrzeżenia niebezpieczeństwa szerzącego się nacjonalizmu”.
Ołeksandr Zajcew w gruntownej pracy „Ukraiński integralny nacjonalizm w latach 20.
i 30. XX wieku” (Kijów 2013), pisze, że „początkowo Szeptycki powstrzymywał się
od bezpośrednich wystąpień przeciwko podziemiu, ale terrorystyczne akty w roku
1934 zmusiły go do otwartego potępienia OUN”. Wstrząśnięty zabójstwem
szanowanego nauczyciela Iwana Babija, metropolita wystosował list pasterski, w
którym ostro potępił „zbrodniczą działalność ukraińskich terrorystów, którą
prowadzą szaleńcy”. Zajcew konstatuje: „Ocena, jaką metropolita dał działaniom
OUN, przedrukowana przez galicyjską prasę, odbiła się szerokim echem w
społeczeństwie i była mocnym ciosem dla nacjonalistycznego podziemia”(s.387).
Polski
Sejm ma jeszcze trzy dni, by dać przykład wychwalanego w uzasadnieniu uchwały ładu
opartego na zasadach moralności chrześcijańskiej i europejskiej cywilizacji
zachodniej. 28 kwietnia minie 70 rocznica akcji „Wisła”. Jednej z wielu w
ludzkiej historii deportacji. Drugi Sobór Watykański nazywa je hańbą, która
zatruwa cywilizację ludzką”(KDK 27). Zostawcie, Szanowni Posłowie i Posłanki,
kwestie liturgiczne kompetentnym kościelnym organom. Pokażcie, że wychwalana
przez was cywilizacja europejska ma ludzkie oblicze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz