czwartek, 18 grudnia 2014

Herr Poroszenko w Warszawie



Petro Poroszenko, prezydent Republiki Federalnej Niemiec, przemawiając w polskim Sejmie, odwołał się do listu polskich biskupów do niemieckiego episkopatu w roku 1965.
To nie głupi żart, to logiczny wniosek z reakcji, jaką w Polsce wywołały te słowa prezydenta Petra Poroszenki z jego wystąpienia w Sejmie:  „Źródłem inspiracji są dla nas myśli zwierzchników naszych kościołów, którzy o tragicznych stronach naszej historii podczas II wojny światowej i pierwszych latach powojennych radzą mówić z wielką mądrością: «Przebaczamy i prosimy o przebaczenie»”.
Do godziny 00.25 w piątek, 19 grudnia 2014 roku, w polskich mediach, liberalnych i narodowo-proputinowskich, nie znalazłem innego zrozumienia słów o „zwierzchnikach naszych kościołów” niż te, które dotyczyłoby polskich i niemieckich biskupów.
W rzeczywistości Prezydent Poroszenko miał na myśli rzymskokatolickich biskupów z Polski i Ukrainy oraz greckokatolickich hierarchów z Ukrainy i Polski, którzy 28 czerwca 2013 roku w Warszawie podpisali  wspólną „Deklarację w przededniu 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu”.
Czytamy w niej: „Pragniemy dzisiaj oddać hołd niewinnie pomordowanym, ale i przepraszać Boga za popełnione zbrodnie oraz raz jeszcze wezwać wszystkich, Ukraińców i Polaków, zamieszkujących zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce oraz gdziekolwiek na świecie, do odważnego otwarcia umysłów i serc na wzajemne przebaczenie i pojednanie. Przypominamy słowa kard. Lubomira Huzara z 2001 r., że  «niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego wyrządzali zło – niestety świadomie i dobrowolnie – swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów»”. Po czym padają słowa: „Jako zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego pragnę powtórzyć te słowa dzisiaj i przeprosić Braci Polaków za zbrodnie popełnione w 1943 r”. Wypowiedział je zwierzchnik grekokatolików na całym świecie, Arcybiskup Większy Światosław Szewczuk. Po nim przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik oświadczył: „W imię prawdy uważamy, że przeproszenia i prośby o wybaczenie wymaga postawa tych Polaków, którzy wyrządzali zło Ukraińcom i odpowiadali przemocą na przemoc. Jako przewodniczący Episkopatu Polski kieruję do Braci Ukraińców prośbę o wybaczenie”.
Polscy i ukraińscy biskupi czerpali natchnienie z historycznego listu polskiego episkopatu w roku 1965. Okazuje się jednak, że polsko-ukraiński akt z roku 2013, expressis verbis odwołujący się do tamtego wydarzenia – „W czerwcu 2005 r. w Warszawie i we Lwowie ogłoszony został wspólny list Synodu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Konferencji Episkopatu Polski. Obie strony wypowiedziały wówczas słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie!”, będące wcześniej fundamentem pojednania polsko-niemieckiego, z nadzieją, że zaowocują teraz w relacjach polsko-ukraińskich. Wolę takiego działania potwierdziły tysiące wiernych, odpowiadając: «Amen»” – nie funkcjonuje w Polsce w powszechnej świadomości.
Ot, taka gorzka lekcja realizmu dla Kościołów.







