niedziela, 15 marca 2020

Deinde


Dokładnie sześć lat temu Ukrainiec należący do chrześcijańskiej tradycji bizantyńskiej mógł uważać, że wyrażana w litanii pokoju prośba o wybawienie połonenych, czyli w pierwszym znaczeniu jeńców, jest tym  elementem bizantyńskiej spuścizny liturgicznej, który należałoby usunąć, bo przestał być aktualny. Minęło kilkanaście dni i Rosja Putina sprawiła, że już szósty rok ta prośba jest tak samo na czasie, jak modlitwo o „sprzyjająca pogodę, obfitość plonów i czasy spokojne”.

Jeszcze tydzień temu nam w Polsce mogło się wydawać, że wyrażona w anaforze sprawowanej dziesięć razy w roku Boskiej Liturgii św. Bazylego Wielkiego prośba o wybawienie „tej owczarni, wszystkich miast i krajów od […] zarazy […]” powinna być przedmiotem badań archeologów liturgicznych, a nie treścią    i tak bardzo długiej jak na możliwości współczesnego człowieka – niedzielnej modlitwy. 

Przez następne trzy niedziele Wielkiego Postu, w  Wielki Czwartek i w Wielką Sobotę kapłan celebrujący Boską Liturgię św. Bazylego Wielkiego będzie w imieniu zgromadzenia liturgicznego prosić Ojca o wybawienie, obok głodu, trzęsienia ziemi, powodzi, ognia, miecza, napaści wrogów i walk wewnętrznych, także od zarazy. 

W pierwszym tysiącleciu, gdy Liturgia św. Bazylego Wielkiego była główną liturgią eucharystyczną Kościoła bizantyńskiego, o zwycięstwo nad zarazą modlono się w każdą niedzielę. Czy w najbliższą wigilię Bożego Narodzenia, gdy ponownie będziemy sprawować te Liturgię, prośbę o wybawienie od zarazy wypowiemy z westchnieniem ulgi? Nikt odpowiedzialny nam tego nie zagwarantuje.

Primum vivere, deinde philosophari. Najpierw trzeba (móc) żyć, potem filozofować. W stosowaniu tej maksymy jesteśmy na etapie …deinde communicare. Gdzie indziej doszli do …deinde celebrare. 
„Chwałą Boga żyjący człowiek”. Autor tego stwierdzenia, św. Ireneusz z Lyonu, nie kłóciłby się dziś z epidemiologami. 

czwartek, 5 marca 2020

Мовчазна Церква2?


В найбільшійне враховуючи таблоідів –  польській щоденній газети надруковано інтерв’ю  з Джоном Павліковським, американським римо-католицьким священником, професором суспільної етики, членом ордену Слугів Марії. Співрозмовник колишнього єзуїта і юриста, який спеціалізується у справах пов’язаних з педофілією, говорить про своє радикальне розходження в поглядах з більшістю польських священників в США, критично висловлюється про єпископські призначення здійснені Іваном Павлом ІІ. Вважає також, що нема підстав для утримування обов’язкового целібату. Після його констатації, що «в дійсності не маємо справи з одною Церквою, бо Церква в Африці є інакшою, ніж в Азії чи Південній Америці» інтерв’юєри стверджують: «Є думка, щоб Церква децетралізувалася заради збільшення компетенцій місцевих єпископатів. Це ще підкреслить ті різниці між ментальністю католика в Голландії і католика в Україні». 

Церква в Голландії віддавна в авангарді модерністських течій в католицизмі. Чому як другий полюс співрозмовники Павліковського вибрали Україну? Це випадково, чи віддзеркалює якусь вже ширшу тенденцію сприймати український католицизм як бастіон традиціоналізму?

Ще кілька місяців тому представники польського видання Голландії протиставили б Польщу. Що сталося, що Україна обігнала свого сусіда? Безперечно на колишньому єзуїті і юристі велике враження мусило справити  братерське напоумлення, яке українські римо-католицькі єпископи вислали німецьким єрархам, котрі розпочали відважну реформу функціонування своєї Церкви, називаючи це синодальною дорогою. 

