Dokładnie sześć lat temu
Ukrainiec należący do chrześcijańskiej tradycji bizantyńskiej mógł uważać, że
wyrażana w litanii pokoju prośba o wybawienie połonenych, czyli w
pierwszym znaczeniu jeńców, jest tym
elementem bizantyńskiej spuścizny liturgicznej, który należałoby usunąć,
bo przestał być aktualny. Minęło kilkanaście dni i Rosja Putina sprawiła, że
już szósty rok ta prośba jest tak samo na czasie, jak modlitwo o „sprzyjająca
pogodę, obfitość plonów i czasy spokojne”.
Jeszcze tydzień temu nam w
Polsce mogło się wydawać, że wyrażona w anaforze sprawowanej dziesięć razy w
roku Boskiej Liturgii św. Bazylego Wielkiego prośba o wybawienie „tej owczarni,
wszystkich miast i krajów od […] zarazy […]” powinna być przedmiotem
badań archeologów liturgicznych, a nie treścią
– i tak bardzo długiej jak na
możliwości współczesnego człowieka – niedzielnej modlitwy.
Przez następne trzy
niedziele Wielkiego Postu, w Wielki
Czwartek i w Wielką Sobotę kapłan celebrujący Boską Liturgię św. Bazylego
Wielkiego będzie w imieniu zgromadzenia liturgicznego prosić Ojca o wybawienie,
obok głodu, trzęsienia ziemi, powodzi, ognia, miecza, napaści wrogów i walk
wewnętrznych, także od zarazy.
W pierwszym tysiącleciu, gdy
Liturgia św. Bazylego Wielkiego była główną liturgią eucharystyczną Kościoła
bizantyńskiego, o zwycięstwo nad zarazą modlono się w każdą niedzielę. Czy w
najbliższą wigilię Bożego Narodzenia, gdy ponownie będziemy sprawować te
Liturgię, prośbę o wybawienie od zarazy wypowiemy z westchnieniem ulgi? Nikt
odpowiedzialny nam tego nie zagwarantuje.
Primum vivere, deinde
philosophari. Najpierw trzeba (móc) żyć, potem filozofować. W stosowaniu tej
maksymy jesteśmy na etapie …deinde communicare. Gdzie indziej doszli do …deinde
celebrare.
„Chwałą Boga żyjący
człowiek”. Autor tego stwierdzenia, św. Ireneusz z Lyonu, nie kłóciłby się dziś
z epidemiologami.