niedziela, 14 grudnia 2014

Ekumeniczne milczenie



Przed wizytą papieża Franciszka do Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w Strasburgu 25 listopada 2014 r. zarówno hierarchowie, jak i politycy zgodnie oczekiwali słów odnoszących się do Ukrainy. Jak podał tygodnik „Niedziela”, „przewodniczący Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE), metropolita Monachium i Fryzyngi kard. Reinhard Marx liczy na papieskie wezwania do pokoju i pojednania w naszej części świata”. W rozmowie  z niemiecką agencją katolicką KNA purpurat stwierdził: „Ojciec Święty musi zabrać głos także wobec wojny, która toczy się na naszym kontynencie”. Niemiecki kardynał, kontynuował częstochowski tygodnik, „podkreślił, że zwłaszcza teraz, gdy Moskwa wspiera zbrojne działania separatystów w regionie Doniecka i Ługańska, wizyta papieża w Radzie Europy, której członkami są też Rosja i Ukraina, ma szczególne znaczenie”.
Natomiast przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, pytany przez KNA o ewentualny wpływ przemówienia papieskiego w Radzie Europy na konflikt między Ukrainą a Rosją, powiedział, że w ostatnim okresie Moskwa ciągle łamie prawa narodów, mimo iż jako członek Narodów Zjednoczonych zobowiązała się ich strzec i przestrzegać. Niemiecki socjalista skonstatował: „To jest bardzo przykre i dlatego orędzie Franciszka może być bardzo ważne nie tylko dla katolików, ale też prawosławnych na Ukrainie i w Rosji”.
 Francuski eurodeputowany Jean-Marie Cavada z Ruchu Europejskiego-Francja ( ME-F) oczekiwał, „iż papież przedstawi w Strasburgu orędzie pokoju, a nawet, że pójdzie dalej i zaangażuje się w swego rodzaju konferencję pacyfistów”. Zdaniem polityka obecnie „jesteśmy otoczeni walkami religijnymi”, płynącymi z chęci rozszerzenia władzy. Francuzowi  chodziło  o prezydenta Rosji Putina i jego projekt Eurazji, który „dziś rzuca się szponami i kłami na niepodległość i gospodarkę Ukrainy”.
Nie tylko cytowane osobistości mogły czuć się rozczarowane brakiem w papieskich wystąpieniach odniesień do sytuacji na Ukrainie. Na szczęście kilka dni później, we wspólnej deklaracji biskupa Rzymu i patriarchy ekumenicznego, padły słowa: „Pamiętamy również o wszystkich narodach cierpiących z powodu wojny. Modlimy się szczególnie o pokój na Ukrainie - kraju o dawnej tradycji chrześcijańskiej, i apelujemy do zaangażowanych w konflikt stron o poszukiwanie drogi dialogu i poszanowania prawa międzynarodowego, aby położyć kres konfliktowi i pozwolić wszystkim Ukraińcom żyć w zgodzie”.
W opublikowanym już Liście Bożonarodzeniowym Świętego Soboru Biskupów Świętego Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego  hierarchowie piszą, że z przyjściem Jezusa Chrystusa nastała „epoka pokoju i radości”, która „jako podstawa duchowego spokoju” daje człowiekowi możliwość „odradzania się dzięki tajemnicy objawionej w Betlejem”. Biskupi wzywają do wdzięczności za łaski dane Kościołowi w 2014 roku, wymieniając peregrynacje relikwii cząstki świętego Krzyża Pańskiego i ręki świętej Marii Magdaleny.Ich pobyt ożywił duchowo wielu wiernych naszego Kościoła i przyczynił się do jednoczenia się wokół Kościoła. Świętym relikwiom oddało pokłon około sto tysięcy ludzi”, piszą prawosławni biskupi. Z wydarzeń roku 2014 w Liście wspomniano także stulecie męczeńskiej śmierci świętego kapłana męczennika Maksyma Sandowicza, obchody „nie bez znaczenia dla jedności kościelnej”.
List kończy się ogólnymi życzeniami  „pomocy Bożej w każdym dobrym zamiarze, pokoju, miłości i wzajemnego zrozumienia”.
Pod listem stoją podpisy wszystkich biskupów PAKP w Polsce. Trudno uwierzyć mi w to, że hierarchowie utożsamiający się z mniejszością  ukraińską w Polsce są usatysfakcjonowani treścią listu. Wiedzą przecież, czym żyją ich wierni w Przemyślu, Sanoku czy Lublinie. Oczywiście, hierarchowie utożsamiający się z „rosyjskim światem” nie podpisaliby listu, którego wymowa jednoznacznie wskazywałaby Rosję jako agresora, winnego przelewowi krwi na Ukrainie. Kompromisowym wyjściem byłoby wezwanie do gorącej i nieustannej modlitwy o pokój na Ukrainie,  jak by nie patrzeć, w części objętej wojną, strefie konfliktu między ludźmi należącymi przynajmniej teoretycznie do prawosławia. W efekcie o największym dramacie ostatnich lat nie ma ani słowa. Czyżby „wzajemnego zrozumienia”, którego hierarchowie życzą wiernym, zabrakło im samym w tak oczywistej, zdawałoby się, kwestii, jak wezwanie do modlitwy o pokój na Ukrainie?
Jeden z uciekinierów z Donbasu wyznał dziennikarzowi, że „codziennie walczy z poczuciem zbędności”. Słowa hierarchów różnych Kościołów nie są wszechmocne, ale ich milczenie „zbędni” ludzie (i narody?) mogą odebrać jako dowód obojętności.