На тлі надзвичайної активності українського римо-католицького єпископату вражає мовчання нашої Церкви. Не йдеться про те,  щоб повчати інших, як мають жити. Справа в тому, що не чути від нас ні слова, коли ставиться під сумнів рівноцінність одруженого священства священству чоловіків, які живуть в целібаті. Думки про жонатих священників, які в гучній книжці про священство висловив нещодавно кардинал Сара, насправді знецінюють еклезіяльну сутність східних християн. Звісно, не так просто критикувати очільника римської конгрегації. Але на допиті перед Анною Ісус не підставив другої щоки, тільки відповів: «Коли я зле сказав, доведи, що воно зле; а коли добре, то за що б’єш мене?» (Ів 18,23). 

Хіба що окреслення «український католик» віддаємо на виключне вживання латинникам. Але здається, що ставимо перед собою високі цілі і хочемо надати слову «католицький» широке значення, привернути дихання «двома легенями». Якщо ні, то треба перейменувати  УКУ на Український Греко-Католицький Університет.

wtorek, 3 marca 2020

Tajemnica Anny


Na jednym z portali ukazał się wywiad z autorami książki „Walentynowicz. Anna szuka raju”. Z komentarzy kompetentnych historyków wynika, że ta pozycja stawia kropkę nad i w kwestii, która od kilku lat rozpalała w Polsce namiętności. - Jak miała się im przyznać, że jej brat był w UPA?! Zresztą do dzisiaj niektórzy mają problem z zaakceptowaniem jej prawdziwego życiorysu – stwierdzają gdańscy badacze w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” zatytułowanym „Anna Walentynowicz -  jak Ukrainka została polską »świętą«”.

Anna Walentynowicz „całe życie ukrywała swoje ukraińskie pochodzenie”, a w jednym z ostatnich wywiadów opowiedziała „wymyśloną historię o śmierci ojca - wielkiego patrioty, Polaka, który zginął w czasie kampanii wrześniowej”.

Autorzy książki konstatują: „Swoją drogą to bardzo smutne, że kobieta o takiej przeszłości nie miała nigdy przestrzeni, żeby opowiedzieć swoją historię. To świadczy źle o nas, Polakach, a nie o niej. Jakim jesteśmy społeczeństwem, jeśli Anna Walentynowicz bała się nam opowiedzieć o swojej prawdziwej przeszłości”. 

Początek roku 1990. Lubelska Akademia Medyczna współpracuje z ukraińskim chemikiem z Wiednia, który stworzył preparat antyrakowy, nadając mu nazwę Ukrain. Jego współpracownicą jest polska Ukrainka, jedna z wielu, którzy w latach 80. via Austria emigrowali z PRL do Kanady, Australii i innych wolnych państw. Dzięki jej pośrednictwu młody mężczyzna z podejrzeniem zmian nowotworowych w jamie ustnej uzyskuje zgodę na iniekcję Ukrain. 

Nie szpital, lecz mieszkanie w bloku w którejś z lubelskich sypialnianych dzielnic. Pani doktor po zakończeniu procedury uznaje za niezbędne wytłumaczenie nam, skąd taka dziwna nazwa preparatu: „Bo wiecie, panowie, ten człowiek jest Ukraińcem i wcale się tego nie wstydzi”.

Doktor chemii w Wiedniu się tego nie „wstydził”. Służąca, potem spawaczka i suwnicowa w Gdańsku, jak dziesiątki tysięcy Ukraińców w PRL, żyła w środowisku, które pod wpływem propagandy komunistycznej traktowało Ukraińców jako wcielenie zła. 

Nolens volens trzeba w Polsce zaakceptować paradoksalną prawdę, że nie tylko „święta”, ale i wyniesiony na ołtarze święty, symbole oporu wobec totalitaryzmu, mają polskie korzenie w bardzo jagiellońskim sensie - http://bogdanpanczak.blogspot.com/2018/02/patron-od-deficytu-polskosci.html