Portal Kresy.pl, (o jego
roli w podsycaniu napięcia w stosunkach polsko-ukraińskich: http://bogdanpanczak.blogspot.com/2016/06/tabu.html)
zajął się moimi „paszkwilami”. W ostatnim, liście skierowanym do kwartalnika „Pastores”,
będącym reakcją na artykuł prof. Włodzimierza Osadczego „Bp Grzegorz Chomyszyn –
prorok zapomniany”, według kresy.pl „Chodziło głównie o dwa wątki tego tekstu,
które z racji profilu czasopisma trafiły do szerokiego grona odbiorców: problem
ukraińskiego nacjonalizmu w kościele greckokatolickim, a także co najmniej
wątpliwa rola abpa Andrzeja Szeptyckiego w tej kwestii, jak również w
kontekście upodabniania rytu unickiego do prawosławnego, moskiewskiego”.
Zacznijmy od „wątpliwej
roli” Sługi Bożego w kwestiach liturgicznych. W roku 2004 w serii Orientalia
Christiana Analecta (nr 272), wydawanej przez Papieski Instytut Wschodni w Rzymie,
wyszła praca ks. Petera Galadzy
„The theology and liturgical work of Andrei Sheptytsky (1865-1944)”. Konkluzja
Galadzy: „Some of Sheptytsky‘s fellow churchmen denounced his Easternizing
efforts as attempts to Russify their Church, or otherwise distance it from
Rome. In 1938, once the Vatican had become convinced that his liturgical work
was grounded in unionistic motives, it took over Sheptytsky‘s liturgical
program as part of its own campaign to «win back» the
Orthodox. This resulted in the Recensio
ruthena , a set of liturgical books which remain authoritative for
Ukrainian, Ruthenian and Slovak Byzantine Catholics to the present day”.
Nie zdziwiłbym się, gdyby
wniosek sformułowany w pracy, która ukazała się w renomowanej serii, pod
auspicjami jednego z najważniejszych katolickich ośrodków naukowych zajmujących
się chrześcijańskim Wschodem, został zdezawuowany. Dziś nad Wisłą nie takie
rzeczy robi się z tym, co przychodzi z Rzymu.
Kościół greckokatolicki
niedawno jasno i wyraźnie wypowiedział się w kwestii stosunku do rzeczywistości
ziemskich: (http://cerkiew.net.pl/Wiadomosci/wiadomoscjedna.php?polaczenie=wiad_1521300320&cerkiew=cerkiew).
W tym liście pasterskim czytamy: „Nie ma nic wspólnego z prawdziwym
patriotyzmem również ideologia, która stawia naród «ponad wszystko», włącznie z Panem Bogiem. Takie
pojmowanie narodu i państwa, wedle słów Metropolity Andreja Szeptyckiego,
nie opiera się na miłości, jest natomiast egoizmem
i bałwochwalstwem. My, jako uczniowie Chrystusa, nie możemy ani pochwalać,
ani też przyjmować takich form skrajnego czy integralnego nacjonalizmu,
rasizmu i szowinizmu, które wszystko, w szczególności Kościół
i samo państwo podporządkowują idei narodu; negują wolność i prawa
człowieka, a co najważniejsze – jego godność osobistą, pochodzącą
od Boga; gardzą przedstawicielami innych narodowości, ras czy religii;
sieją nienawiść i wrogość, zachęcają do ślepej przemocy
dla osiągnięcia swego politycznego celu”.
Obawiam się, że dla wielu
środowisk w Polsce to nie będzie miało żadnego znaczenia. Odpowiednie media niezmiennie
wdrukowywać będą swym odbiorcom frazy o „banderyzacji” Ukrainy, i szczególnie
Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.
Kłamstwa o mych rzekomych
drwinach z tragedii Wołynia już prostowałem. Jak widać, w epoce postprawdy
trzeba to robić nieustannie: http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/11/woyn-perfidny-tusk-i-upa-jako-drogowka.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz