wtorek, 24 kwietnia 2018

Na kresach bez zmian


Portal Kresy.pl, (o jego roli w podsycaniu napięcia w stosunkach polsko-ukraińskich: http://bogdanpanczak.blogspot.com/2016/06/tabu.html) zajął się moimi „paszkwilami”. W ostatnim, liście skierowanym do kwartalnika „Pastores”, będącym reakcją na artykuł prof. Włodzimierza Osadczego „Bp Grzegorz Chomyszyn – prorok zapomniany”, według kresy.pl „Chodziło głównie o dwa wątki tego tekstu, które z racji profilu czasopisma trafiły do szerokiego grona odbiorców: problem ukraińskiego nacjonalizmu w kościele greckokatolickim, a także co najmniej wątpliwa rola abpa Andrzeja Szeptyckiego w tej kwestii, jak również w kontekście upodabniania rytu unickiego do prawosławnego, moskiewskiego”.

Zacznijmy od „wątpliwej roli” Sługi Bożego w kwestiach liturgicznych. W roku 2004 w serii Orientalia Christiana Analecta (nr 272), wydawanej przez Papieski Instytut Wschodni w Rzymie, wyszła praca ks. Petera Galadzy „The theology and liturgical work of Andrei Sheptytsky (1865-1944)”. Konkluzja Galadzy: „Some of Sheptytsky‘s fellow churchmen denounced his Easternizing efforts as attempts to Russify their Church, or otherwise distance it from Rome. In 1938, once the Vatican had become convinced that his liturgical work was grounded in unionistic motives, it took over Sheptytsky‘s liturgical program as part of its own campaign to «win back» the Orthodox. This resulted in the Recensio ruthena , a set of liturgical books which remain authoritative for Ukrainian, Ruthenian and Slovak Byzantine Catholics to the present day”. 

Nie zdziwiłbym się, gdyby wniosek sformułowany w pracy, która ukazała się w renomowanej serii, pod auspicjami jednego z najważniejszych katolickich ośrodków naukowych zajmujących się chrześcijańskim Wschodem, został zdezawuowany. Dziś nad Wisłą nie takie rzeczy robi się z tym, co przychodzi z Rzymu.

Kościół greckokatolicki niedawno jasno i wyraźnie wypowiedział się w kwestii stosunku do rzeczywistości ziemskich: (http://cerkiew.net.pl/Wiadomosci/wiadomoscjedna.php?polaczenie=wiad_1521300320&cerkiew=cerkiew). W tym liście pasterskim czytamy: „Nie ma nic wspólnego z prawdziwym patriotyzmem również ideologia, która stawia naród «ponad wszystko», włącznie z Panem Bogiem. Takie pojmowanie narodu i państwa, wedle słów Metropolity Andreja Szeptyckiego, nie opiera się na miłości, jest natomiast egoizmem i bałwochwalstwem. My, jako uczniowie Chrystusa, nie możemy ani pochwalać, ani też przyjmować takich form skrajnego czy integralnego nacjonalizmu, rasizmu i szowinizmu, które wszystko, w szczególności Kościół i samo państwo podporządkowują idei narodu; negują wolność i prawa człowieka, a co najważniejsze – jego godność osobistą, pochodzącą od Boga; gardzą przedstawicielami innych narodowości, ras czy religii; sieją nienawiść i wrogość, zachęcają do ślepej przemocy dla osiągnięcia swego politycznego celu”.

Obawiam się, że dla wielu środowisk w Polsce to nie będzie miało żadnego znaczenia. Odpowiednie media niezmiennie wdrukowywać będą swym odbiorcom frazy o „banderyzacji” Ukrainy, i szczególnie Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. 

Kłamstwa o mych rzekomych drwinach z tragedii Wołynia już prostowałem. Jak widać, w epoce postprawdy trzeba to robić nieustannie: http://bogdanpanczak.blogspot.com/2013/11/woyn-perfidny-tusk-i-upa-jako-drogowka.html   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz