sobota, 19 listopada 2022

58 lat temu

 

W dwunastym tomie zapisków prymasa Stefana Wyszyńskiego („Pro memoria” t.12, IPN, W-wa 2021) pod datą 12 września 1965 jest zapis: „Ks[iądz] prał[at]  B[azyli]  Hrynyk – sprawy K[ościoła]  gr[ecko] kat[olickiego]. »Wyprawa« do  Przemyśla skończyła się niepowodzeniem. Został zameldowany w P[rzemyślu], ale nie dojeżdża.  Składa wniosek »o rejestrację Kościoła(!?) gre[c] kokat[olickiego]  w Polsce«. Nie można mu wytłumaczyć, że jest różnica między K[ościo]łem a obrządkiem”.  

21 listopada minie 58 lat od przyjęcia przez II Sobór Watykański „Dekretu o katolickich Kościołach Wschodnich”. Za przyjęciem głosowało 2110 ojców soboru, przeciwko było 39. Sadząc z reakcji na inicjatywę ks. Hrynyka mogłoby się wydawać, że prymas Wyszyński był jednym z 39-ciu. Tak chyba jednak nie było.

 We wprowadzeniu do „Dekretu o katolickich Kościołach Wschodnich” w nowym przekładzie dokumentów Vaticanum II (Pallotinum 2002) o. Jan Sergiusz Gajek MIC i ks. Krzysztof Nitkiewicz napisali, że pomimo tego, iż papieże Leon XIII i Benedykt XV wyraźnie nazywali wschodnich katolików „Kościołami”, „wschodnie wspólnoty katolickie, i to nie tylko w języku potocznym, ale także w oficjalnych dokumentach, nadal określano mianem »obrządków«.  Dopiero Sobór  Watykański II przyniósł radykalną zmianę terminologii, wschodnie wspólnoty katolickie konsekwentnie nazywając Kościołami”.

Ks. Hrynyk przyswoił naukę soboru, która dla niego była czymś oczywistym. Dla księdza prymasa Wyszyńskiego 21 listopada 1964 roku to przede wszystkim dzień triumfu, w którym papież Paweł VI ogłosił Maryję Matką Kościoła, o co razem z Episkopatem Polski zabiegał z całych sił. Dokument, w którym mówi się, że święty i katolicki Kościół tworzą wierni organicznie zjednoczeni tą samą wiarą, łącząc się w różne grupy spojone hierarchią „particulares Ecclesias seu ritus constituunt”, pozostał jakby niezauważony. Psychologicznie to zrozumiałe.

Kościół vs obrządek to, z zachowaniem wszelkich proporcji, trochę jak niepodległe państwo vs kolonia, Ukraina vs Małorosja. O ile dziś w Watykanie raczej nie ma już problemu z pierwszym przeciwstawieniem, to dla wielu tam wizja „bratnich narodów”, z których jeden ma wyjątkową duszę i niepisane prawo dominacji, jest ciągle wielką pokusą.

 

 

 

 

wtorek, 8 listopada 2022

Racjonalność vs rozsądek

 

Po wczorajszej audiencji u papieża Franciszka zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław powiedział, że wojna w Ukrainie jest wojną kolonialną, a „propozycje pokojowe płynące z Rosji to propozycje kolonialnego zaprowadzenia pokoju”. Polegają one na „zaprzeczeniu istnienia narodu ukraińskiego, jego historii, kultury, a także Kościoła”. Tak samo Moskwa neguje „wręcz prawo do istnienia państwa ukraińskiego, uznanego przez wspólnotę międzynarodową z jego suwerennością i integralnością terytorialną”.

Nie wiemy, czy rosyjskie propozycje pokojowe były przedmiotem rozmów w bibliotece prywatnej Pałacu Apostolskiego. Bardziej prawdopodobne jest to, że w Watykanie patriarchę Światosława będą przekonywać do poparcia planu pokojowego, opracowanego przez Papieską Akademię Nauk Społecznych (opisanego tu w poście z 23 września).

W rozmowie z watykanistą Marco Politim (tpi.it, 4 listopada)) przewodniczący akademii włoski ekonomista Stefano Zamagni na pytanie, czy papież widział ten plan, odpowiedział, że nie wie, ale wszystkie propozycje PANS trafiają do Sekretariatu Stanu, są więc rozpatrywane przez papieża. Nadmienił przy tym, że encyklika „Laudato si” powstała na bazie efektów pracy akademii.