sobota, 13 grudnia 2014

Кропило і поливальна машина



З ініціативи депутатів-регіоналів священик Києво-Печерської Лаври у сесійній залі парламенту освятив місця, на яких у Верховній Раді VIIІ скликання сиділи депутати-свободівці.
Як розповів народний депутат Сергій Ківалов, так вийшло, що регіонали в парламенті цього скликання працюватимуть на місцях, які в попередній каденції займали свободівці. Тому, на думку народного обранця, ці місця потрібно було освятити, аби очистити їх від націоналістичної нечисти».
Це неправдиве повідомлення. Надіюсь, що написане ніколи не здійсниться. На жаль, правдивим є використаний мною шаблон. Замість Києво-Печерської Лаври в інформації оприлюдненій на початку грудня 2014 року стоїть Михайлівський Золотоверхий Собор, освячено місця, на яких у Верховній Раді VII скликання сиділи комуністи, а ініціатором священнодійства був депутат-свободівець.
Сьогодні вулицями Варшави пройде марш, в почесному комітеті якого було кількох римсько-католицьких єпископів. Було, бо мабуть в результаті втручання тих, хто може латинському єрархові щось рішуче запропонувати, вони відкликали свою підтримку цього безперечно партійного заходу.
На щастя для УГКЦ з кропилом до Верховної Ради не пішов жоден з її служителів. Зате УПЦ КП не встояла перед спокусою упокорити тих, хто однозначно підтримував Церкву, яка при сприянні поваленого режиму поборювала «неканонічних розкольників».
Після візиту Івана Павла до Києва в червні 2001 року радикальні православні очищували місця, осквернені на їхню думку, де побував понтифік. Кілька місяців тому, в День незалежності України, в Донецьку проросійськи бойовики провели українських полонених «коридором ганьби». За ними їхали поливальні машини, які «очищували» вулицю.
Священик, який зі свяченою водою на прохання політичної партії йде до установи, в якій присутність представників комуністичної партії була результатом демократичних виборів і сама по собі нічим нечистим, деградує молитовний вимір життя Церкви до рівня партійного інструменту і ризикує, що порівнюватимуть його до організаторів донецького «параду».
В добре зрозумілому інтересі проповіді Євангелія і відновлення церковного життя в Україні лежить те, щоб єрархи і священики вміли сказати «ні» на прохання, які на перший погляд є доказом щирої побожності, а в дійсності призводять до втрати Церквою її незалежності і авторитету.






niedziela, 9 listopada 2014

Desperacja, cd.



We wpisie z 5 marca 2014 r. pożyczyłem słowo „desperacja” od ks. prof. Wacława Hryniewicza, który określił w ten sposób teologię uprawianą przez Rosyjski Kościół Prawosławny wobec prymatu jurysdykcji biskupa Rzymu i roli patriarchy Konstantynopola w prawosławiu („Tygodnik Powszechny”, 7/2014). Odniosłem to słowo do reakcji Patriarchatu Moskiewskiego na Majdan.

Nie potrafię znaleźć innego słowa na reakcję jednego z czołowych narodowców w Polsce wobec wyników wyborów parlamentarnych na Ukrainie. To, że ukraiński Żyd w wyborach prezydenckich wyprzedził demonizowanych przez polskich klakierów Putina liderów partii nacjonalistycznych, jakoś zagmatwali. Ale gdy Swoboda i Prawy Sektor, którymi straszyli w Polsce nie tylko dzieci, nie weszły do parlamentu, obudzili się z ręką w pustej kieszeni. W desperacji rzeczony ukrainofob z Przemyśla wyciągnął z głębokiego archiwum artykuł z roku 2001, w którym dziennikarka ukraińskiego „Naszego Słowa” pisała o lansowanym przez Związek Ukraińców w Polsce programie powrotu wysiedlonych na ziemie ojczyste. Życie brutalnie zweryfikowało, krytykowany na łamach „NS” przez piszącego te słowa,  utopiczny programu powrotu na tereny, z których w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają na krańce świata najgorętsi młodzi polscy patrioci. Cóż, z braku laku…Gdy nie ma świeżych straszaków trzeba siać lęk odsmażanymi muchomorami.

Inny pożyteczny idiota/cyniczny gracz zrywa współpracę z kolejnym radykalnym medium, które okazało się dla niego „probanderowskim”. Oprócz patrzących wyłącznie na  klikalność komercyjnych polskich środków masowego przekazu, niedługo pozostaną mu chyba tylko otwarte na takich producentów „wiadomości”  łamy „Комсомолской Правди”.