Istotą planu jest rozróżnienie między racjonalnością i rozsądkiem (razionalità e ragionevolezza). Racjonalność to platońskie poszukiwanie Prawdy. Rozsądek natomiast –  arystotelesowskie  uprzywilejowanie Dobra. „Chcesz triumfu Prawdy – twierdzi Zamagni – należy więc ukarać Rosję, pokonać ją, pozbyć się Putina”. Albo „wolisz pokój, który jest największym z dóbr w danym kontekście, nawet akceptując małe kompromisy, bez których nie ma negocjacji”.

Te „małe kompromisy” to neutralność Ukrainy, która rezygnuje z wstąpienia do NATO, Krym pod władzą Rosji itd. (zob. post z 23 września).

Wszystko stało się jasne, gdy Zamagni wyjawił, że na czele grupy roboczej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, która od pierwszych miesięcy roku pracowała nad planem, stał amerykański ekonomista Jeffrey Sachs.

Chyba nikt z Amerykanów bardziej od niego nie współczuje Rosji, oszukiwanej przez kolejnych POTUS-ów. Obiecywali Gorbaczowowi i Jelcynowi, że NATO nie będzie się rozszerzało na wschód, i nie dotrzymali słowa. Popierali ukraiński Majdan, zabronili Załenskiemu w marcu 2022 kontynuowanie negocjacji z Rosją etc.

Jeśli nadal Sachs będzie mógł meblować głowy watykańskim dostojnikom, to doczekamy się planu pokojowego, w którym NATO ma wrócić do granic sprzed 1999 roku.

Przykre, ale nie tylko z Rosji nadchodzą „propozycje kolonialnego zaprowadzenia pokoju”.

 

  

 

czwartek, 3 listopada 2022

"Avvenire" na froncie

 

Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, rzymskokatolicki metropolita lwowski, udzielił wywiadu dziennikowi włoskiego episkopatu „Avvenire”. Tekst dostępny jest na stronie internetowej w wydaniu z 2 listopada. Tematem była oczywiście wojna.

Jaka jest linia redakcyjna „Avvenire” wobec rosyjskiej agresji  na Ukrainę, widać z odpowiedzi, której udzielił dziś, w swojej stałej rubryce, redaktor naczelny Marco Tarquinio jednemu z czytelników. Enrico Andreoni stwierdza w swym liście, że „przymiotniki opisujące wojnę  między Rosją-Ukrainą-USA-Wielką Brytanią-Europą wyczerpały się; pozostał jeden stały - głupia”. Prezydent Ukrainy Zełenski „zaciekle kontynuuje granie bohatera za cenę krwi swojego narodu”, a prezydent Rosji Putin „otrzyma (może), po katastrofie militarnej to, co dostałby, gdyby miał trochę więcej cierpliwości”. Unia Europejska „popełnia samobójstwo (także plując na »zbyt tani« rosyjski gaz)”. A jedynymi, którzy zarabiają, są „producenci broni i amerykańscy dostawcy gazu”.

Redaktor naczelny stwierdza, że opinia czytelnika jest surowa, ale w dużej mierze podziela ją, dodając że „na ukraińskiej tragedii zarabiają także, ale nie tylko, producenci broni i gazu zza oceanu”. Uważa jednak, że „stałymi, i do tego  nieusuwalnymi przymiotnikami opisującymi wojnę, są jeszcze dwa: nieludzka i okrutna”.  Wzywa, by mówić o tym głośno, wyrażając sprzeciw wobec wojennej retoryki, „która niestety szaleje od miesięcy, nie spuszczając z tonu i agresywności, mimo tragicznej wymowy faktów i rosnącego »odrzucenia« przez prostych obywateli i obywatelek, którzy nie dają się zwerbować”.

Ani słowa o Zełenskim, „grającym bohatera za cenę krwi swojego narodu”. Należy wnioskować, że Tarquinio podziela i tę opinię? „Szalejąca wojenna retoryka” to w „Avvenire” także ci, którzy wzywają do udzielania militarnej pomocy Ukrainie.

Zgodnie ze swoją linią programową, podzielaną przez wielu we Włoszech, „Avvenire” zatytułowało wywiad frazami z wywiadu: „Ukraina. Arcybiskup Lwowa: zakaz używania języka rosyjskiego i działalności Kościoła rosyjskiego to błąd”(wersja elektroniczna); „Arcybiskup Lwowa: teraz musimy oczyścić się z nienawiści i żądzy zemsty. Zakaz używania języka rosyjskiego to błąd” (zwiastun wywiadu na pierwszej stronie wydania papierowego).

Sprostowania, a co najmniej uściślenia, wymagają słowa o zakazie używania języka rosyjskiego. Dywersyjnie brzmi opinia o Szwajcarii, jako przykładzie do naśladowania w kwestii języków państwowych. Nie po raz pierwszy arcybiskup lwowski wywiadem dla zagranicznej prasy, zapewne niechcący, wywołuje kontrowersje.